„Zawsze się zastanawiałem, czy mógłbym polecić do gwiazd.”* to słowa jednego z pilotów walczących z Krellami, a dokładniej ojca głównej bohaterki powieści „Do gwiazd”. Ludzkość ukrywająca się w jaskiniach planety Detritus, jest spragniona nieba. Czy wyjście na powierzchnię będzie już zawsze zarezerwowane dla wybranych: pilotów-wojowników?
Spensa od zawsze marzy, aby zostać pilotem. Jest to najważniejsza zawód, jak można wykonywać w jej świecie. To właśnie oni walczą z ciągle atakującymi planetę Krellami i zapewniają ludziom bezpieczeństwo. Darzy się ich powszechnym szacunkiem i mają najwięcej przywilejów. Do tego dziewczyna latanie ma we krwi. Jej ojciec był członkiem eskadry myśliwców. Niestety to właśnie pochodzenie - łatka córki tchórza, dezertera jednej z ważniejszych bitew na planecie - jest największą przeszkodą w realizacji marzeń.
Fantastycznie ubawiłam się czytając „Do gwiazd”. Brandon Sanderson zachwycił mnie lekkością z jaką opowiada tę historię. Jest to książka science-fiction, pełna bitew powietrznych, więc, co się z tym wiąże, i rozwiązań technologicznych, a czyta się ją jak powieść przygodową. Autor opierając się głównie na trzech powtarzających się sceneriach – trening, bitwy i to co Spensa robi w wolnym czasie – przedstawia świat i bohaterów.
Co do postaci mamy tu grupę młodych kadetów przez co książka może sprawiać wrażenie młodzieżowej, chociaż ja nie chciałabym nikogo odstraszyć tym określeniem. Sama za tego typu literaturą nie przepada, a w przypadku „Do gwiazd” nie miałam żadnego problemu z wiekiem bohaterów. Przybliżę wam odrobinę Spensę, bo to ona jest najważniejsza w powieści, a przy tym jest narratorką. Doskonale wykreowana postać, która pewnie niejednemu czytelnikowi działa na nerwy. Harda, pyskata, pochopna w swoich sądach. Miałam radochę za każdym razem, kiedy ktoś utarł jej nosa. Z drugiej strony rozumiem skąd wzięły się u niej pewne cechy bądź sądy oraz podziwiam jej determinację i zaradność.
Tym co najbardziej podobało mi się w tej powieści jest nienachalność w stawianiu problemów. O co chodzi? Obawiając się, czy będą dobrze zrozumiani pisarze wręcz wciskają w usta bohaterów istotne pytania, na które czytelnik ma szukać odpowiedzi. Nie Brandon Sanderson (a przynajmniej nie w tej książce). Spensa jest narratorką, ale jej sposób patrzenia na świat to nie klapki na oczy dla czytelnika. Fabuła toczy się swoim torem – kadeci się szkolą, planeta jest atakowana, a nam samoczynnie rodzą się w głowie pewne pytania. No przynajmniej ja postawiłam słuszne... hehe.
„Do gwiazd” to lekka, ale dopracowana powieść science-fiction. Gwarantuję, że nie trzeba być koneserem gatunku, aby ją zrozumieć. A polubić? Odbyć lot myśliwcem aż do gwiazd brzmi bajecznie, prawda? Jeśli nie podacie dłoni Brandonowi Sandersonowi zapraszającemu was do kokpitu, nie przekonacie się czy podróż była warta ryzyka. Ja już tam byłam i chętnie wrócę w kolejnych częściach cyklu „Skyward”.
* Brandon Sanderson, „Do gwiazd”, przeł. Zbigniew A. Królicki, wyd. Zysk i s-ka, Poznań 2019, s. 16.
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Data wydania: 2019-03-25
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 606
Tytuł oryginału: Skyward
Język oryginału: angielski
Tłumaczenie: Zbigniew A. Królicki
Dodał/a opinię:
Joanna Manikowska
Zwieńczenie monumentalnego cyklu fantasy, który pokochało ponad 40 milionów czytelników na świecie Na Polu Merrilora gromadzą się władcy narodów, żeby...
Elantris - gigantyczne, piękne, dosłownie promienne miasto, zamieszkane przez istoty wykorzystujące swoje potężne zdolności magiczne, by pomagać ludowi...