Znana z ekscentrycznych nakryć głowy i krótkich, ale mocnych thrillerów, bestsellerowa belgijska pisarka Amélie Nothomb powraca!
Nastoletnia córka hrabiego Henri'ego Neville'a, creme de la creme arystokracji belgijskiej, o imieniu Sérieuse (Poważna), ucieka z domu. Hrabia odnajduje ją u wróżki. Ta oznajmia mu, że wkrótce, w czasie słynnego w całej okolicy garden-party, Neville zabije jednego z zaproszonych gości. Ma to być ostatnie przyjęcie w posiadłości hrabiego, gdyż ten bankrutuje. Nasz bohater nie zastanawia się jednak, czy w związku z przepowiednią odwołać garden-party. Sprawdza jedynie, kogo z zaproszonych gości szczególnie nie lubi. Tych osób jest 25... W podjęciu decyzji ojcu pomoże córka, która słyszała przepowiednię.
Czy na mające nastąpić morderstwo będzie miała wpływ dramatyczna przeszłość Neville'a? A może rozwiązanie tajemnicy czai się w mrocznych murach posiadłości hrabiego lub w jego małżeństwie? Kto straci życie podczas krwawego garden-party?
Zbrodnia hrabiego Neville'a to Amélie Nothomb w najlepszej formie: kryminalna tajemnica, okraszona szczyptą psychozy, doprawiona łyżką sarkazmu i garścią czarnego humoru. Krótko mówiąc - doskonała rozrywka! Przekonajcie się o tym. Sięgnijcie po książkę, która ukazała się nakładem Wydawnictwa Literackiego. A już dziś w naszym serwisie możecie przeczytać fragment tej znakomitej powieści:
Gdyby ktoś powiedział hrabiemu Neville’owi, że wybierze się kiedyś do wróżki, hrabia z pewnością by mu nie uwierzył. Zwłaszcza gdyby tamten dodał, że uda się do niej po córkę, która uciekła z domu – jako człowiek wrażliwy, Neville może nawet by zemdlał, usłyszawszy te słowa.
Drzwi otworzyła mu osoba wyglądająca na sekretarkę i zaprowadziła go do poczekalni.
– Pani Portenduere zaraz pana przyjmie.
Neville poczuł się jak u dentysty. Usiadł sztywno i popatrzył niepewnie na tybetańskie wzory na ścianach. Gdy tylko wszedł do gabinetu wróżki, zapytał o córkę.
– Mała śpi w pokoju obok – odparła kobieta.
Neville bał się odezwać: a jeśli zażąda od niego okupu? Wróżka zaś, kobieta bez wieku, korpulentna, energiczna, pełna życia, mówiła dalej:
– Spacerowałam po północy po lesie w pobliżu pańskiej posiadłości. Księżyc jasno świecił, było widno niczym w środku dnia. To tam natknęłam się na pana córkę, zwiniętą w kłębek i szczękającą zębami. Nie chciała mi nic powiedzieć. Przekonałam ją, żeby ze mną poszła: gdyby została na dworze, umarłaby z zimna. Gdy dotarłyśmy do mojego domu, chciałam od razu do pana zadzwonić, żeby pana uspokoić; powiedziała, że nie ma po co, że na pewno nie zauważył pan jej zniknięcia.
– Rzeczywiście.
– Więc zaczekałam z telefonem do rana. Jak to możliwe, że nie zauważył pan nieobecności córki?
– Zjadła z nami kolację i jak co wieczór poszła na górę, do swojego pokoju. Pewnie wyszła, kiedyśmy już spali.
– Jak się zachowywała podczas kolacji?
– Jak zwykle, nie odezwała się słowem, ledwie coś skubnęła. Chyba nie była w najlepszej formie.
Wróżka westchnęła.
– Nie niepokoi pana stan córki?
– Ma siedemnaście lat.
– Czy to według pana wszystko tłumaczy?
Neville zmarszczył brwi. Jakim prawem ta kobieta tak go przepytuje?
– Domyślam się, że dziwią pana moje pytania, ale w końcu to ja znalazłam pańską córkę w lesie w środku nocy. Byłam zaskoczona, sam pan rozumie. Gdy zapytałam ją, czy przyszła na randkę z chłopakiem, spojrzała na mnie zdumiona.
– No tak, to nie w jej stylu.
– A co jest w jej stylu?
– Nie wiem. To małomówne dziewczę.
– Nigdy panu nie przyszło do głowy, żeby zapewnić jej jakąś pomoc psychologiczną?
– Jest osobą skrytą. A to jeszcze nie choroba.
– A jednak uciekła z domu.
– Po raz pierwszy.
– Dziwi mnie pański spokój.
Neville z trudem pohamował złość: jakim prawem ta nieznajoma śmie go osądzać? Kiedy rano przekazała mu wiadomość przez telefon, był wstrząśnięty. Ale nie należał do ludzi okazujących
emocje.
– Wiem, wtrącam się w nie swoje sprawy – ciągnęła.
– Ale trzeba ją było widzieć samą w lesie, trzęsącą się z zimna. Nawet nie wzięła ze sobą koca ani płaszcza. Szkoda mi tej małej, jest taka zagubiona. Zastanawiam się, czy nie za mało się nią pan interesuje. Może jest czymś sfrustrowana?
Neville zazgrzytał zębami na dźwięk tego słowa. Od paru lat z niewiadomych przyczyn ludziom nie wystarczały takie pojęcia jak przygnębienie, zniechęcenie czy chandra, które przecież doskonale spełniały swoją funkcję. Wszyscy musieli doświadczać frustracji. Neville alergicznie reagował na to słowo, śmieszne i pretensjonalne zarazem.
Wróżka spostrzegła jego irytację i pomyślała sobie, że jej cios był celny: odtąd poważniej będzie traktował ojcowskie obowiązki. Neville wstał, najwyraźniej miał dość jej gadaniny. Wróżka podeszła do niego, ujęła go za rękę, jakby chciała dać mu do zrozumienia, że sercem jest z nim, ale gdy dotknęła spodu dłoni mężczyzny, wyraz jej twarzy się zmienił.
– Wyda pan wkrótce wielkie przyjęcie – powiedziała.
– To prawda.
– Zabije pan na nim jednego z gości.
– Słucham?! – zawołał hrabia i aż pobladł ze zgrozy.
Wróżka puściła jego dłoń i się uśmiechnęła.
– Proszę się nie martwić. Obejdzie się bez kłopotów. Proszę za mną, obudzimy pańską córkę.