Intruz w pracowni
-Co ty tu robisz?
Diana podniosła głowę. W drzwiach pracowni stał jej dwa lata młodszy brat, Krzysiek.
-To ja się ciebie pytam, co on tu robi?
-Mówiłaś mamie?
-Nie…
-Idż już zjeść ten obiad- przerwał jej gdy tylko ułyszał to, co chciał- Bo zaraz tu wparuje się pytać, czemu cie tak długo nie ma i będę miał przerąbane.
-A to już twój problem.
-Twój też, bo nic jej nie powiedziałaś, a mogłaś.
-Rozumiem, że jak pójdę zjeść ten obiad, to mogę jej wszystko wygadać?
-Nie! Idź zjeść obiad, pogadaj z kimkolwiek o czymkolwiek i wróć dopiero za godzinę. Tak, żeby się nikt nie zczaił.
-Właśnie jak teraz zrobię, jak mi każesz, to właśnie to będzie podejrzane. Mama wie, że jak szyję coś nowego, to siedzę w pracowni całymi dniami i pokazuję się tylko, żeby zjeść obiad i zaraz tu wracam…
-Dobra, dobra- Krzyśkowi nie chciało się wysłuchiwać szczegółowych wyjaśnień siostry- To zjedz i wróć. Ale idź już, bo zaraz tu przylezie i będzie się pytać, co robisz i czy będziesz jeść ten obiad!
-Nie poganiaj mnie. Chcę to najpierw skończyć- pokazała mu tamborek z założoną tkaniną.
-Potem skończysz!
-Która jest godzina, że się tak cykasz?
-Siedemnasta.
-O, kurde!- Diana natychmiast się zerwała. Zostawiła sukienkę na krześle i poleciała.
-Weź też coś dla Patryka- krzyknął jeszcze za nią brat i zamknął drzwi. Zwrócił się do gościa- Przeżyłeś?
-Łatwo nie było, ale dałem radę- Patryk odpowiedział ze śmiechem.
-Sorry, nie spodziewałem się, że nagle sobie przypomni o swojej pracowni.
-Spoko.
-Zrobiła ci awanturę?
-Nohoho- Patryk potwierdził, kręcąc głową- Najpierw się darła, potem walnęła z liścia, a potem chciała jeszcze raz walnąć z liścia, ale ją powstrzymałem.
-No, to rzeczywiście nie miałeś łatwo- Krzysiek serdecznie współczuł koledze- Ale nas nie wydała? Nie dzwoniła na policję ani nic?
-Nie. Obiecała, że tego nie zrobi.
-To dobrze- Krzysiek odetchnął z ulgą- Diana jest fajna. Można na nią liczyć.
-Pierwszy raz słyszę, żeby ktoś tak mówił o swojej starszej siostrze- Patryk stwierdził zdziwiony.
-Co nie znaczy, że nie jest dziwna i się czasem nie bijemy- uzupełnił Krzysiek.
-To już wiem, dlaczego ma takie mocne uderzenie.
-Czasem traktujemy siebie jak worki bokserskie. Nie bijemy się tylko po twarzy.
-Mimo że już jesteście dorośli?
-Diana to zawzse będzie małe dziecko- Krzysiek zaśmiał się sarkastycznie, ale zaraz potem się poprawił- Nie, no, żartuję. Co teraz robimy?- zmienił temat- Co prawda mam zadanie domowe do odrobienia, ale to może poczekać- teatralnie machnął ręką.
-Nie wiem. Najchętniej bym gdzieś wyszedł. Już mam dość siedzenia w czterech ścianach.
-Wiesz, że nie możesz.
-Wiem.
-No, chyba że chcesz, żeby złapały rzesze wiernych fanek.
-Hehe- Patryk udał, że rozbawił go żart kumpla- Pewnie, możemy iść nawet teraz.
-Dobra, przyniosę laptopa- wpadł na pomysł Krzysiek- Pogramy w coś, mimo że na laptopie gra się do bani. Tylko najpierw się ogarnę.
Diana szybko uporała się z łazankami. Po dziesięciu minutach wróciła do pracowni z pełnym brzuchem i nowym zapasem energii, która przez sześć godzin pracy zdążyła się mocno wyczerpać. Gdy opadła na krzesło, zauważyła, że jej brata nie ma w pokoju.
-Krzysiek poszedł się ogarnąć?
Otrzymała odpowiedź twierdzącą.
-Aha.
Zabrała sie do pracy.
-Nie nudzi cię to?- usłyszała po chwili. Patryk zapomniał o zakazie, jaki dała mu wcześniej Diana, a ona naturalnie również o nim zapomniała.
-Co?
-To wyszywanie. Cały czas siedzisz i robisz to samo. A efekty przychodzą bardzo powoli.