1.
- Wiedział, że kiedyś do tego dojdzie. Mój przybrany ojciec był policjantem, nie raz w domu słyszałem co oni robili z ludźmi. Dlatego nienawidzę przemocy. - Założył ręce za głowę i uśmiechnął się. - Czy szanowna Pani detektyw zakończyła przesłuchanie świadka?
- Tak…. Na dzisiaj wystarczy. - uśmiechnął się. Odprowadził mnie pod same wejście do wieżowca. Popatrzył w stronę drugiego budynku, który był naprzeciwko mojego.
- Mieszkam tam, na czternastym piętrze. Całkiem naprzeciwko ciebie.
- Faktycznie. Równie dobrze możemy być sąsiadami. - Uśmiechnął się. Nagle zmarszczył brwi i zaczął czegoś intensywnie szukać. Czegoś, co miał w kurtce.
- Poczekaj chwilę, zapomniałem czegoś z auta. - Dodał i pobiegł do samochodu. Nie widziałam go w roli gangstera. Był zbyt sympatyczny by nim być. Jednak jego przeszłość ciążyła na nim jak piętno, którego nie mógł zmyć.
<