Bogowie wojny. Część 2
Co robić? Strzał nawet z wytłumionej broni w nocy będzie bardzo słyszalny. Na dodatek jest nienaturalnym dźwiękiem. Od razu spowoduje alarm.
Facet już kończył sikać. Trzeba działać. Masakra gestem polecił Chaosowi obserwować wejście do budynku-3 i zrobił cztery błyskawiczne kroki. Murzyn usłyszał go i zaczął się odwracać. Masakra przerzucił mu swój karabin nad głową, przyciągnął do siebie i zaczął dusić. Czarny szamotał się, próbował oswobodzić gardło, ale na próżno. Chciał krzyczeć, ale tylko zacharczał. Chcąc się uwolnić, zaczął dreptać w kółko, jakby dziwnie tańczył. Prawie się wyrwał. Masakra szarpnął się i przewrócił na plecy, pociągając go za sobą. Solidnie huknął o ziemię, aż poczuł to w płucach i splocie słonecznym. Kurwa, za głośno! Trzeba było nożem… Jeszcze bardziej przyciągnął karabin do siebie. Mam cię, brudasie! W końcu Murzyn zaczął bezradnie machać rękoma i wydawać dziwne dźwięki.
- Hajle? – dobiegło z budynku; jakby zaspany głos.
Pewnieśmy kurwa obudzili cały obóz, pomyślał wściekle Masakra i jeszcze silniej przyciągnął karabin. No zdychaj, skurwielu! Poczuł, że facet zaczyna wiotczeć.
Drzwi się otworzyły. Ktoś zrobił krok na zewnątrz.
- Hajle! – facet zobaczył swojego kumpla i Masakrę. Chaos strzelił dwukrotnie i czarny upadł przy wejściu. Jebać te podchody. Teraz będzie ostro!
- Rozwal go! – sapnął Masakra i zepchnął z siebie Murzyna. Chaos błyskawicznie przyłożył mu broń do skroni i strzelił. Kawałki mózgu i kości czaszki chlapnęły na wszystkie strony. Masakra uwolnił broń i wstawał, gdy we wnętrzu rozległo się charakterystyczne szczęknięcie. Przeładowywany „kałach”! I nagle terkot z wnętrza budynku. Ogień ciągły! Pociski siekały drewniane drzwi. Po długiej ciszy huk był ogłuszający. Idiota nie zamierzał puścić spustu, nie kontrolował broni. Jakieś pociski śmignęły przez blaszany dach.
To był sygnał, że czas rozpętać prawdziwe piekło…
MASZERUJ ALBO GIŃ
- Wszyscy, tu Rzeźnik. Do rozpoznanych celów strzelać bez rozkazu. Powtarzam: do rozpoznanych…
- Ty pierwszy! – wrzasnął Masakra do Chaosa i wyciągnął granat hukowo-błyskowy z kieszeni na kamizelce. Ledwie rejestrował słowa porucznika. Teraz liczyła się tylko szybkość i agresja. Mało nas… ale każdy to kawał skurwiela!
- …celów strzelać bez rozkazu! Jacques, dawajcie samochody!
Terkot z wnętrza ustał. Cisza, aż w uszach dzwoniło. Frajer w środku wystrzelał cały magazynek. Teraz, albo nigdy! Masakra rzucił granat ogłuszający. Chaos bez słowa skoczył już do wejścia.
Granat wybuchł z oślepiającym błyskiem i ogłuszającym hukiem.
- Kurwa! – wrzasnął Chaos; przeskakując próg, potknął się o resztki rozstrzelanych drzwi i upadł. Erkaem wiszący mu na plecach uderzył o framugę. Masakra wpadł do środka. Zatrzymał się trzy kroki na lewo od Chaosa strzelającego do kogoś w przeciwległym końcu pomieszczenia. Natychmiast ocenił sytuację. Kilka pustych łóżek, schody na zabudowaną antresolę.
- Czysto! – krzyknął Chaos wstając.
- Czysto! Za mną! – wrzasnął Masakra i ruszył do schodów. W krwiobiegu miał już tylko adrenalinę. Szybciej! Chaos był tuż za nim; w biegu zmieniał magazynek w pistolecie. Tupiąc wpadli na ostatni podest. Masakra skręcił w lewo, zostawił miejsce dla Chaosa i stanął. Nogi w rozkroku, stabilna platforma do strzału. Kobieta na podłodze, facet w głębi, Chaos pół kroku z tyłu i z prawej. Kobieta zwinięta w kłębek. Facet z nożem w ręku.