Yasuke de gozaru. "Yasuke. Afrykański samuraj w feudalnej Japonii"

Data: 2021-06-16 09:31:15 | Ten artykuł przeczytasz w 5 min. Autor: Piotr Piekarski
udostępnij Tweet

Niewiele o nim wiadomo na pewno poza tym, że faktycznie istniał. W 1579 roku zszedł z pokładu portugalskiego statku w Kuchinotsu, towarzysząc jezuicie Alessandro Valignano, wizytatorowi misji chrześcijańskich w Azji. Jak donoszą współczesne mu źródła, mierzył 6 shaku i 2 sun, czyli prawie 190 cm wzrostu. Nawet dziś byłby uznany za wysokiego, zaś w tamtych czasach uchodził za olbrzyma. Wskutek zbiegu okoliczności dwa lata później stanął przed obliczem najpotężniejszego człowieka w kraju, Ody Nobunagi, i został członkiem jego straży przybocznej. Towarzyszył hegemonowi u szczytu jego sławy i osiągnięć militarnych, a potem w upadku i tragicznej śmierci. Przeszedł do historii jako Yasuke, pierwszy Afrykanin wśród samurajów.

Obrazek w treści Yasuke de gozaru. "Yasuke. Afrykański samuraj w feudalnej Japonii" [jpg]

Thomas Lockley poświęcił sześć lat, by z dociekliwością detektywa – po ponad czterystu latach – prześledzić koleje losu Yasuke, czego owocem jest ta książka. Do lektury książki Yasuke. Afrykański samuraj w feudalnej Japonii zaprasza Wydawnictwo Kirin, tymczasem już teraz zachęcamy Was do lektury pierwszego fragmentu publikacji:

Słońce jeszcze nie wzeszło, a mimo to świątynia Honnō-ji jarzyła się blaskiem. Płomienie zdążyły objąć jej dach i ściany, raz po raz wspinając się na nie falami złota i szkarłatu. Pół tuzina pomniejszych budynków otaczających główny pawilon też już trzaskało i sypało iskrami niczym festiwalowe ogniska, zasnuwając gęstym dymem całe Kioto.

Gdzieś w głębi przybierającej na sile pożogi wielki pan Nobunaga i jego skromna świta zbili się w ciasną grupkę, by stawić czoła przeciwnikowi, jednak tylko odwlekali to, co nieuniknione. Wróg miał przewagę liczebną stu do jednego, a na zewnątrz czekały liczne szeregi uzbrojone w arkebuzy i łuki. Ich jedyna osłona stała w płomieniach. Kanonada ustała i zdrajca Akechi wydał rozkaz, by najbardziej doświadczeni samurajowie, uzbrojeni w miecze i włócznie, wkroczyli ze wszystkich stron w dym. Mściwy dowódca nie chciał pozwolić, by ogień odebrał mu zemstę.

Yasuke wyłonił się z piekła, by stawić im czoła. Zdołał znaleźć wyjście z boku płonącej świątyni i zbłąkany w matni płomieni i dymu stanął oko w oko z trójką ludzi, podczas gdy setki kolejnych zacieśniały krąg wokół nich. Czując na plecach żar pożogi, miał nadzieję, że uda mu się szybko przez nich przebić i uciec, nim kolejna trójka – albo trzydziestka – odetnie mu drogę. Japońskie powiedzenie „plotkuj o człowieku, a wywołasz jego cień” sprawdzało się zdecydowanie zbyt dosłownie w przypadku wiarołomnych żołnierzy Akechiego, którzy zamarli na widok obcego wojownika. Znali Yasuke tylko z obozowych plotek. „Czarny człowiek” Nobunagi. Afrykański samuraj.

Żaden z nich nigdy nie widział na własne oczy tak wysokiego cienia ani człowieka o tak ciemnej skórze. Przyboczny Nobunagi górował nad nimi jak dorosły nad dziećmi – ich hełmy sięgały mu zaledwie do klatki piersiowej. Jego na wpół ukryta twarz była nie tylko ciemna; była świeżo umazana popiołem i krwią po stoczonej bitwie, co czyniło ją jeszcze bardziej przerażającą. On także – co być może działało najbardziej zniechęcająco – ściskał w dłoni samurajską szablę, a jej ostrze już ociekało krwią.

Tego trzej żołnierze się nie spodziewali. Oczekiwali jedynie spotkania z pobitym wrogiem – paroma śmiertelnie rannymi niedobitkami, gotowymi na ostateczne starcie; no, może jeszcze jakąś struchlałą niewiastą uciekającą przed płomieniami. A tymczasem żadnej zatrwożonej służącej nie było.

Yasuke wyłonił się ponad nimi skupiony i nieulękły. I żądny odwetu.

Jeden z żołnierzy spojrzał na szablę w swojej własnej, drżącej dłoni, a jego wzrok zdradzał wszystko: to nie jest broń, jaką dałoby się pokonać tego człowieka. 

Yasuke wyszczerzył ponuro zęby. Tej nocy strach był jego bardzo pożądanym sojusznikiem. To była jego ostatnia misja w służbie jego pana. Zawiniątko, które miał przytroczone u biodra, uderzyło go ciężko w udo, tak jakby go ponaglało. Moment wcześniej poprzysiągł dostarczyć doczesne szczątki Nobunagi do jego dziedzica, a nie po to przemierzył pół świata, by złamać taką obietnicę.

Trzej żołnierze trwali jak skamieniali, niezdolni wykonać najmniejszego ruchu. Nawet mowę im odebrało.

– Yasuke de gozaru – rzucił im wyzwanie afrykański samuraj, przyjmując pozycję do ataku. „Jestem Yasuke”.

Książkę Yasuke. Afrykański samuraj w feudalnej Japonii kupić można w popularnych księgarniach:

Zobacz także

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Książka
Yasuke. Afrykański samuraj w feudalnej Japonii
Thomas Lockley, Geoffrey Girard0
Okładka książki - Yasuke. Afrykański samuraj w feudalnej Japonii

Niewiele o nim wiadomo na pewno poza tym, że faktycznie istniał. W 1579 roku zszedł z pokładu portugalskiego statku w Kuchinotsu, towarzysząc jezuicie...

dodaj do biblioteczki
Wydawnictwo
Recenzje miesiąca
Kyle
T.M. Piro
Kyle
Smolarz
Przemysław Piotrowski
Smolarz
Wszyscy zakochani nocą
Mieko Kawakami
Wszyscy zakochani nocą
Raj utracony
John Milton
Raj utracony
Krok do szczęścia
Anna Ficner-Ogonowska
Krok do szczęścia
Las powieszonych lisów
Arto Paasilinna ;
Las powieszonych lisów
Pokaż wszystkie recenzje