1.
- Toksykologię najpóźniej za trzy dni. - Złapała zakrwawioną dłoń ofiary. - Jeśli znajdę tu jakieś DNA…. - Pokręciła głową. - Jak dla mnie to wojna gangów. Tu jest aż za czysto. Zero łusek, idealnie ułożone ofiary…
- Czyli kolejna Cold Case. - westchnął Max.
- Cold case? - Zapytałam. Nie znałam tego określenia.
- Nie dająca się rozwiązać sprawa. - Ściągnął rękawiczki. - Choć, popytamy sąsiadów, czy coś widzieli. Chociaż patrząc na tą okolice… - Zamyślił się. - Nikt nie da sobie strzelić kulki w łeb. - Nie wiedziałam o co mu chodzi. Ale jeśli lekarka miała racje, co do porachunków gangów, nawet najbardziej wiarygodny świadek nic nie powie.
- Co to za klan Oujich, o którym wspomniałeś?
- Ach oni. To jeden z gangów tego miasta. Ma powiązania z Yakuzą. - Popatrzyłam na niego. O mało nie wlazłam w plamę krwi. - Uwaga na dowody. - Złapał mnie w ostatniej chwili. Inaczej cenny dowód, z możliwym DNA mordercy poszedłby do śmieci.
- Mafią Japońską? - Zapytałam zaskoczona.
- Tak. Robią razem interesy. - Kiwnął dłonią w kierunku technika sądowego. - Z resztą jak z mafią sycylijską. - Nie wierzyłam własnym uszom.
- Mam rozumieć, ze ten klan jest szanowany w gangsterskim świecie?
- A i owszem. Wszystkie gangi, mniejsze czy większe, bez różnicy się go boją. Z wyjątkiem dwóch z którymi robią większe interesy.
- Czyli Sycylia i Japonia. - Powiedziałam cicho. Max zachichotał.
- Łączą w sobie cechy tych dwóch gangów. Tatuaże z Japońskiej jak i Chińskiej mitologii, sposób zabijania z sycylijskiej mafii. Oglądałaś „Ojca Chrzestnego?” - Popatrzył na mnie.
- Ależ oczywiście! To przez ten film bardzo chciałam dostać się do szkoły policyjnej. - odparłam z dumą.
- Ale jest jeszcze jeden klan w tym mieście. Równie groźny jak Ouji. Nazywają się Iejin. Ich symbolem nie jest smok opleciony wokół sztyletu, a biały tygrys. - popatrzyłam na niego.
- Biały tygrys jest w mitologii koreańskiej. - odparłam.
- Znasz się na mitologii? - Popatrzył zdumiony.
- Nie na samej mitologii, ale kraje, na których się wzorują, ich mitologia nie są mi obce. Bardzo je lubię tak na marginesie.