Co się stało z moim kumplem?
Do końca przerwy patrzyłem, jak czytał. Natalia z dziewczynami przeszły obok niego kilka razy, ale nie zwrócił na nie uwagi. Nie wiem, co się z nim stało. Był taki od poniedziałku. Przyszedł do szkoły i jakby mnie nie poznawał. Nikogo nie poznawał. Wyglądał jak wystraszony, ale też uśmiechał się, jakby wszystko go śmieszyło. I wszystko umiał, nawet z matmy. A przecież to taki sam głąb jak ja.
Coś mu się musiało stać w weekend. Mówił, że jedzie do babci i dziadka. Nie wiem, czy tam był, bo od poniedziałku gadało się z nim tak właśnie, jak przed chwilą.
Na następnej przerwie poszedłem do biblioteki i zrobiłem, jak powiedział. Pani poleciła mi lekturę „O psie, który jeździł koleją”. Jak usłyszałem słowo ‘lektura’, zrobiło mi się niedobrze, ale wypożyczyłem. Co mi szkodzi. Przecież mogę nie przeczytać, jak mi się nie spodoba i wypożyczyć inną.
Wracałem pod klasę, a Bartek jak zwykle siedział na ławce i czytał. Wszyscy grali w Czekoladę, ale on miał to gdzieś, a wcześniej zawsze grał. Kiedy wpadł na niego Maras, to nawet mocno go nie odepchnął. Odsunął się i dalej czytał. W ogóle nie zwrócił uwagi, a kiedyś już by go lał, że na niego wleciał.
– Ej, Bartolo! Zobacz! – zawołałem.
Pokazałem mu z daleka książkę, a on uśmiechnął się i uniósł kciuk na znak, że jest ok. Zrobiło mi się miło, ale byłem też zły, że mnie olewał. Kiedyś popukałby się w czoło, zrobił zeza albo wywalił jęzor i zaczął się ganiać.
Na lekcji znowu wszystko umiał. Nie wyrywał się do odpowiedzi jak Ala czy Marzena, kujonki mądralińskie, co się lubią popisywać, gdy coś wiedzą. Pani sama go zapytała i dziwiła się, że tyle wiedział. Chociaż patrzył w okno i wyglądało, że w ogóle nie uważał.
Powiem teraz uczciwie. Bartek i ja uczyliśmy się najgorzej w klasie. I najwięcej rozrabialiśmy. Kiedy nas pytali, to była jakaś masakra. Staliśmy, pociliśmy się i udawaliśmy, że wiemy, ale nigdy się nie udało nie dostać pały. Byliśmy najgorszymi łobuzami w klasie. Nie mogliśmy się powstrzymać, żeby nie wariować, to było silniejsze od nas. Chociaż często potem żałowałem. Najgorzej po wywiadówce albo kiedy rodzice musieli przyjść do szkoły, bo coś odwaliliśmy.
A teraz zostałem sam. Nie dawało mi to spokoju.
– Paweł, powtórz co mówiłam – powiedziała pani.
Musiałem się dowiedzieć, dlaczego się taki zrobił.
– Halo, Paweł, jesteś z nami?
Podskoczyłem na miejscu.
– Yyy, co, słucham?
Dobrze, że nie powiedziałem – obecny.
– Cały czas wpatrujesz się w Bartka, może lepiej skup się na lekcji.
– Tak proszę pani.
– Może się zakochał? – powiedział Wojtek.
– Może chciałbyś oberwać?
– Paweł! Wojtek, bez głupich komentarzy.
A Bartka to w ogóle nie obeszło, dalej patrzył w okno.
Na przerwie podszedłem do niego wkurzony.
– Ej, Bartolo, teraz ja sam będę dostawał pały, bo ty się zrobiłeś mądruś i nudziarz?
Spojrzał na mnie, jakby miał się zaraz popłakać. I nic nie powiedział.
– Gadaj! Przeczytam książkę o tym psie i jak mi się spodoba, to przeczytam też inne, ale gadaj, co się z tobą dzieje?
– Czytanie jest naprawdę świetne – odpowiedział.
– Gadaj, co się z tobą dzieje.
– Spokojna głowa, już niedługo znowu będę taki jak dawniej.
Posmutniał bardziej. Jakoś wcale się nie ucieszyłem, że to powiedział, sam nie wiem, czemu. I coś musiałem jeszcze palnąć.
– Oby, bo już mam dość, że zostawiłeś mnie samego.