Lubię od czasu do czasu poczytać sobie coś lekkiego, typowo kobiecego, tak na odmóżdżenie od wszelkich złych myśli. A, że książka pani Moniki Szwai spadła mi jak z nieba (koleżanka mi podrzuciła), to wzięłam się za czytanie.
Nie jest, to co prawda, literatura tak zwanych wysokich lotów, gdyż bardzo jest przewidywalna i może zbyt cukierkowa, ale przecież taka miała być.
Jest lekka i przyjemna, w stylu typowym dla autorki, pełna scen, które wywołują niewymuszony uśmiech na twarzy. Dużym plusem dla mnie są Karkonosze, w ogóle uwielbiam góry i ich klimat, ale z tymi mam bardzo miłe wspomnienia i lubię czytać te piękne opisy o nich. W sam raz dla odprężenia.
Poznajemy Eulalię, kobietę przed pięćdziesiątką, która bardzo lubi góry, nawet je kocha, no i... GOPR-owców również. Jest reporterką telewizyjną i właśnie w takich uroczych górskich klimatach ma zamiar nakręcić swój film. A ponieważ jest kobietą samotną - ma rodzinę, lecz nie ma faceta - zaczyna uważniej przyglądać się przebywającym w jej otoczeniu mężczyznom. Tym bardziej, że aby pokonać kryzys średniego wieku, lekarz doradził jej... romans. Eulalia nie ma jednak ochoty na żaden romans. Ale...
"Kobieta w wieku czterdziestu ośmiu lat to już raczej nie kwiatek, tylko jabłuszko, i to dość przejrzałe. Albo gruszeczka ulęgałka."
Dzieci wkraczają już w dorosłe życie, rodzice ciągle ją denerwują, więc aby się zresetować i oderwać od tego wszystkiego, po prostu jedzie do bacówki.
Bardzo łatwo można polubić Eulalię, nawet z jej osobliwą rodzinką, chwilami nawet wydawała mi się jak znajoma, przyjaciółka a momentami nawet jak ja sama. Kobiety w tym wieku myślą już zupełnie inaczej, bardziej dojrzale i tak właśnie się je nazywa - kobiety dojrzałe. Moim zdaniem to nawet dobrze, bo już nie są podfruwajkami mającymi przysłowiowe siano w głowie, a żeby polepszyć swój los, potrafią udoskonalić samą siebie i myśleć pozytywnie i oczywiście dojrzale rozwiązywać o wiele trudniejsze problemy życiowe.
Ja również, tak jak Eulalia mogłabym siedzieć godzinami a nawet całymi dniami i tylko patrzeć na góry, doliny i o każdej porze roku są te widoki piękne. Zresztą nie tylko góry mnie zachwycają, morze również, a chociaż mieszkam większą część swojego życia na Mazurach to i tak lubię siedzieć i gapić się na jezioro, mąż mnie czasem pyta, czego tam wypatruję, ale zawsze widok jest cudowny.
Mimo tego, że rozwój wypadków w tej książce był bardzo przewidywalny, to jednak zupełnie nie przeszkadzało w lekturze.
Polecam kobietom w każdym wieku, jest w tej książce odrobina szaleństwa, humoru, ale właściwie to jest książka po prostu o życiu.
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: b.d
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 287
Dodał/a opinię:
Myszka77
(...) filmowcy prawdopodobnie pobili rekord świata w długości zejścia ze Strzechy do Samotni: pokonanie kilkuset metrów zajęło im równo półtorej godziny. Głównie dlatego, że Rysio miał półbuty na skórzanych podeszwach i co dwa metry zaczynał zjeżdżać w przepaście. Eulalia i Marek czuli się zmuszeni go asekurować, co polegało na tym, że ona wydawała okrzyki przerażenia, a on klął jak szewc. Ten typ asekuracji zapewne nosi miano werbalnej.
Świat otwiera przed nami nieograniczone możliwości – do takiego wniosku dochodzi bohaterka książki i ma rację. Aby jednak z nich skorzystać, trzeba...
Ryba fugu jest bardzo smaczna, ale jeśli będziemy obchodzić się z nią nieostrożnie - możemy otruć siebie i współbiesiadników. Na śmierć....
Kobieta w wieku czterdziestu ośmiu lat to już raczej nie kwiatek, tylko jabłuszko, i to dość przejrzałe. Albo gruszeczka ulęgałka.
Więcej