To siódme spotkanie z policjantami z Lipowa. Głównym wątkiem tego tomu jest tajemnicze zniknięcie Klementyny Kopp, która po czterdziestu latach wraca w rodzinne strony, aby przekonać się, czy człowiek skazany za morderstwo jest na prawdę winny. Przed Katarzyną Puzyńską stało nie lada wyzwanie. Musiała zaskoczyć czytelnika, wzbudzić ciekawość i zachować przy tym świat i bohaterów z poprzednich tomów. Nie jestem do końca przekonany, czy wplątanie tutaj Daniela Podgórskiego (w poprzednim tomie był głównym podejrzanym o morderstwo) w opisywane wydarzenia jak robi to autorka, było dobrym posunięciem. Zanika tutaj granica między ofiarą a sprawcą. Nagła przemiana Podgórskiego nie jest do kupienia. Przestał być dla mnie postacią wiarygodną.
Jak to w kolejnych tomach bywa z reguły, każdy kolejny nie jest już tak dobry jak poprzedni. Ten jest już kolejnym, który kłóci się z koncepcją pierwszych pięciu książek. Tutaj podoba mi się wątek historyczny. Autorka wraca do wydarzeń z 1939 roku, kiedy to nad jeziorem Bachotek doszło do brutalnej egzekucji, a wydarzenia z przeszłości są wciąż żywe. Jak to bywa, ktoś nie chce, aby prawda wyszła na światło dzienne. Cieszy mnie to, że Puzyńska poświęca tu uwagę w odpowiedzi na pytanie "kto zabił?" i "dlaczego zabił?". Portrety głównych postaci są wiarygodne i osoby z ich otoczenia także, za co brawa dla autorki.
Ciekawy jestem, jak autorka poradziłaby sobie z książką, która nie jest serią o Lipowie. Przydałaby się książka wnosząca trochę świeżości, bo tomy o Lipowie w końcu się "przejedzą". Może kiedyś poznam odpowiedź na pytanie jakich bohaterów powołałaby do życia? Czy byłaby to kolejna seria?
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: 2016-11-08
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 576
Dodał/a opinię:
Upalne lato tysiąc dziewięćset osiemdziesiątego czwartego roku na zawsze pozostanie w pamięci mieszkańców odciętej od świata wsi Utopce. To wtedy...
Czwarty tom serii o policjantach z małej wsi Lipowo. Po zimie w Lipowie nie zostało już śladu. Wiosna przejmuje świat w swoje władanie. Kwitną kasztanowce...