Zapach bzu cz-4
Od dnia rozwodu minęło siedem miesięcy. Rafał nie dzwonił, nie przyjechał także po resztę swoich rzeczy osobistych. Rzekomo zwolnił się z pracy i wyprowadził do Wrocławia. Na tą wiadomość, Renata odetchnęła z ulgą. Nawet dobrze, że się wyniósł. Przynajmniej będzie miała pewność, że go nie spotka na ulicy i nie będzie nachodził apteki, w której ona pracuj. Nie chciała go widzieć, ani wspominać. Uważała, że całą przeszłość zamknęła w starym kufrze i postawiła na strychu. Rodziców tak ustawiła, że przestali wspominać jej nieudane małżeństwo oraz z czyjej winy nastąpił rozpad ich związku. Dlaczego się rozwiodła, poza Iwoną nikt nie wiedział. Może niektórzy się domyślali, ale nikt o tym nie wspominał, a nawet bał się wspomnieć. Jednak znaleźli się tacy, którzy patrzyli na nią współczująco; wtedy była wściekła i dostawała ataku furii. Największy problem miała z ciotką Sabiną. Po prostu działała na nią, jak płachta na byka. Nie było takiego dnia, żeby nie powtarzała, jak papuga.
– Za bardzo się pospieszyłaś z tym rozwodem. Mogłaś poczekać, może z czasem by się jakoś ułożyło. A teraz, chociażbyś chciała wyjść ponownie za mąż, to pozostaje ci tylko kocia łapa. Chyba zdajesz sobie sprawę, że ślubu kościelnego nie otrzymasz?
Renata rozłościła się na całego. Poderwała się od stołu nie zważając na rodziców – wygarnęła ciotce, wszystko, co leżało jej na sercu.
- Posłuchaj ciotka! Już lepiej żyć na kocią łapę, jak być zgryźliwą, starą panną. Jesteś spróchniałą dewotką, nawet nie wiesz, co to seks, bo go nigdy nie zaznałaś. Chcę byś wiedziała - nie mam zamiaru ponownie wychodzić za mąż. Znajdę sobie przyjaciela i naprawdę będę żyła na kocią łapę. A gdy mi się znudzi, to go przepędzę na cztery wiatry i na pewno nie będę cię pytała o zgodę. I jeszcze o jedno cię proszę. Jeśli chcesz ze mną żyć w zgodzie, to nie praw mi morałów – pogroziła palcem.
Ciotka Sabina zerwała się z miejsca, jak tajfun, chwyciła torebkę i ruszyła w kierunku wyjścia. Spojrzała kątem oka na Renatę i spytała z wyrzutem:
- U ciebie liczy się tylko seks. A miłość?
- Na tym polega miłość, że dwoje ludzi kładą się do łóżka, by uprawiać seks – odpowiedziała spokojnie Renata.
Ciotka jednak nie dawała za wygrane, wychodząc – odezwała się z oburzeniem.
- Następnym razem, lepiej się postarajcie, by powstrzymać, cięty języczek waszej ukochanej córeczki.
Matka Renaty o mało nie parsknęła śmiechem, co nie uszło uwadze jej męża
- Co ty na to, Jola? Nie zaskoczyła cię nasza córka? – spytał ojciec zamykając za ciotką drzwi.
Spojrzała na niego z tajemniczym uśmiechem na ustach.
- Wiesz Andrzej. Nasza córka nie jest w stanie mnie niczym zaskoczyć. Już dwa razy nas zaskoczyła, to chyba wystarczy – dodała patrząc mężowi w oczy.
- Oj Jolka, Jolka. Zaskoczy cię nasza córka, nawet nie jeden raz, wspomnisz moje słowa – odparł całkiem poważnie.
Po dwóch dniach od tego zajścia, ciotka Sabina jakby nigdy nic, zjawiła się w mieszkaniu Renaty i już od samego progu – rzekła dość krzykliwie:
- Stara spróchniała dewotka, przyniosła ci pyzy z truskawkami. Proszę zjedz sobie, bo wiem, że je uwielbiasz.
Renata roześmiała się szeroko, uściskała ciotkę, jakby jej nie widziała, przynajmniej od pięciu lat.
- Wejdź do pokoju ciociu, mam wspaniały sernik, zaraz zaparzę kawę – mówiła jednym tchem nie przestając się śmiać.
Od tego czasu, ciotka przestała wspominać Rafała oraz jej nieudane małżeństwo. Jeśli zaś chodzi o Renatę, jej zachowanie było tylko grą. Patrząc na nią nikt by nie pomyślał, że ta silna na pozór kobieta, spędza bezsenne noce i wtulona w poduszkę; też potrafi płakać. Bywały też chwile, kiedy nie czuła się kobietą, tylko małą, nieporadną dziewczynką zagubioną w wielkim mieście. Nie bardzo wiedziała, jak sobie poradzić z nasilającym stresem oraz pogłębiającą depresją. Najbardziej doskwierała jej samotność. Właśnie w samotności, poddawała się rozmyślaniom, winiąc siebie za wszystkie niepowodzenia w swoim życiu. W końcu doszła do wniosku, że tylko sprzątanie przynosi jej ulgę, więc zaczęła sprzątać na okrągło. Ale prawdę mówiąc, ile można sprzątać?