Świat Spensy jest atakowany od setek lat. Obcy zwani Krellami przypuszczają jeden powietrzny atak za drugim, prowadząc niekończącą się kampanię, której celem jest zagłada ludzkości. Jedyną obroną przed nimi są eskadry myśliwców walczące z wrogiem w przestworzach. Piloci są bohaterami niedobitków ludzkiej rasy.
Spensa zawsze marzyła, że zostanie jedną z nich, że będzie latać i dowiedzie swojej odwagi. Jednak ciąży na niej niesława jej ojca - zestrzelonego przed wieloma laty pilota, który nieoczekiwanie zdezerterował, praktycznie przekreślając szanse Spensy na przyjęcie do szkoły pilotów.
Ludzie nigdy nie pozwolą Spensie zapomnieć o tym, co zrobił jej ojciec, lecz ona mimo to postanowiła latać. A Krelle właśnie to umożliwili. Podwoili liczebność swojej powietrznej armady, jeszcze bardziej zagrażając światu Spensy. Rozpaczliwa walka ludzkości o przetrwanie pozwoli spełnić jej marzenie życia...
,,Powieść Do Gwiazd to przygoda, której nie chcecie przegapić. Wszystkim miłośnikom fantastyki spodoba się ten niezwykły melanż space opery i przygodowej SF, ukazujący, jak Spensa uczy się, co oznacza prawdziwa odwaga".
TOR.COM
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Data wydania: 2021-09-14
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 606
Tytuł oryginału: Skyward
Tłumaczenie: Zbigniew A. Królicki
,,Wyobrażałam sobie, że te potrzaskane skały są ciałami moich wrogów, leżących z połamanymi kośćmi, unoszących drżące ręce w daremnym geście całkowitego poddania.
Byłam bardzo dziwną dziewczynką".
Niesamowita, naprawdę. Rozpoczyna się rozmową ojca z córką, którzy wyszli na powierzchnię Ziemi. Spensa jest jeszcze młodą dziewczynką, którą interesują walki w obronie swojego kraju. Bardzo chce być potrzebna i wyuczyć się takiego zawodu, by ludzie ją szanowali. W momencie ataku Obcych, których nazywają Krellami, ojciec nakazuje jej udać się do miejsca z którego przyszli. Ona daje mu słowo, a on wyrusza na bitwę, której koniec jest katastrofalny w skutkach. Jednak cóż warte jest słowo, kiedy się go nie dotrzymuje?
Po skończonej bitwie Spensy traci coś ważnego zyskując miano osoby, którą nigdy nie chciała być. Z powodu wielkiego nieszczęścia, będzie musiała wykazać się intuicją i przebiegłością. Spełni się kogoś marzenie, a innego zostanie złamane. To coś więcej niż tylko książka,którą trzeba przeczytać.
Nawet nie macie pojęcia, jaka jest niepowtarzalna. Oj wciągnęła mnie od pierwszej linijki! Autor tak poprowadził tekst, że opowieść nas wzrusza i przeraża jednocześnie. Jest prowadzona ze smakiem nawet w krwawych momentach. Bohaterzy są mądrzy i tchórzliwi. Mają swoje marzenia i dążą do ich spełnienia. Czasami zbyt wiele biorą na swoje barki, jednak ponad wszystko chcą pokazać, że są pomocni. Że potrafią walczyć i bronić swoich.
Pozycja potrafi wyzwolić w nas ukryte marzenia i uwierzyć, że nam też może się udać. Pokazuje, że nawet tchórz ma prawo bytu, gdyż nigdy nie jest tak, że we wszystkim musimy być najlepsi. Wzruszały mnie momenty, kiedy nawet będąc na przegranej pozycji, oni nie chcieli nikogo ze swoich zostawić na pastwę losu. Mogli stracić własny oddech, a i tak po nich wracali.
Ta książka to fantazy, ale ona ewidentnie żyje. Ludzie przechodzą ciężkie próby i czasem muszą się pogodzić z tym, co nieuniknione. Jestem nią oczarowana i polecam każdemu, kto choć raz w siebie zwątpił:-)
Brandona Sandersona znam i cenię przede wszystkim za Archiwum Burzowego Światła. Wszystkie książki autora, które do tej pory czytałam, to było fantasy. „Do gwiazd” należy do science fiction, do tego skierowane jest do młodzieży. Ciekawa byłam jak jeden z moich ulubionych autorów poradzi sobie w nieco odmiennych klimatach. A, że książki dla młodzieży czytam nałogowo, a sci-fi to mój ulubiony gatunek, po książkę sięgałam bez obaw. Dodatkowo nazwisko autora gwarantowało rozrywkę na najwyższym poziomie. I powiem Wam, że jestem zachwycona. Historia Spensy wciągnęła mnie i oczarowała. Cały czas siedzi mi w głowie i nie mogę o niej zapomnieć. Odnoszę wrażenie, że cokolwiek napisałby autor, nawet w zupełnie obcym dla siebie gatunku, zrobiłby z tego coś wyjątkowego.
Kilkadziesiąt lat temu zdziesiątkowana ludzkość uciekając przed Krellami rozbija się na planecie Detritus. Aby przetrwać, muszą się rozproszyć. Prowadzą koczowniczy tryb życia, przemierzając jaskinie i unikając tworzenia zgromadzeń. Krelle potrafią wyczuć, kiedy ludzie się gromadzą. Wtedy atakują i bombardują jaskinię, której populacja staje się zbyt liczna. Tak było do niedawna. Od kiedy ludzie zaczęli budować myśliwce, zaczęli też walczyć. Jedyną nadzieją ludzkiej rasy na przetrwanie są eskadry myśliwców walczące z wrogiem w przestworzach. Piloci są bohaterami. Spensa jest córką jednego z pilotów, Ściganta. Marzy, by być jak ojciec. Chce być pilotem, chce walczyć z obcymi. Chce być bohaterem, z którego nikt nie będzie się wyśmiewał, którego wszyscy będą cenić i kochać. Dziewczynka ma siedem lat, kiedy po raz pierwszy opuszcza jaskinię i wychodzi z ojcem na powierzchnię. Jest oczarowana ogromem świata i gwiazdami, które widzi pierwszy raz w życiu. Niestety wyprawa nie kończy się dobrze, Krelle właśnie atakują planetę, a jej tata musi walczyć. I nie wychodzi z tej potyczki cało. Według oficjalnych doniesień, Ścigant uciekł przed nieprzyjacielem. Został za to zastrzelony przez swoich kolegów, przekreślając szanse Spensy na zostanie pilotem i spełnienie marzenia. Spensa od tej pory nosi piętno córki tchórza i walczy już nie tylko o przetrwanie.
Ta książka jest genialna! Jak już pisałam, jestem totalnie oczarowana i z przykrością opuściłam wykreowany przez Sandersona świat. Nie wiem, jak autor to robi, ale na bazie ruiny, jaką jest planeta Detritus, otoczona grubymi warstwami kosmicznego złomu, skonstruował ciekawy świat i opowiedział interesującą historię z przesłaniem. Wydaje mi się, że najmocniejszą stroną tej powieści są bohaterowie oraz porażająco dobry styl autora. Jest jasny, zrozumiały i tak plastyczny, że każdą opisywaną scenę mamy dosłownie przed oczami, a wszystkie emocje przeżywamy razem z bohaterami i długo jeszcze nie możemy się od nich uwolnić. Razem z główną bohaterką przechodziłam przez śmierć bliskich jej osób, razem siedziałyśmy na teście i próbowałyśmy zrozumieć, dlaczego nie dotyczy on tego materiału, którego znajomości wymaga się od pilotów, dzielnie znosiłyśmy wszystkie upokorzenia. Dzieci Pierwszych Obywateli i córka tchórza. Ci pierwsi nie musieli w ogóle się starać, Spensa starała się bardziej niż trzeba było. A ja razem z nią. Tak jest napisana ta książka. Przez kilka dni żyłam życiem Spensy, nie swoim. Do tego stopnia, że w nocy zaraz po przeczytaniu książki śniłam o Krellach, atakach, o walce o siebie i o swoje marzenia. Wszystkiego spodziewałam się po tej pozycji, ale nie tego, że dostarczy mi takich emocji. A emocje są tu wręcz namacalne. Odczuwałam razem ze Spensą ból, strach, gniew, nadzieję, zniecierpliwienie, zniechęcenie, a czasem lodowaty chłód i odrętwienie. Było mi ciężko za każdym razem, kiedy dziewczyna doznawała tych wszystkich niesprawiedliwości.
Nie będzie trudno odgadnąć, że uwielbiam Spensę. Autor wykreował bohaterkę silną, zadziorną, odważną i z sercem na dłoni. I zrobił to tak dobrze, że trudno mi było uwierzyć, że to postać fikcyjna. Spin (tak mówił na nią tata) jest najlepszym przykładem na to, że o marzenia warto walczyć, choćby nie wiadomo ile kłód rzucano nam pod nogi. Nie można się poddawać, jeśli coś się bardzo kocha i chce się żyć takim życiem, jakie sobie wybierzemy. Nie wiem czy spotkałam kiedyś kogoś bardziej walecznego i jednocześnie tak sympatycznego. Wiele razy była kopana, wiele razy upadała, ale szybko się podnosiła i z uporem parła naprzód. Spensa nie miała łatwego życia. Jej ojciec był przez prawie wszystkich uważany za tchórza, zdrajcę, a dziewczynę traktowano jak śmiecia. Ale ona się nie poddawała. Szkoła pilotażu to było jej miejsce i ona o tym wiedziała. Wydawało jej się, że to zemsta, chęć wykazania się i oczyszczenia imienia ojca są powodem, dla którego chce zostać pilotem. Szybko jednak zrozumiała, że to nie to napędzało ją do działania. Przyczyną było coś innego, co siedziało głęboko w jej podświadomości. Nie zdradzę tu jednak wszystkiego, bo nie będziecie chcieli przeczytać książki, a naprawdę warto. Nawet więcej niż warto. Spensa to nie jedyna świetnie sportretowana w książce postać. Każdą inną autor skonstruował znakomicie, zarówno te przychylne dziewczynie, jak jej przyjaciel, instruktor, czy kolega ojca, jak i te nieżyczliwe, jak chociażby pani admirał, którą miałam ochotę udusić gołymi rękami. Wszyscy bohaterowie tej książki są żywi, każdy z nich ma swój własny charakter i osobowość, każdy kieruje się mniej lub bardziej szlachetnymi pobudkami w swoim postępowaniu. Nie są papierowi, przeżycia każdej z postaci wywołują w czytelniku jakieś reakcje, wzbudzają uczucia, czasem pozytywne, innym razem negatywne. Ale zawsze jakieś.
Narratorką w książce jest Spensa. Całą historię poznajemy z jej perspektywy. I dobrze, bo z łatwością możemy nawiązać więź z główną bohaterką, poznać ją lepiej, jej marzenia, plany, uczucia i jej motywacje. Akcja powieści jest dynamiczna, dialogi błyskotliwe, opisy bogate, postaci barwne i różnorodne. Nie sposób się nudzić podczas lektury. I chociaż książka nie jest krótka, czyta się ją błyskawicznie. Może dlatego, że, w przeciwieństwie do innych dzieł Sandersona, nie jest tak wielowątkowa i obszerna i łatwo wciągnąć się w tę historię. Z jednej strony dobrze, bo jest to pozycja dla wszystkich, nawet dla osób, które nie miały wcześniej styczności z prozą autora. Nie zniechęca objętością i skomplikowanym światem przedstawionym. Z drugiej strony żałuję, że nie mogłam pobyć w tym świecie trochę dłużej. Emocjonujące zakończenie dostarcza kilku odpowiedzi na dręczące czytelnika pytania, ale dokłada też kolejne, więc czekanie na następny tom nie będzie łatwe.
„Do gwiazd” to książka o spełnianiu marzeń, o sile, determinacji, pokonywaniu trudności, ale też o przyjaźni i o tym, co ma w życiu prawdziwą wartość. Motywuje do działania lepiej niż niejeden poradnik. A, ponieważ to science-fiction, są tu i obcy i statki kosmiczne i walki w przestworzach. I to jakie walki! A to wszystko bez zbędnych technicznych czy naukowych opisów, które mogłyby nudzić. Lektura tej pozycji była dla mnie prawdziwą przyjemnością. Chcę więcej Sandersona w takim wydaniu i polecam „Do gwiazd” z całego serca.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Zysk i S-ka.
https://maitiribooks.wordpress.com/2019/05/21/do-gwiazd-brandon-sanderson/
GDYBY SKYWALKER BYŁ DZIEWCZYNĄ
Science fiction i twarde kobiece postacie to połączenie, które dobrze się sprawdza. Księżniczka Leia, Ellen Ripley czy Sarah Connor są na to najlepszym przykładem. Czy Spensa, bohaterka najnowszej powieści Brandona Sandersona ma szansę dołączyć do tego grona? Pewnie nie, ale to uparta, może nieco dziwna, ale sympatyczna dziewoja, o przygodach której czyta się ze sporą przyjemnością. I nawet jeśli czasem bywa infantylnie, „Do gwiazd” to naprawdę udane SF, może i młodzieżowe, ale nie w stopniu, który rzucałby się zbyt mocno w oczy i zniechęcał dorosłych do sięgnięcia po całość. Wręcz przeciwnie, niejeden „stary” odbiorca znajdzie tu coś dla siebie i będzie bawił się dobrze, nawet jeśli – taki już urok prozy Sandersona – bezrefleksyjnie.
Detritus nie jest światem, w którym żyć chciałby ktokolwiek. To właściwie już nie tyle świat, co jego ruina, która nieustannie i to od setek lat atakowana jest przez kosmitów zwanych Krellami, których celem jest wybicie ludzi kryjących się pod powierzchnią. Ostatnią nadzieją naszej rasy pozostają jednak piloci myśliwców, którzy walczą z wrogiem. Do nich chciałaby się przyłączyć nastoletnia Spensa, jednak grzechy jej ojca, zestrzelonego przed laty pilota dezertera, ciągną się za nią, utrudniając jej życie. Aż pewnego dnia wszystko się zmienia. Gdy wrogowie zwiększają swoje siły, rzucane przeciw mieszkańcom Detritusa, ludzkość zmuszona jest zrekrutować nawet niedoświadczonych młodzików byle wspomogli eskadrę myśliwców w wcale z Krellami. Tak oto Spensa zyskuje szansę na spełnienie swojego marzenia, ale jak poradzi sobie z czekającym na nią i jej podobnym zadaniem, od którego zależeć może życie wszystkich…
Całość recenzji na moim blogu: https://ksiazkarniablog.blogspot.com/2019/04/do-gwiazd-brandon-sanderson.html
Trzeci tom porywającego cyklu o dziewczynie, która w miejscu odleglejszym niż gwiazdy usiłuje uratować przed zagładą swój ukochany świat. Życie Spensy...
Czy Alcatraz zdoła uratować oblężone miasto? Jeśli Mokia upadnie, jej los mogą podzielić pozostałe Wolne Królestwa, a wtedy cały świat znalazłby...
Przeczytane:2021-10-17,
„Zawsze się zastanawiałem, czy mógłbym polecić do gwiazd.”* to słowa jednego z pilotów walczących z Krellami, a dokładniej ojca głównej bohaterki powieści „Do gwiazd”. Ludzkość ukrywająca się w jaskiniach planety Detritus, jest spragniona nieba. Czy wyjście na powierzchnię będzie już zawsze zarezerwowane dla wybranych: pilotów-wojowników?
Spensa od zawsze marzy, aby zostać pilotem. Jest to najważniejsza zawód, jak można wykonywać w jej świecie. To właśnie oni walczą z ciągle atakującymi planetę Krellami i zapewniają ludziom bezpieczeństwo. Darzy się ich powszechnym szacunkiem i mają najwięcej przywilejów. Do tego dziewczyna latanie ma we krwi. Jej ojciec był członkiem eskadry myśliwców. Niestety to właśnie pochodzenie - łatka córki tchórza, dezertera jednej z ważniejszych bitew na planecie - jest największą przeszkodą w realizacji marzeń.
Fantastycznie ubawiłam się czytając „Do gwiazd”. Brandon Sanderson zachwycił mnie lekkością z jaką opowiada tę historię. Jest to książka science-fiction, pełna bitew powietrznych, więc, co się z tym wiąże, i rozwiązań technologicznych, a czyta się ją jak powieść przygodową. Autor opierając się głównie na trzech powtarzających się sceneriach – trening, bitwy i to co Spensa robi w wolnym czasie – przedstawia świat i bohaterów.
Co do postaci mamy tu grupę młodych kadetów przez co książka może sprawiać wrażenie młodzieżowej, chociaż ja nie chciałabym nikogo odstraszyć tym określeniem. Sama za tego typu literaturą nie przepada, a w przypadku „Do gwiazd” nie miałam żadnego problemu z wiekiem bohaterów. Przybliżę wam odrobinę Spensę, bo to ona jest najważniejsza w powieści, a przy tym jest narratorką. Doskonale wykreowana postać, która pewnie niejednemu czytelnikowi działa na nerwy. Harda, pyskata, pochopna w swoich sądach. Miałam radochę za każdym razem, kiedy ktoś utarł jej nosa. Z drugiej strony rozumiem skąd wzięły się u niej pewne cechy bądź sądy oraz podziwiam jej determinację i zaradność.
Tym co najbardziej podobało mi się w tej powieści jest nienachalność w stawianiu problemów. O co chodzi? Obawiając się, czy będą dobrze zrozumiani pisarze wręcz wciskają w usta bohaterów istotne pytania, na które czytelnik ma szukać odpowiedzi. Nie Brandon Sanderson (a przynajmniej nie w tej książce). Spensa jest narratorką, ale jej sposób patrzenia na świat to nie klapki na oczy dla czytelnika. Fabuła toczy się swoim torem – kadeci się szkolą, planeta jest atakowana, a nam samoczynnie rodzą się w głowie pewne pytania. No przynajmniej ja postawiłam słuszne... hehe.
„Do gwiazd” to lekka, ale dopracowana powieść science-fiction. Gwarantuję, że nie trzeba być koneserem gatunku, aby ją zrozumieć. A polubić? Odbyć lot myśliwcem aż do gwiazd brzmi bajecznie, prawda? Jeśli nie podacie dłoni Brandonowi Sandersonowi zapraszającemu was do kokpitu, nie przekonacie się czy podróż była warta ryzyka. Ja już tam byłam i chętnie wrócę w kolejnych częściach cyklu „Skyward”.
* Brandon Sanderson, „Do gwiazd”, przeł. Zbigniew A. Królicki, wyd. Zysk i s-ka, Poznań 2019, s. 16.