Agent Stephen Rozdział III
Rozdział III
Kiedy szef wywiadu dowiedział się o moim pobycie w więzieniu, kazał natychmiast wezwać do swojego biura Piotra.
- Dzień dobry.
- Witam. Powierzam Ci zadanie najwyższego ryzyka. Musisz zorganizować odbicie Karola z więzienia.
- Dobrze, a kiedy mam to wykonać ?
- Kiedy będzie on transportowany do stacji kolejowej.
- A po co będą go zawozić na dworzec ?
- Ponieważ stamtąd ma wyjechać pociąg do obozu koncentracyjnego.
- Rozumiem, no więc kiedy ?
- Jutro wieczorem.
- Będę gotowy. Dowidzenia.
- Żegnam.
Piotr wyszedł z pokoju i jak najszybciej udał się na stołówkę. Wszedł do pomieszczenia i zorganizował kilka osób, którzy będą mu pomagać w jutrzejszej akcji. Kiedy wszystko już było zaplanowane, szybko pobiegł do samochodu i pojechał na zamek. Było już późno więc położył się spać.
Wstał wcześnie rano i zjadł śniadanie. Wyszedł z pokoju i na korytarzu spotkał majora.
- Dzień dobry panie Piotrze.
- Witam
- Wybiera się pan dzisiaj gdzieś ?
- Tak, mam taki zamiar.
- Acha, a czy to jest konieczne ?
- Tak.
- Rozumiem, żegnam.
- Dowidzenia.
Po rozmowie Major udał się w swoim kierunku a Piotr pomaszerował dalej. Wiedział że dzisiaj jest ważny dzień i wszystko musi pójść zgodnie z planem.
Zbliżał się wieczór. Kiedy Piotr jechał w umówione miejsce spotkania, chłopaki już na niego czekali. Było bardzo mroźno i wiał silny wiatr. Po omówieniu ważnych spraw, wszyscy skierowali się do pojazdów. Po kwadransie byli na miejscu. Droga biegła przez gęsty las porośnięty wiekowymi drzewami. Piotr kazał zająć umówione wcześniej pozycję. Kiedy każdy znalazł się na swoim miejscu, ciężarówka z eskortą już kierowała się w stronę zasadzki. Jeszcze chwila i rozpoczęła się zaciekła walka. Wybuchy granatów i głośne serie wystrzałów dochodziły do moich uszu. Siedziałem w celi samochodu transportowego. Chwilę później ktoś otworzył drzwi i ujrzałem Piotra. Przywitaliśmy się serdecznie i szybko odjechaliśmy z miejsca zdarzenia. Kiedy przybyliśmy do siedziby wywiadu wstawał ranek. Wysiedliśmy z samochodów i pobiegliśmy do biura pułkownika. Gotter siedział w swym fotelu i czytał jakieś dokumenty. Kiedy mnie zobaczył bardzo się ucieszył i uściskał serdecznie. Kazał nam wszystkim usiąść. My posłusznie wykonaliśmy te polecenia i czekaliśmy na to co ma nam do powiedzenia. On chwilę pomyślał i powiedział.
- Chłopaki posłuchajcie. Mam stworzyć z was oddział do zadań specjalnych. Kierował wami będzie Karol, ponieważ jest najwyższy stopniem.
- No dobrze a co mamy wykonać ?
- Chwileczkę dajcie mi skończyć. Wyślę was do Włoch.
- Po co ? – Wyrwał się jeden z tajniaków.
- Dołączycie tam do wojsk alianckich, które będą stacjonować w południowych Włoszech. Wszystkiego dowiecie się na miejscu. Karol ty jesteś zmuszony tam jechać ponieważ na razie musisz ukryć się przed Britzem. Na pewno będzie cię szukał.
- Ale panie pułkowniku jak pan załatwi sprawę z moim zadaniem w zamku ?
- Tym się nie martw. Już się tym zająłem, posłałem im fałszywy raport, z którego wynika, że musiałeś wyjechać w bardzo pilnej sprawie.
Nie zadawałem więcej pytań.
- Tak jest ! – krzyknęliśmy chórem.
- A teraz żegnam.
- Dowidzenia. – odpowiedzieliśmy i wyszliśmy z gabinetu.
- No chłopaki mamy ważne zadanie.
- Ciekawe skąd to wiesz przecież jeszcze nic nie wiemy.
- Ale ja to czuje.
Wszyscy poszliśmy do samochodów. Ja razem z Piotrem pojechaliśmy do twierdzy, a reszta udała się do swych tymczasowych mieszkań.
Kilka dni siedzieliśmy na zamku. Później wszyscy razem pojechaliśmy do pułkownika, który wręczył nam wszystkie dokumenty i mundury. Po skończonej rozmowie udaliśmy się na lotnisko i stamtąd samolotem wyruszyliśmy do Włoch. W samolocie było ciepło. Byłem bardzo zmęczony dlatego szybko zapadłem w sen. Obudziłem się wczesnym rankiem. Przez małą szybkę zobaczyłem miasta i wsie. Były to malutkie punkciki, jakby kropki stawiane na końcu zdania. Wszyscy jeszcze spali, tylko Piotr przebudził się i poklepał mnie po ramieniu mówiąc.