Hala Numer Pięć
- Tutaj! – kilka metrów przed nim
pojawił się słup światła wyrastający z podłogi. Ostrożnie dotarł do niego.
Poświecił latarką w dół, żeby zorientować się w sytuacji. Ujrzał Maćka
zasłaniającego sobie oczy przed oślepiającym światłem stojącego pośród gruzu w czymś,
co przypominało jakiś korytarz.
- Nic ci nie jest? Co ty tam kurwa
robisz? – Piter stał wpatrzony w Maćka, zastanawiając się jak go wydostać z tej
dziury.
- Spoko w sumie. Mam kilka siniaków i
zadrapań, ale nic więcej. Kiedy Wiki pobiegła do was chciałem iść za nią, ale
podłoga się zarwała i spadłem. – Maciek był bardzo spokojny, bardziej niż
powinien. Mówił wszystko z lekkim uśmiechem na twarzy, jego głos był monotonny.
Piter był jednak zbyt zdenerwowany, aby zwracać uwagę na taki szczegóły – Tu są
jakieś korytarze, poszukam wyjścia.
- Lepiej się nie ruszaj, coś wymyślę. –
Piter zaczął rozglądać się gorączkowo po ciemnym magazynie, szukał liny, albo
jakiegoś łańcucha. Nic jednak nie rzuciło mu się w oczy.
- Co tam u was się stało? Czemu Krzysiek
tak krzyczał?
- Przewrócił się i skręcił kostkę. –
Piter wolał pominąć tę część, że go przestraszył, bo znając Maćka za chwilę by
dostał jakieś słowa reprymendy, a na to nie miał teraz najmniejszej ochoty. –
Nie może chodzić, Wiki z nim została.
- Dobra zobaczę, dokąd tędy dojdę. –
powiedział Maciek i zniknął w ciemnościach. Na wiadomość, że coś się stało z
Krzyśkiem wszedł mu na twarz uśmiech wielki niczym banan.
- Zaczekaj… - głos Pitera odbił się
echem od ścian hali.
xxx
- MAKS! – do uszu fotografa dobiegł głos
dziewczyny, akurat kiedy miał nacisnąć na przycisk zwalniający przesłonę, aby
zrobić zdjęcie. Lewa ręka przytrzymująca obiektyw poruszyła się. Mimo, że nie
widział rezultatu to i tak był pewien, że zdjęcie się nie nadaje. Nie to
niepokoiło go najbardziej. W chwili, kiedy flesz rozświetlił halę wydawało mu
się, że ktoś się przed nim poruszył. Nie rozpoznał twarzy, a światło błysnęło
tylko przez ułamek sekundy, mimo to był niemal pewny, że widział człowieka.