Imię moje jak dźwięk pusty
e jesteś podobny do – Syna. A Juliusz cierpiał. Bo cierpieć musiał. Ktoś komu tyle dano co Juliuszowi musi cierpieć. Musi zapłacić cierpieniem za chwilę zachwytu. Innej drogi niema Innej drogi być nie może. * * * „ Lecz ten poemat będzie narodowy, Poetów wszystkich mi uczyni braćmi , Wszystkich- oprócz tych tylko- których zaćmi” Juliusz ma ciągle drugie miejsce. Wie, że jest lepszy od Adama. Zaćmił wszystkich. Jednakże naród przydzielił Adamowi pierwsze miejsce, Juliuszowi drugie i tak już zostało do dziś. Adam ma swoją ,, Litwę- ojczyznę” a Julek zajął się przerabianiem nas w aniołów. Napisał też: „Niechaj mnie Zośka o wiersze nie prosi...” To kogo ma Zośka o wiersze prosić? Kto ma taką łatwość układania wierszy? * * * W poemacie „Beniowski”, właśnie Maurycy, Kazimierz wchodzi do chaty gdzie czeka na niego panna Aniela, która: „Chociaż tak piękna jak żadna śmiertelna, Zbliżyć się ludzie i kochać nie śmieli Została dumna i nieskazitelna”. * * * W „Beniowskim” Juliusz pozwala sobie pokpiwać z Adama. Robi to fantastycznie. Wplata do swoich strof takie wersy Adama: „Czymże jest ból? Jedną chwilką!” No, ale przytoczmy całość bo w kontekście dopiero widać efekt. „...Dostałem Złotym Ołtarzykiem, który każdą klamerką mię ukłuł jak szpilką. Na niedźwiadkowe się bowiem pazury zamyka – (Czymże jest ból? Jedną chwilką! jak mówią w Dziadach Mickiewicza chóry) Podziękowawszy za chwilki chwilowość Wpadam w opisy znów i w romansowość.” * * * A panna Aniela: „Jej ręka piękna, maleńka i biała Za szorstką, silną biorąc rękę – drżała”. No to Jaśku nawet się zbliżać do panny Anieli nie będziemy. Ona taka delikatna, romantyczna, zwiewna że my o duszach robotniczo – chłopskich zabrudzilibyśmy jej czar i urok. A więc z daleka patrzmy na nią. Pisze Juliusz: „Aniela miała cudowną postawę, W noszeniu głowy cudną lekkość – włosy A l’atique – barwy troszeczka bladawe, Oczy skier pełne, teraz pełne rosy”.. Anioł po prostu, prawda Jaśku? Dlatego imię jej Aniela. * * * W 1848 roku Juliusz boi się a właściwie wstydzi się niektórych wierszy. Pisze tak: „Wstyd mi wielu melancholii byrońskich – strach, aby one nie zaraziły innych”. A wcześniej tak mówi: „Chciałbym przesiać to wszystko przez rzeszoto- i samych tylko kilka ziarenek czystszego zboża dać moim miłym na siejbę”. Te ziarenka to wiemy: „Ksiądz Marek, Sen srebrny Salomei, Książe Niezłomny”. Ale Juliuszu jak już napisałeś, niech zostanie. Poszło i już. * * * „Wypadki teraźniejsze na świecie dręczą mię ciągle tą myślą, iż Ty się z nich smucisz musisz, zatrwożona nimi o przyszłość – chciałbym być z Tobą i pokazać Ci te światła, które mi te rzeczy oświecają i w innym zupełnie kształcie pokazują – jest to prucie się źle zaczętej na drutach roboty – z Boga się inna rozpocznie”. My też to przeżywamy, nie wiedząc, że zamysły Boga są inne, niż nam się wydaje. My „zjadacze chleba” sądzimy po pozorach i zaraz wydajemy osąd. A nie wiemy przecież jaki jest ostateczny zamysł każdego wyd