Zanurzcie się w karaibskie klimaty.
Piękna okładka przyciągnęła moją uwagę, a opis wzbudził moją ciekawość, do tego autorka pochodząca z Trynidadu, czy trzeba lepszej zachęty?
"Pospiesznie zasypują dół. Darwin ma wrażenie, że płonie. Jest przyzwyczajony do ciężkiej pracy, ale kopanie grobów ma w sobie coś dręczącego, pozbawia go części duszy."
Darwin pracuje na cmentarzu, niby nic dziwnego, nie on jeden, ale jest jeden szczegół. Darwin jako rastafarianin musi unikać wszystkiego co wiąże się ze śmiercią, ma zakaz zbliżania się do zmarłych, nigdy więc nie był na żadnym pogrzebie. Czasami przychodzi w życiu człowieka taki moment, że musi zdecydować się na coś, czego normalnie by nie zrobił. W życiu Darwina właśnie doszło do takiej sytuacji, że musiał podjąć się takiego zajęcia.
Dla Yejide śmierć nie jest niczym obcym, jednak kiedy umiera jej matka, dziewczyna zostaje z burzą emocji, z niepewnością co dalej. Kiedy Darwin spotyka Yejide nie wie jeszcze, co będzie dalej, ale wie, że coś z pewnością się zmieni.
Jest to opowieść o życiu, śmierci, o miłości, która dzieje się w egzotycznym klimacie, w którym nie brakuje magicznego pierwiastka, ale znajdzie się również wątek sensacyjny.
Bardzo podobała mi się ta opowieść, początkowo nie byłam pewna co myśleć o części, dotyczącej Yejide, bardziej interesowały mnie rozdziały z udziałem Darwina. Finalnie oceniam książkę bardzo dobrze, moje pierwsze spotkanie z literaturą trynidadzką uważam za bardzo interesujący. Polecam wam tę książkę.
Wydawnictwo: Echa
Data wydania: 2024-03-27
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 288
Tytuł oryginału: When We Were Birds
Dodał/a opinię:
Euka