2.
- Co ja bym bez ciebie zrobił. - Powiedział i cmoknął mnie w policzek. Wyszedł z pomieszczenia i pokierował się w stronę gabinetu kapitana. Pomyślałam, że dopóki go nie ma, mogę przerwać przeglądanie taśmy. Wyciągnęłam telefon z kieszeni kurtki i zadzwoniłam do mojej współlokatorki, że wrócę nad ranem do domu. Cóż, praca na nocce…. Z moim przystojnym kolegą… Ale o czym ja myślę!
- Tak? Czego zapomniałaś i co ci przywieść do biura? - Znajomy głos sprowadził mnie na ziemię.
- Marta, wracam dzisiaj później do domu. Mam nocny dyżur. - powiedziałam.
- Uuuu…. Wyczuwam, że będzie gorąco dzisiaj. - Zachichotała.
- Marta….. Nie zaczynaj jak rano…. - Usiadłam na swoje miejsce. Obróciłam fotel w stronę drzwi, żeby wiedzieć kiedy Max będzie wracał od kapitana.
- No co! Tak chętnie zostajesz na nockach… Ktoś prócz waszej dwójki jeszcze dzisiaj będzie w biurze? - Nie dawała za wygraną.
- Dwóch kumpli z nocnego patrolu. Wymieniamy się dzisiaj za nich. - Odparłam.
- Dwóch? Czyli trzech facetów i ty jedna? Mogę się przyłączyć tam do was?
- Marta! - Krzyknęłam. - Serio, umów się z nim, przykuj go do kaloryfera i zrób z nim co chcesz!
- Brolly dzisiaj przyjdzie do mnie, także posłucham się twojej rady…. A tak na marginesie – Dodała zamyślona – Sama też postaraj się przykuć tego przystojniaka do kaloryfera…. Sam pewnie też ma niezły kaloryfer na brzuchu.
- Jesteś niemożliwa…. Serio… Tylko jedno ci w głowie… - Jęknęłam. Czułam jak gorąc uderza mi do głowy.
- Maia… Te tematy to najlepsze tematy do rozmowy pomiędzy dziewczynami. Z facetem nie pogadasz o intymnych sprawach… - Rozległ się dzwonek do drzwi. - Ocho, moja rybka przyszła… Także widzimy się rano tak?
- Tak. Mam nadzieje, że rano nie zastanę was w dwuznacznej sytuacji na blacie w kuchni…. - Powiedziałam
- Tego nie mogę ci obiecać. - Zachichotała. Słyszałam męski głos w słuchawce oraz erotyczne teksty. Najwyraźniej jej nowy kochanek nie mógł się jej doczekać. - Dobra kończe, Brolly jest dzisiaj wyjątkowo napalony.
- Nie roznieście kuchni… Proszę. - Powiedziałam zakrywając twarz jedną ręką.
- Jak już powiedziałam, nie mogę tego obiecać. Trzymaj się mała. A, no i ty nie roznieś tam biura…. - Dodała i rozłączyła się.