Powieść bardzo mi się podobała – znacznie bardziej niż „Za zamkniętymi drzwiami”. I lojalnie ostrzegam: jej lektura grozi zarwaniem nocy (tak się stało w moim przypadku, bo ciągle sobie obiecywałam, że jeszcze tylko jeden rozdział… i tak dopóki nie przeczytałam ostatniego...).
Książka zaczyna się od burzy i to opisanej tak, że niemal słyszy się pioruny… Łatwo można domyślić się, jak czuje się czuje główna bohaterka – Cass Anderson, która podczas tej potwornej nawałnicy skręca w boczną leśną drogę, aby szybciej dojechać do domu – mimo że obiecała mężowi, że tego nie zrobi. Na leśnej drodze Cass dostrzega samochód, a w środku kobietę – zatrzymuje się, ale nie wysiada z wozu, bo trochę się boi: jest na pustkowiu, szaleje nawałnica, widoczność jest bardzo kiepska, a kobieta nie daje żadnych znaków, że potrzebuje pomocy. Cass po chwili wahania odjeżdża, a rano dowiaduje się, że kobieta została zamordowana. Cass nie przyznaje się nikomu do tego, co widziała, jednak nie może sobie poradzić z wyrzutami sumienia – sądzi, że gdyby podeszła do kobiety, wszystko mogłoby potoczyć się inaczej.
Sytuacji i samopoczucia Cass nie poprawia fakt, że morderca wciąż jest na wolności, a Cass i Matthew mieszkają w domu na odludziu. Na dodatek mnożą się sytuacje sugerujące, że coś niedobrego dzieje się z jej pamięcią: początkowo są drobne sprawy, jak zapomnienie portmonetki, czy daty spotkania, ale Cass jest coraz bardziej przerażona, bo jej matka cierpiała na demencję.
Cass przestaje czuć się bezpiecznie w swoim domu: nękają ją głuche telefony, a dziwnych zdarzeń przybywa – nie pamięta, że podpisała umowę o montaż alarmu, zapomina kodu do alarmu, widuje w okolicy swojego domu nieznajomego mężczyznę i ciągle ma poczucie, że ktoś ją obserwuje. Jest poddenerwowana i często reaguje zbyt histerycznie, co psuje jej relacje z mężem. Atmosfera robi się coraz gorsza, a Cass jest coraz bliżej załamania nerwowego.
Książka wciągnęła mnie tak, że praktycznie nie mogłam się oderwać. I nie miał znaczenia fakt, że dość szybko domyśliłam się zarówno intrygi, jak i motywu. Po prostu postać Cass Andersson jest świetnie skonstruowana, polubiłam ją od pierwszej strony, choć zwykle takie bohaterki mnie wnerwiają. Współczułam jej i trzymałam kciuki, żeby wyszła na prostą. B.A. Paris potrafi niesamowicie stopniować napięcie i wciągać czytelnika w swoją grę, sprawiając, że w pewnym momencie zaczyna podejrzewać wszystkich w otoczeniu Cass…
I pomimo że domyśliłam się wielu rzeczy, to jednak autorce udało się mnie zaskoczyć i sprawić, że emocje i zaciekawienie utrzymywały się do ostatniej strony.
Wydawnictwo: Albatros
Data wydania: 2018-02-15
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 352
Tytuł oryginału: Breakdown
Tłumaczenie: Maria Olejniczak-Skarsgard
Dodał/a opinię:
Joanna Tekieli
„Mam wrażenie, że jazda tą drogą jest coraz bardziej niebezpieczna. Błyskawice znów przecinają niebo i zaraz pojawia się drogowskaz na Nook’s Corner, małą wioskę, gdzie mieszkam. Czarne litery na białym tle, lśniące w blasku reflektorów niczym jakiś sygnał, wyglądają tak zachęcająco, że raptownie, w ostatniej chwili, gdy jest już prawie za późno, skręcam w lewo, w skrót, którym Matthew zabronił mi jechać. Z tyłu dolatuje wściekły ryk klaksonu i goni mnie po ciemnej leśnej drodze – brzmi to jak omen.”
Jak daleko się posuniesz, by zapewnić osobie, którą kochasz, kilka dodatkowych godzin szczęścia? Czterdzieste urodziny Livii zapowiadają się wyjątkowo...
DESZCZOWA NOC, GŁUCHE TELEFONY I TO OKROPNE POCZUCIE WINY... Wszystko zaczęło się tamtej nocy. W lesie. Cass Anderson nie zatrzymała się, by sprawdzić...
„Ledwie biorę się do pracy, podrywa mnie z krzesła warkot przejeżdżającego pędem samochodu. Słucham, jak dźwięk niesie się w stronę budynków na początku drogi, coraz cichszy, i zastanawiam się, dlaczego nie było słychać, jak samochód nadjeżdżał. Chyba że cały czas stał koło mojego domu.
Staram się o tym nie myśleć, ale nie potrafię. Ogarnia mnie panika, pytania kłębią mi się w głowie. Czy samochód przyjechał wcześniej, kiedy spałam? Kto prowadził? Morderca? Czy obserwował mnie przez okno, śpiącą na kanapie, niczym lalkę na scenie? Wie, że to brzmi niedorzecznie, tak podpowiada mi rozum, ale przenika mnie koszmarnie autentyczny strach."
Więcej