Filip "Ogier Brzydki"
-Ma ładny uśmiech…
„Zabujałaś się”
-Hm… To co?- Kesja wróciła na ziemię – Może mi coś doradzicie?
„Nie podoba mi się, jak się tak uśmiechasz na myśl o nim”
-Gacek- spojrzała na psa. Ten zamerdał ogonem i szczęknął – Mówisz , żeby iść? Co?
Husky ponownie szczęknął.
- A ty, Filip? Co sądzisz?
„Nie podoba mi się to, ale idź. Idź i przyprowadź księżniczkę”
Filip pokiwał głową.
- Mam iść? Serio?
Filip dalej kiwał głową i zatupał kopytem, tak jakby chciał coś zakomunikować. Kesja przyglądała mu się z zaciekawieniem.
- Też byś chciał iść?
„Tak. Zaprowadź mnie tam. Chcę zobaczyć księżniczkę”
Filip zarżał.
-Sorry, kochany, ale ty nie możesz iść. Goście przerażą się na twój widok. Chciałbyś zobaczyć Arka? – Kesja pomyślała, że to o niego chodzi- Wiesz co? Namówię go, żeby przyszedł tu kiedyś ze mną. Już mu o was opowiadałam. Na pewno będzie chciał was zobaczyć i poznać.
„Nie mówiłem o nim, ale wszystko jedno. Byle, żebyś dotarła do księżniczki a ja do niej”
Kesja przytuliła się do konia.
-Jak mówicie, tak zrobię. Najwyżej będę żałować.
„Idź”
Kesja odsunęła głowę i odwróciła się. Znów ten głos. Ale tym razem wyraźny.
„Jest tu kto?” zawołała. Rozejrzała się po stajni. Podeszła do kilku boksów i zapytała głośno:
- Gdzie mam iść? Na bal?
Serce waliło jej jak młotem. Czyżby zaczynała powoli odchodzić od zmysłów? Nikogo tu przecież nie ma.Czy śmierć rodziców aż tak mocno się na niej odbiła? Zawsze myślała, że jest silna.Czy jej umysł jednak okazał się taki nie być?
~
Przez cały bal Kesja czuła napięcie. Jeśli ktoś fatycznie był w stajni i do niej mówił, to by oznaczało, że jest też tutaj i ją obserwuje. Z jakichś powodów chciał, żeby tu się znalazła. Ale z jakich? Chciał ją porwać i zabić? Chce przekazać jej jakąś wiadomość? Może to tata? Przeżył i chce się z nią zobaczyć, ale boi się ujawnić, bo wszyscy mają go za umarłego.
„Nie, no, przecież to niedorzeczne. Jak niby miałby przeżyć? A skoro tak, to w takim razie czyje ciało pochowałam, jeśli nie jego?” pomyślała, starając się zachować spokój.
„A może to Arek?” Kesja uważnie mu się przyglądała. Może to on był w stajni i chciał w ten sposób ją przekonać, by przyszła? Bardzo się ucieszył na jej widok. Założyładługą czarnąsuknię ze srebrnym pasem. Powiedział, że wygląda przepięknie. Była pewna, że jego serce zabiło szybciej. Widziała to w jego oczach.
Kesja uspokoiła się tą myślą. Tak, to na pewno był Arek. To pewnie dlatego Filip tak się zachował, gdy o nim mówiła. Pewnie już go widział i docenił swoim instynktem, że to dobry chłopak. Kesja poczuła ciepło w okolicach serca. Czyżby się zakochała? I to z wzajemnością? I może być jej pewna, bo zwierzaki ją aprobują.
Pomyślała o mamie. Wiele by dała, by móc z nią o tym porozmawiać. Na pewno by coś doradziła. A tak musi liczyć na siebie, Księciunia Gacka i Filipa.
Po balu Kesjazaprosiła Arka do stajni, by mu oficjalnie pokazać towarzyszy swojej podróży. Postanowiła nie zdradzać, że się domyśliła, iż wcześniej już ich widział.
Mimo późnej pory, stajnia była otwarta, więc z łatwością weszli do środka. Niektóre konie z ciekawością spoglądały na nocnych gości. Księciunio Gacek od razu podbiegł się przywitać.
- Fajna psina- powiedział Arek, głaszcząc psa po mordzie- A który koń jest twój?
-Mój koń jest wyjątkowy- Kesja powiedziała tajemniczo- Mówiłam ci, że ma nietypowy wygląd.