dalszy ciąg "Po stronie cienia"
… Tak… dzwoniła Joanna. A ja wszystko spieprzyłem.
3.
Czy jestem stary? Joanna uważa, że jestem za stary. Mój ojciec ma 89 lat, i niektórzy mówią, że.. ho ho!... ładny wiek. A ja odnoszę wrażenie, że w tle ich podziwu jest inna myśl: „dlaczego nie umarł, skoro tak długo żyje?”. Bo też jest jakaś data przewidziana dla każdego na umieranie? By jej nie przegapić, i nie robić sobie wstydu i nie siać zgorszenia?
No właśnie… Joanna… Ma wyostrzony wzrok młodej osóbki, która nie wierzy, że się zestarzeje. No… wie, ale nie wierzy.
A teraz znowu się obraziła.
Wiem, że na krótko.
Nie pierwszy, i nie ostatni raz. Mógłbym oddzwonić, ale pewnie nie odbierze telefonu. Nic to. Przeczekam.
Zacząłem się przechadzać po pokoju. Zwykle, nie mogę dłużej usiedzieć w jednym miejscu – chyba, że czytam, lub coś piszę. Kilka kroków od balkonu pod okno na przeciwległej ścianie. I z powrotem. Chodząc tak, rozmyślam sobie. Przystaję, palcem, bądź dłonią podkreślam jakąś myśl. Już mi w domu powiedziano, że ze mną coś nie tak. Ale, co - „nie tak?”
Znowu pomyślałem o Joannie…
Wydaje mi się, że facet daruje kobiecie niejedną zdradę, ale nigdy tego, że go publicznie ośmieszy. Delikatna z niego roślinka. Wówczas gotowy jest odejść. Jeśli ma gdzie. A jeśli nie ma gdzie, zamyka się w sobie. I cierpi.
Towarzyszem staje mu się pies lub kot. Czyta książki o cierpieniu i o nadziei, jeśli jest. Bratnią duszą staje mu się Księga Hioba. A jeśli ma trochę talentu, pisze książki.
Facet pije samotnie, zapatrzony w uciekający wszechświat. Stan zbratania się z Wielką Tajemnicą jest mu wówczas raczej obojętny. Filozofia bytu jest dla niego jak stan gotowości do sraczki. Zwieracz odbytu też musi coś mieć z tego zasranego życia.
Tak… facet daruje kobiecie niejedną zdradę, byle go nie ośmieszyła.
Facet czasami schla się jak świnia, bo w egzystencjalnym piekiełku żyje. Myśli. Marszczy czoło. Przeżywa.
… Ale, co to ma wspólnego z Joanną?
Dłużył się dzień. Z biblioteczki wyciągnąłem poezję Herberta. Mój wzrok padł na wiersz o prostym człowieku. Co to za czart? Ten prosty człowiek? Politycy i poeci lubują się w tym zlepku słów. Politycy mówią o prostym człowieku podniośle, choć i twardo – dla podkreślenia swego uczciwego stanowiska, że – oto – naprawdę bratają się z ludem; poeci zaś używają prostego człowieka jak eucharystii, dla zobrazowania swego szlachetnego wnętrza.