1.
- Tak doktor Serevan. Maia Tay. Świeżak. - Powiedział. Popatrzył w moją stronę i zachichotał. - Woreczek?
- Po co? - Powiedziałam zakrywając nos. Zapach rozkładającego się ciała był niemiłosierny.
- Jak masz zamiar wymiotować, to lepiej nie zaśmiecać miejsca zbrodni. - odparł. Popatrzyłam na niego. Max podniósł ręce w poddańczym geście.
- Jak już spoważnieliście, to przyjrzyjcie się tatuażom ofiar. Max, tatuaże to woja specjalizacja prawda? - Zapytała. Mężczyzna podszedł bliżej. Lekarka odchyliła zwłoki kobiety. Założył białe rękawiczki i przyjrzał się z bliska wytatuowanemu smokowi na plecach dziewczyny. Smok opleciony był wokół sztyletu z grawerowanym chińskim smokiem.
- Potyczki gangu? - Zapytała lekarka.
- Na to wygląda. - Zmarszczył brwi. - Ten tatuaż jest charakterystyczny dla klanu Oujich. Tak oznaczają swoje kobiety. - Popatrzył na mnie i kiwnął palcem. - Przyjrzyj się uważnie. Nie raz będziesz miała do czynienia z takim tatuażem na plecach damskich ofiar.
- Dlaczego dziewczyna ma siną szyję jakby ktoś ją dusił, skoro ma podcięte gardło? - Zapytałam. Lekarka obejrzała dokładniej szyję ofiary.
- Bystra jesteś. To mi się podoba nawet jak na świeżaka. - Max uśmiechnął się pod nosem. - Faktycznie. Dziewczynę w pierwszej kolejności duszono, by potem brutalnie podciąć jej szyję. Ofiara znała mordercę. To pewne. - Popatrzyła w kierunku technika. - Znaleźliście łuskę lub chociażby kulę?
- Jeszcze nie doktor Serevan. Miejsce jest czyste. Wygląda jakby ofiara nie zginęła tutaj, a została tu przyciągnięta. - Powiedział technik. Podeszłam bliżej ofiary, której pół głowy rozsadził pocisk.
- Nie będzie łatwo stwierdzić, z jakiej broni zginął. - Powiedziałam.
- To prawda. Ale na pewno nie był to mały kaliber. A strzał padł z bliska. Widać to po tym, że kawałki jego czaszki są rozsiane po łóżku. - Przyjrzałam się uważniej. Otwór od postrzału w głowie mężczyzny tuż pomiędzy oczodołami miał wypalone brzegi. Ktoś przystawiał mu lufę między oczami. Tył głowy natomiast został naruszony od wylatującego pocisku. Podłożyłam sobie pod kolana kawałek folii i schyliłam się. Chciałam znaleźć jakikolwiek ślad wylatującej kuli. Scena, w jakiej lekarz sądowy zastał ciała, ich nagość wskazywała na to, że odbywali stosunek seksualny gdy pojawił się zabójca. Jednak po otworze w materacu jak i jakikolwiek ślad wbitej w podłogę kuli nie było widać.
- Nic tam nie ma. Myślałam, że jeśli morderca zastał ich w takiej pozycji…. - Max przyglądał mi się uważnie – Dwuznacznej pozycji. - Odchrząknęłam – powinna być dziura wylotowa w materacu. Ale nic nie ma.
- Więc ofiara nie została tu zabita. A najprawdopodobniej w korytarzu. Stąd ta plama krwi. - popatrzył na lekarkę – Na kiedy ustalisz toksykologię oraz DNA sprawcy, o ile taki znajduje się pod paznokciami?