Bezwartościowy człowiek

Autor: BrunoKadyna
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 1

Żadna nie mówiła i nie pisała jak ona.

 


‘Ty uruchomiłeś moją kobiecość, stworzyłeś od podstaw… Może natura pozostaje w mojej gestii, ale gdyby nie to, że pokazałeś mi, jak jej używać, nigdy nie poznałabym jej możliwości. Zanim Cię poznałam nie miałam pojęcia, jak można odczuwać każdy ze zmysłów. Dlatego Ty mnie ulepiłeś i nadałeś bieg… I tak mi brakuje ujścia, Ciebie moje życie.’

 


Jak ja wierzyłem w jej słowa. Chciałem wierzyć. Przepiszę niektóre maile od niej, opowiedzą za mnie, jaka była nasza miłość. Mam nadzieję, że naszkicują obraz tego, co poczułem, kiedy pierwszy raz się spotkaliśmy przed laty. Nie zauroczył mnie jej wygląd, choć była piękna, ale pierwsza rozmowa. I każda kolejna. Ona była połową mojego serca. Wiedziała, jaki jestem w środku, sama, nie musiałem jej tego mówić.

Pamiętam, że kiedy już byłem żonaty i Maria zaczęła się odzywać, bardzo naciskała, żebym zostawił rodzinę. Korciło mnie, ale nie mogłem tego zrobić żonie, nie zasłużyła na to, a kiedy pojawiły się dzieci, taka opcja zniknęła na zawsze. W końcu Maria dała za wygraną i wycofała się do stanu oczekiwania.

Męczyło mnie, że zdradzam żonę, choć nie fizycznie. Kiedyś chciałem z nią pogadać, w końcu jest moją przyjaciółką, ale jakoś nigdy się nie zdecydowałem. Nie chciałem jej zranić, to naprawdę dobra dziewczyna. I trochę też mnie kręciło, że mam tajemnicę, coś swojego, o czym wiem tylko ja. A to dlatego, że moje życie nie należało w całości do mnie. Nie mogłem robić tego, na co miałem ochotę. Nie dysponowałem swoim czasem tak, jak chciałem, należał do rodziny. Ja miałem władzę tylko nad pracą. Tak to już bywa.

Wracając do Marii. Próbowała ułożyć sobie życie, ale jej małżeństwo rozpadło się lata temu. Miała jedną dorosłą córkę. W jednym z maili napisała, że miałem nad nią władzę, trzymałem wszystkie karty i wystarczył jeden ruch, a byłaby przy mnie. W końcu i tak byłem blisko. Ileż lat się powstrzymywałem, żeby się z nią spotkać. Utonąć w jej włosach, zapachu, nasycić się i porwać do naszego ukochanego folwarku nad jeziorem, gdzie jeździliśmy, kiedy jeszcze byliśmy razem, żeby przeżyć w ciągu kilku dni całe życie.

 


‘Gdybym teraz Cię usłyszała, oszalałabym z rozkoszy. Tęsknię za Twoją barwą głosu - połączenie władczego tonu z nutą romantyzmu… Niejedną noc przegadaliśmy. Kocham tę chrypkę. Specyficzną, ale mega podniecającą. Mam jakiś numer telefonu, ale powstrzymuję się, by nie dotknąć Cię tym zmysłem.’

 


Trudno było się z nią nie spotkać, ale byłem silny. Tą samą siłą ją kochałem i tej samej użyłem, żeby się powstrzymać. Mimo że nie ułatwiała sprawy.

 


‘Zalewa mnie fala rozsądku, ale burzę ją swoimi rękoma, topię się próbując oddychać tym opamiętaniem. Czuję się jak w klatce, która ciasno przylega do każdego atomu mojego ciała i odbija boleśnie swoje piętno. Pragnę znowu czuć… Nie sądzę, by można było uciec, może od namacalnych rzeczy, ale nie od myśli i uczuć. Wiem, że nie przekonam Cię byś nie znikał, jeśli tak postanowiłeś… Ale nie zabraniaj mi pisać do Ciebie. Może i jestem próżna prosząc, byś nie odbierał mi słów, które dają namiastkę Twoich myśli. Bo one dają mi coś, co wypuściłam z rąk. Nie wybaczę sobie tego do końca życia. Może i jestem niedojrzała, chcąc karmić się choć wirtualną obecnością… Wiem, jak jesteś rozdarty, wiem jak silne są uczucia, jak nierozerwalne więzi, którymi jesteśmy spleceni.’

 


Pisaliśmy z sobą z różną częstotliwością. Czasami kilka maili dziennie, czasami jeden co kilka miesięcy. Każdy list wywoływał we mnie ekscytację, a miłość odżywała na nowo.

 


‘Brak mi tlenu, powietrze staje się gęste, a myśli, pragnienia, burzą zdrowy rozsądek. Jesteś silniejszy ode mnie. Twoje płuca są lepiej przystosowane do oddychania pod wodą.’

Najpopularniejsze opowiadania
Inne opowiadania tego autora

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
BrunoKadyna
Użytkownik - BrunoKadyna

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2024-10-11 00:53:04