Hala Numer Pięć

Autor: go24
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

- Kto tam? – zapalił latarkę, słup światła skierował w miejsce gdzie przed chwilą, jak mu się wydawało, stała postać. Nie było tam jednak nikogo. – Jest tu kto? – kolejne pytanie również zostało bez odpowiedzi. Obracając się wokoło oglądał całą halę, kawałek po kawałku, świecąc w obserwowane miejsce latarką. Nikogo nigdzie nie było, obejrzał całą halę raz jeszcze. Wyłączył latarkę i chwilę nasłuchiwał, ale wokoło panowała cisza. Zdawało mu się, że nawet wiatr stanął w miejscu. Doszedł do wniosku, że musiało mu się wydawać. Wrócił do robienia zdjęcia, które przed chwilą, był tego pewien, nie wyszło jak należy. Przez głowę przeszła mu myśl, że może jednak coś będzie z tamtego zdjęcia, może powstanie jakiś ciekawy efekt, ale i tak warto zrobić to ujęcie jeszcze raz. Lewa ręka znowu znalazła się na obiektywie, żeby ustawić ostrość. Czuł jak kiełkuje w nim niepokój, który powoli przeradzał się w strach. Starał się zapanować nad sobą, ale nie był w stanie. To zdjęcie również nie wyjdzie, pomyślał czując jak trzęsą mu się ręce, nie był w stanie jednak nad tym zapanować.

 

xxx

 

            Dobrze tak kutasowi, mógł się ze mnie nie naigrywać, teraz ktoś pokonał go jego własną bronią – myślał Maciek idąc mrocznym korytarzem. Słyszał gnieżdżące się w ciemności szczury, które uciekały od światła latarki. Przed twarzą trzymał, niczym połowę gardy, jedną rękę, która miała zbierać pajęczyny zanim ta nieprzyjemna, lepka sieć znajdzie się na jego twarzy.

Ciekawe, dokąd tędy dojdę, zastanawiał się. Korytarze zdawały się nie mieć końca, mimo to nie miał zamiaru się wracać. Ściany niegdyś zapewne białe, dziś były pożółkłe, gdzie niegdzie brakowało tynku i widać było mur z czerwonych cegieł. W niektórych miejscach widać było wyraźne zacieki i grzyba od wilgoci. Niemal przez całą długość, jaką Maciek do tej pory przebył na złączeniu sufitu ze ścianą były gęsta sieć pajęczyn tworzące jakby dwa dodatkowe korytarzyki. Co kilka metrów z sufitu zwisały potłuczone resztki żarówek, kiedyś zapewne dobrze oświetlające całą długość korytarza. Podłoga pełna była gruzu, kamieni, drewnianych belek i desek, czasami trafiał się martwy szczur. W powietrzu unosił się nieprzyjemny wilgotny zapach stęchlizny.  W jakiś dziwny sposób Maciek czuł się spokojny, a nawet szczęśliwy.

 

Najpopularniejsze opowiadania

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
go24
Użytkownik - go24

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2014-12-14 08:32:23