Alicja Nowakowska jest sama z córką Kasią, która wyjechała na studia. Pewnego dnia, po dwudziestu latach na progu jej mieszkania staje Jan Drogosz. Mężczyzna z jej młodzieńczych lat. To on lata temu zjawił się w kolegami w jej mieszkaniu. To wtedy między nimi zaiskrzyło. Niestety ona już była zaręczona z Leszkiem. Jednak dla niego nie było to żadną przeszkodą, by adorować dziewczynę, która poruszyła struny w jego sercu... Czy teraz po latach uda im się wyjaśnić wszystkie niedomówienia? Czy w końcu nadszedł ich czas?
Już kiedyś moją uwagę zwróciła ta książka. Miałam ją w czytelniczych planach i cały czas widnieje na mojej prywatnej czytelniczej liście. I w końcu nadarzyła się okazja. Ona jedna i ich dwóch. Lata dziewięćdziesiąte. Byłam mocno zaintrygowana tym, jakaż to historia połączyła głównych bohaterów. I jak się skończyła. Autorka oddała cały klimat tamtych lat. Tego ducha. Te wszystkie potrawy, wygląd mieszkań, muzykę, panującą wtedy modę,... wszystko. Czułam się faktycznie, jakbym wróciła do tych szalonych lat, które są także latami mojej młodości. Wszystko zostało oddane w najdrobniejszym szczególiku. Drobiazgowości, by autentycznie przenieść się w czasie. I tak właśnie było. Bardzo fajnie zostali dobrani do siebie bohaterowie. Mowa oczywiście o Alicji i Janku. Leszka bowiem od początku nie polubiłam. To jego zachowanie i traktowanie narzeczonej mocno działało na moje nerwy. No tak mnie drażnił, że głowa małą. Miałam ochotę tym gburem potrząsnąć. Całe szczęście, że był Janek. To on był tym miłym, uczynnym i empatycznym młodym mężczyzną, który traktował Alicję jak klejnot. Ona zdecydowanie nie zasłużyła na Leszka i jego humorki. Jego chorą zaborczość. Widać było, że główna bohaterka się z nim meczy. Ale przyjęła zaręczyny i dała słowo. Tylko co z tego, jak serce biło dla spokojnego i dżentelmeńskiego Janka? Walka serca z rozumem była zacięta. Oj była. Rozumiałam w pełni dylemat głównej bohaterki. Los połączył ich drogi, by później je rozdzielić. A wszystko po to, by po dwudziestu latach znowu postawić ich na przeciw sobie. Autorka mieszała, oj mieszała. Na przemian skakałam z teraźniejszości w przeszłość. Mogłam dzięki temu z bliska poznać życie bohaterów i ich myśli. Nie ukrywam, że miałam problem z początku z wczytaniem się w tekst. Byłam bowiem przekonana, że historia będzie w czasie teraźniejszym. Ale jak złapałam bakcyla, to wystarczyły trzy godziny, bym doczytała do końca. Autorka napisała bardzo emocjonalna historię. O wyborach i trudnych decyzjach, które rzutują na teraźniejszość oraz mają wpływ na przyszłość. Coś się zaczęło i toczy się dalej. A miłość, ta prawdziwa, nigdy nie umiera. Historia daję wiarę i nadzieję, ze wszystko będzie takie jak być powinno. Może nie dziś, może nie jutro, ale będzie. Warto poczekać i trzymać się jej kurczowo. I czasami warto zaufać naszym uczuciom i sercu, mimo ze niekiedy wzniosą tornado. W końcu ten pył i kurz opadnie a to co zobaczymy będzie warte tego trudu. W końcu wyjdzie słońce. "W cieniu magnolii" dostarczyła mi wielu emocji. Jestem ogromnie ciekawa dalszych losów Ali i Janka - w końcu dopiero wszystko się zaczyna. Jeśli szukacie takiej emocjonalnej i realnej historii to myślę, ze powinna przypaść Wam do gustu ta historia.
Polecam.
Wydawnictwo: Znak
Data wydania: 2018-05-21
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 368
Dodał/a opinię:
agnieszka_rowka
Historia o miłości tak wielkiej, że przenosi góry. Gdy Alicja znajduje listy matki, czuje, że odkrywa historię niezwykłej miłości. Nie wie...
Bohaterka tak normalna, że podążamy za nią całym sercem, angażując się w jej świat, który przez swą zwyczajność jest nam bliski. To opowieść o projekcjach...
Jak już się znajdzie kogoś, z kim człowiek dobrze się czuje na sto dziesięć procent, i temu komuś na tobie zależy, to warto zaryzykować i walczyć o takie uczucie, nawet jeśli są jakieś przeszkody.
Więcej