Któż mógł przypuszczać, że gdy jesienią 2013 roku Nowozelandka Eleanor Catton odbierała Nagrodę Bookera, następna w kolejności przypadnie w udziale jej bliskiemu sąsiadowi, Australijczykowi Richardowi Flanaganowi. Zamieszkały w Tasmanii 53-letni pisarz został wyróżniony za powieść Ścieżki Północy, nad którą pracował przez 12 lat. (fot. Collin Macdougall)
To nie pierwsza nagroda, którą ten wybitny prozaik, znany także i w Polsce (w 2001 r. ukazało się polskie tłumaczenie powieści Williama Goulda księga ryb), otrzymał w uznaniu swego talentu i literackich dokonań. W kolekcji posiadał już Commonwealth Writers' Prize, Queensland Premier's Prize, Western Australian Premier's Prize oraz Tasmania Book Prize. Nagroda Bookera jest jednak niewątpliwie perłą w tej koronie. Richard Flanagan jest zaledwie trzecim w historii – poprzedzili go Peter Carey i Thomas Keneally – australijskim pisarzem, który został nią uhonorowany.
Książka, która stanowi zręczne połączenie love story z powieścią wojenną, została zadedykowana sędziwemu ojcu autora, który w czasie II wojny światowej jako australijski żołnierz trafił do japońskiej niewoli i jako więzień 335 pracował przy budowie Kolei Birmańskiej, strategicznej dla planów wojskowych cesarza Hirohito, bo łączącej Syjam z Birmą i mającej umożliwić szybkie przemieszczanie się oraz aprowizację cesarskiej armii w związku z planowaną ofensywą na Indie. Budowa linii, zwanej Koleją Śmierci, pochłonęła tysiące ofiar. Więźniowie, których Japończycy traktowali z przerażającą brutalnością, nie respektując postanowień III konwencji genewskiej, mieli do wykonania przedsięwzięcie uważane wręcz za niewykonalne. Bici i poniżani, pracowali w morderczym klimacie, zmagając się na przemian z ekstremalnym upałem i monsunowym deszczem, umierali z wycieńczenia, głodu, chorób albo zakatowania. - Okrucieństwo japońskich i koreańskich strażników – mówi Flanagan – było całkowicie arbitralne i pozbawione sensu. Nie można doszukać się w nim żadnej logiki, żadnego powodu, który mógł sprowokować wybuch przemocy. Jej akty były dziełem czystego przypadku. Protagonista powieści, młody chirurg Dorrigo Evans każdego dnia – pozbawiony praktycznie lekarstw i dysponując jedynie prymitywnymi narzędziami z wykradanej Japończykom blachy – toczy dramatyczną walkę o przeżycie swoich towarzyszy. Scena z wycinaniem gangreny Jacka Rainbowa, operacją wartą opisu w najlepszych medycznych periodykach, zakończoną jednak śmiercią pacjenta, na długo zapada w pamięć.
W tym zielonym piekle ukrytego w głębi dżungli obozu Dorrigo zejdzie w ostatni, najgłębszy krąg. Z listu dowie się, że jego ukochana Amy zginęła w tragicznym wypadku. Zostanie mu tylko wspomnienie dziewczyny z czerwoną kamelią we włosach. Wiele lat później okaże się jednak, że list był manipulacją ze strony narzeczonej Dorriga, który pewnego dnia przypadkiem natknie się na Amy na ulicy i całe jego życie zależeć będzie od jednej decyzji, podjętej w przeciągu krótkiej chwili. Ta historia również jest autentyczna. Rodzicie autora opowiadali o pewnym Łotyszu, który przez wybuchem wojny wyemigrował do Australii, a po jej zakończeniu wrócił do kraju, by odnaleźć żonę, która w nim została. Znajomi, sąsiedzi, rodzina zapewniali go, że ona zginęła. Nie chciał wierzyć, przez dwa lata szukał jej w obozach uchodźców. Na próżno. W końcu zaakceptował fakt jej śmierci i wrócił do Australii. Po kilku latach ożenił się, a na świat przyszły jego dzieci. Aż nagle... - W 1957 roku pojechał do Sydney – opowiada Flanagan – i idąc ulicą, ujrzał, jak naprzeciw niego pojawia się dziwnie znajoma postać kobiety. Towarzyszyło jej dwoje dzieci, które trzymała za ręce. To była jego żona. Ów człowiek miał tylko kilka sekund, by podjąć decyzję: albo ją zatrzyma i zmieni na zawsze ich życie, albo pozwoli przejść obok, nie dając żadnego znaku. Musiał zważyć swą miłość do niej, tę obecną i tę dawną – musiała to być niesamowita lawina emocji i myśli – i podjąć decyzję. Jest to jedna z najpiękniejszych historii miłosnych, o jakich słyszałem.
Tę historię Richard Flanagan przypomniał sobie na moście w Sydney w 2002 roku. Zapisał kilka haseł na odwrocie podstawki na piwo w pobliskim pubie, a kilka lat później do powieści, nad którą zaczął pracować, włączył wątek wojenny. Powieść miała aż pięć wersji i ewoluowała gatunkowo. Początkowo pomyślana jako love story, później miała być epicką powieścią o wojnie w stylu Wojny i pokoju, jeszcze innym razem sagą rodzinną. W końcu – po usunięciu z pamięci komputera każdej z kolejnych wersji i wykorzystaniu wydruków na podpałkę do grilla – Richard Flanagan połączył wszystkie te pomysły w jedno, wzbogacając nadto książkę o kontekst literatury japońskiej. Tytuł powieści został zainspirowany przez klasyczne haiku Matsuo Basho, najsłynniejszego poety z okresu Edo. Jego wiersze są w powieści recytowane przez majora Nakamurę, co stanowi ironiczny i symboliczny kontrast z jego bezwzględnością.
By poznać mechanizmy sterujące zachowaniem Japończyków podczas II wojny światowej, Flanagan spotkał się z kilkoma dowódcami i strażnikami obozu, w którym przebywał jego ojciec. Szczególnie zapadła mu w pamięć rozmowa z najbardziej znienawidzonym przez więźniów Jaszczurem (pseudonim obozowy), skazanym za zbrodnie wojenne na karę śmierci, zamienioną następnie na dożywocie, anulowane wskutek amnestii w 1956 roku. Spotkanie odbyło się w Tokio podczas... trzęsienia ziemi. Przed Flanaganem siedział kulturalny, ujmująco grzeczny i uprzejmy człowiek. Pośród trzęsących się ścian i mebli Jaszczur opowiedział mu o swoim dzieciństwie, o tym, jak zmuszono go do bycia strażnikiem obozowym w wieku 15 lat, jak nienawidził szkolenia wojskowego i chciał uciec do domu, czego nie mógł uczynić, gdyż oznaczałoby to śmierć dla jego ojca. A także o tym, jak irytowały go australijskie gwizdy i piosenki. - Zdałem sobie sprawę z tego, że niezależnie od tego, jak zdefiniujemy zło, nie było go w tym momencie w tym pokoju – przyznaje autor.
Gdy później relacjonował szczegóły tej rozmowy ojcu, zaskoczyła go jego reakcja. W połowie opowieści ojciec wstał i powiedział, że musi wyjść. To nigdy nie zdarzało się podczas ich spotkań. Tego dnia Archie Flanagan stracił wszystkie swoje wspomnienia związane z pobytem w obozie, przy czym jego umysł funkcjonował dalej normalnie. Zapomniał, wyparł z pamięci, przebaczył? O tym między innymi jest ta powieść. O sile pamięci i mocy nadziei. Życiu i śmierci. W dniu, w którym Richard Flanagan postawił ostatnią kropkę w tekście powieści, jego ojciec zmarł.