"Nawet nie zdążyłem się obejrzeć,już nazywają mnie starym,a przecież w środku jestem jak te guguły."
Stojąc na progu świata, który plecami już odwraca się do tego, co młode i niedoświadczone, wciąż w środku czuję się tak, jak w tamtych, zamierzchłych dziecięcych latach, gdy błądziłam po łąkach, szukając w trawie niezapominajek, kaczeńców i skowronkowych gniazd.
Opowieść Wioletty Grzegorzewskiej, niczym w kapsule czasowej, zawróciła bieg godzin, minut i lat, i przeniosła mnie do zapadłej wsi pod Częstochową, w której upłynęły ponad 2 dziesiątki mojego życia.
Obudziła setki zakopanych we mnie wspomnień, drzemiących na połączeniach zwojów nerwowych, rozdygotała, wzruszyła niemiłosiernie, sprawiając, że teraz płaczę nad utraconym bezpowrotnie dzieciństwem.
Autorka jest w wieku mojej starszej siostry, dzielą nas zaledwie 4 lata, dzielimy też więc bagaż doświadczeń. Dla mnie, w mojej pamięci, tamten świat, zupełnie niezrozumiały dla współczesnych dzieci i młodzieży archaizm, wciąż żyje, trwa w splątanym kłębowisku chwastów, pośród gałęzi drzew, w zakamarkach za stodołami, które teraz już obróciły się w proch lub prawie chylą się ku ziemi, w skorupach potrzaskanych talerzy wykopanych z ogródka, w zapachu palonych w ognisku łętów....
Dzielimy też matrycę językową- baboki, bateryjki i inne kwiatuszki zajaśniały mi w głowie, przyniosły głosy dziadka, wujka, moich ciotek; wszystkich, których teraz odwiedzam już tylko na cmentarzach.
Wstała we mnie tęsknota jak fala tsunami, trudno ją opanować, gdy gardło zaciska szloch. Dawno już nie doświadczyłam takich przeżyć podczas czytania i wiem, że to książka wybitna, pomimo, że niepozorna. Nie jestem pewna czy zrozumie ją ktoś, kto nie podzielił przeżyć tamtych czasów, kto nie pił wody z saturatora i nie stał w kolejkach. Może tylko zachwyci się bogactwem języka i bezmiarem wyobraźni głównej bohaterki, ale do mnie wróciły konkretne chwile, podmuchy wiatru, kolory, smaki, zapachy, słowa. Na chwilę stałam się znów kilkuletnią Moniką i to za nią, pełną strachów i marzeń tak teraz płaczę.
Chyba nigdy nie byłam taka bezbronna, wiedząc, że to już nie wróci. Tamten dom, choć żyją jeszcze rodzice, to już nie ten dom, tamta wieś też przyoblekła się w asfalt. Tamta ja, w wiecznej pogoni, tak jak ojciec Wiolki, niepostrzeżenie gubię rok po roku swojego życia.
Niewiele jest książek o tak niezwykłej mocy oczyszczenia, katharsis. Chciałabym kiedyś sama napisać podobną historię o tym, co bezpowrotnie już minęło, zostawiając ślad istnienia jedynie w naszej pamięci, ulotnej jak mgła i puch dmuchawców.
Informacje dodatkowe o Guguły:
Wydawnictwo: Czarne
Data wydania: 2014-02-12
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
978-83-7536-696-9
Liczba stron: 120
Dodał/a opinię:
szmaragdova
Sprawdzam ceny dla ciebie ...