Intruz w pracowni
-Ja tylko mówię, co widzę.
-To lepiej nie mów.
-Co robisz? – zmienił więc temat.
-Szyję, geniuszu.
-Ale co?
-Sukienkę, jeśli cię to tak ciekawi.
-Aha. Ale to nie jest twoja praca zawodowa, jeśli dobrze rozumiem?
-Nie, nie jest. Szyję, bo lubię.
-A gdzie pracujesz?
-W firmie handlowej jako tłumacz języka angielskiego i niemieckiego.
-Ciekawe.
-Taa.
-Możesz pracować z ludźmi i w ogóle. Umiesz jeszcze jakieś języki?
-Nie. Ale myślę, żeby nauczyć się hiszpańskiego i francuskiego.
-Hiszpański to łatwy język.
-Umiesz?
-Tak.
-To mnie trochę nauczysz. Ale jutro. Na dzisiaj mam inne zajęcia.
-Dobra. Z przyjemnością.
Diana ponownie wprawiła maszynę w ruch, a gdy skończyła, zapytała:
-Skąd znasz Krzyśka?
-Poznaliśmy się w Krakowie. Był z klasą na wycieczce. Fajny z niego gość.
-A tak, faktycznie, coś tam opowiadał, że cię spotkał. Jesteś z Krakowa?
-Znasz mnie i nie wiesz, skąd jestem?
-Mówiłam, że widziałam cię w telewizji. Nie znam cię prywatnie. A w internecie nie chce mi się szukać, gdzie jaka sława mieszka.
-Tak, jestem z Krakowa.
-I przyjechałeś aż tutaj, żeby się schować – Diana zauważyła z lekkim niedowierzaniem.
-Tak, bo nie jest za blisko i też nie za daleko. A Krzysiek, to fajny gość i zaproponował mi tymczasowe przechowanie.
-Dziwne, ale nie słyszałam nigdzie o twoich poszukiwaniach. Uciekłeś i nikt cię nie szuka? Policja, rodzina, przyjaciele?
-Jakby to podali do publicznej wiadomości, to zrobiłby się skandal i miałbym przerąbane. Lepiej więc jest jak trzymają język za zębami, a oficjalnie mówią, że jestem na urlopie, wyjechałem do rodziny za granicę czy coś takiego, nie wiem, co tam wymyślili.
-Bez sensu. Kiedy wobec tego zamierzasz wrócić?
-Nie wiem... muszę pomyśleć czy dalej chce mi się w ogóle to robić. Najchętniej zaszyłbym się gdzieś w jakiejś chatce w lesie. Mógłbym pracować jako leśniczy, albo drwal, może otworzyłbym swój tartak?
-Kręci cię to?
-No… - chłopak potwierdził niepewnie. Bał się, że dziewczyna go wyśmieje.
-No to zrób tak.
-Serio?
-Pewnie. Po co masz marnować życie na coś, czego nie znosisz?
Zastanowił się chwilę. Dziewczyna ma rację. Ale to w ogóle nie wchodzi w grę!
-Wyśmieją mnie – powiedział na głos – Każdy tylko marzy, żeby być na szczycie, robić karierę. Ja to mam i mam z tego teraz zrezygnować?
-No a co innego? Skoro ci to nie daje szczęścia? Ja bym się nie zastanawiała.
-Mówisz tak, bo nie jesteś sławna. Jak byś była na moim miejscu, wcale byś tak nie myślała.
-Może, nie wiem. Ale teraz mówię tak i uważam, że dobrze ci radzę. Niejeden tak zrobił i nie żałuje.
Nie odpowiedział. Musi to wszystko przemyśleć. Życie nie jest takie proste, jak się tej dziewczynie wydaje.
Tymczasem Diana wróciła do przerwanej pracy. Zszyła ze sobą wszystkie pocięte kawałki materiału. Kiedy były już ze sobą połączone, chwyciła sukienkę i wyciągnęła przed siebie. Prezentowała się ładnie. Bez rękawów, z paskiem podkreślającym talię i spódnicą wykonaną z kwadratu zamiast z koła, dzięki czemu uzyskała efekt fantazyjny. Diana przyłożyła sukienkę do siebie i przejrzała się w lustrze.
„Ciekawe czy będzie pasować, czy może znowu coś zchrzaniłam?” pomyślała.
Diana była osobą nieco roztrzepaną i zawsze musiała coś popsuć co najmniej w niewielkim stopniu. Kiedy kroiła część składającą się na bluzkę, ze złej strony przyłożyła połowę papierowego wzoru na tył, przez co miała dwie takie same części. Wkurzona na siebie, że dopuściła się tak rażącego błędu, walnęła dwa razy głową o szafę, po czym zabrała się do naprawy. Na początku sukienka miała mieć rękawy, ale przez swoje roztrzepanie, musiała je odkroić. Diana nie była pewna czy wyjdzie to po zszyciu, bo patrzała do książki krawieckiej mamy, a tam kroje na bluzki bez rękawów były całkiem inne. Ale teraz, gdy patrzyła na końcowy efekt, wydawał jej się OK. Miała ochotę przymierzyć sukienkę, ale przypomniała sobie, że w pracowni jest chłopak. Nie będzie przecież się przy nim rozbierać! Zrezygnowała więc z tego pomysłu, a zamiast tego zabrała się do ręcznego wyszywania kwiatów. Praca ta wydawała się żmudna, tym bardziej, że sukienka nie była na małą dziewczynkę, ale na dorosłą kobietę, a ręczne wyszywanie zajmuje ogromnie dużo czasu. Diana nie przejmowała się tym jednak. Lubiła całymi dniami siedzieć w pracowni i wyszywać. Do tego włączała sobie radio albo płytę, przez co praca była jeszcze przyjemniejsza. Myślała sobie wtedy o niebieskich migdałach i takich tam (byle nie o obowiązkach).