Bezwartościowy człowiek
Nigdy nie miałem się z nią spotkać. Ale choroba zmieniła wszystko. Kiedy się zdecydowałem, szybciej zabiło moje sparciałe serce. Nie mogłem się doczekać, kiedy wezmę ją w ramiona. Miałem nawet małą, głupią nadzieję, że ona mnie uleczy swoją miłością, że cała ta gama piękna, jakiego doświadczę, sprawi cud i będziemy mieli czas przeżyć z sobą całe życie.
Zaśmiałem się głośno, aż kaczki wystraszyłem, poderwały się z wody. Przerwałem na chwilę, żeby na nie popatrzeć, nacieszyć oczy tym miejscem i życiem dookoła. Ciekawe, czy ktoś w ogóle znajdzie i przeczyta te zapiski. Jeśli upadnę i notatnik wpadnie do wody, to nikt się nie dowie o moim zmarnowanym życiu i ostatnich chwilach.
Postanowiłem jednak, że będę pisał, póki oddycham, i tak już na pół gwizdka. Nic innego nie zostało.
Przygotowałem listy pożegnalne do rodziny. Ogólny do wszystkich i osobny do mojej dziewuszki. Napisałem w nich, że chcę ruszyć w drogę, pojechać w miejsca, gdzie jeździłem jako kawaler i tak spędzić ostatnie dni życia. O Marii ani słowa. Po co im taki gwóźdź na koniec.
Nie mogłem im tego powiedzieć w normalnej rozmowie, są zbyt emocjonalni i skończyłoby się kłótnią i próbą ubezwłasnowolnienia mnie. Chciałem oszczędzić tego swojej pompce.
Wiedziałem, że zrozumieją. Moja kochana żona jest taka mądra. Widzę, jak siedziała w fotelu z listem w ręku, dumała i uśmiechała się na myśl, że uwolniłem się na sam koniec. Wspaniałe pożegnanie. Niesamowicie jestem jej wdzięczny za te lata, przyjaźń i podejście do naszego wspólnego życia. Szkoda, że dowie się, jak to się skończyło. Pewnie sprawię jej ból i wywołam litość. W ogóle tego nie brałem pod uwagę.
Dzień przed ucieczką wziąłem telefon. Od szczeniaka nie byłem tak podekscytowany. W końcu miałem się z nią spotkać, po ponad trzydziestu latach.
Napisałem maila.
‘Maria,
Chodź ze mną na spacer. W.’
Nie czekałem długo na odpowiedź.
‘Och, ukochany, czy ja śnię, czy to prawda?’
Wyobraziłem sobie jej zaskoczenie, jaką radością ją napełniłem.
Ciekawe, jak było w rzeczywistości. Na pewno była zaskoczona, ale co poza tym się pojawiło?
Bałem się, że będę wyglądał przy niej jak dziad. Wiedziałem, jaka jest, wysyłaliśmy sobie na bieżąco zdjęcia. Wciąż była zgrabna i piękna, a ja z brzuchem, który starałem się ukryć na zdjęciach. Na pewno ukrywałem to, że powinienem nosić stanik.
‘Jutro, na końcu mola w Orłowie, o 20. Pojedziemy do Budyn, do naszego folwarku, na kilka dni. Bądź, proszę. W.’
Wiedziałem, że rzuci wszystko i będzie gotowa. Nie czekałem nawet na odpowiedź, byłem pewien, że będzie.
Usiadłem do laptopa. Jeszcze raz przejrzałem listy, wydrukowałem i wyłączyłem komputer. Włożyłem kartki do dwóch kopert, podpisałem i schowałem do szuflady.
Zadzwoniłem do folwarku i zarezerwowałem pokój. Nasz pokój. Musiałem jeszcze dyskretnie się spakować. Wstałem i usiadłem z powrotem. Zakręciło mi się w głowie i zakłuło w klacie. Natychmiast zdrętwiały palce obu dłoni.
– Uff, za szybko.
Oddychałem głęboko, uspokajałem się. Zwiesiłem dłonie, żeby krew spłynęła do ramion.
– To przez emocje – szeptałem do siebie.
– Mówiłeś coś Pierniczku? – zapytała żona z drugiego pokoju.
– Nie, nic dziewuszko, gadam do siebie.
Zawsze miała świetny słuch, skubana.