J.K. Johansson – pod tym pseudonimem ukrywają się popularni fińscy autorzy, na co dzień piszący scenariusze filmowe i telewizyjne. To oni tworzą kolejne tomy Trylogii Palokaski.
Noora - jej najnowsza odsłona - to historia o nastolatce, która nie miała przyjaciół wśród rówieśników, nikt jej nie zapraszał na imprezy i nikt z nią nie miał ochoty rozmawiać. Ale pewnej nocy przelała się czara goryczy. Nastolatka usiadła wieczorem do laptopa i przez noc stworzyła swoją nową tożsamość: pięknej, bogatej i szczęśliwej dziewczyny.
Przeczytajcie również wywiad przeprowadzony przy okazji premiery pierwszego tomu cyklu - KLIK!
M.Smęder/WL:Czy autorzy, którzy występują pod pseudonimem J.K Johansson, pisali drugą część w takim samym składzie? Wydaje się, że gęstość wątków i narracji jest inna niż w Laurze, bardzie przejrzysta.
Pisarze są ci sami, ale w każdej książce podział ról jest trochę inny. Co prawda po Laurze zmienił się redaktor serii, ale tego z pewnością czytelnik nie spostrzeże. Bardzo dobrze, że narracja jest bardziej przejrzysta. Widać, że J.K. robi postępy pisarskie!
WL: Po premierze Laury Finlandia huczała od plotek. Wszyscy chcieli wiedzieć, kto się kryje pod tajemniczym pseudonimem J.K Johansson. Czy ktoś rozszyfrował może już jego tożsamość?
Różne słuchy krążyły i kilkoro pisarzy – w tym Leena Lehtolainen – zdążyło już ogłosić, że oni na pewno nie ukrywają się za J.K. Johanssonem. Jednak tożsamość piszących pod tym pseudonimem nie została ujawniona.
WL: Dlaczego chcecie pozostać nieznani?
W naszej grupie są osoby, których praca lub pozycja społeczna mogłyby ucierpieć, gdyby ich nazwiska bez potrzeby zostały powiązane z serią kryminalną. Z drugiej strony chcemy, aby Palokaski stanowiło pewien „świat możliwy”, który żyje na własnych zasadach. Chcieliśmy też, żeby czytelnicy myśleli raczej o Mii i Nikke Pohjanvirta niż o autorach, którzy mogliby im być znani skądinąd.
WL: Miia, specjalistka od przestępczości w Internecie, ma kilka kontrowersyjnych nałogów, a jej brat, psycholog szkolny, zbyt spoufala się z nastolatkami. Wszyscy bohaterowie mają coś na sumieniu. Czytelnicy mogą się lepiej poczuć. Bo nikt nie jest tym, kim się wydaje.
W Palokaski każdy ma coś do ukrycia. Poczekajcie na trzeci tom, a jeszcze wielu rzeczy się dowiecie...
WL: Gdzie leży region Palokaski? Czy nazwa coś znaczy, czy też jest wyłącznie fikcją literacką?
Palokaski to mogłaby być nazwa jakiegokolwiek przedmieścia w Finlandii. Dosłownie oznacza płonące, spalone karczowisko, a więc sugeruje zarówno tradycję (w Finlandii niegdyś wypalało się lasy pod uprawy), jak i pewnego rodzaju „gorącą akcję”.
Akcja powieści toczy się w dzielnicy, w której mieszkają zarówno bogaci w domach jednorodzinnych na wybrzeżu, jak i klasa średnia w blokach wybudowanych w latach 60. Co chcieliście przekazać, wybierając takie miejsce akcji?
Dzielnica Palokaski to świetna scena do przedstawienia współczesnej fińskiej rzeczywistości. Przepaść w poziomie życia w Finlandii znacząco się pogłębiła i lśniące pałace nad brzegiem morza są jak z zupełnie innego świata w porównaniu do zaniedbanych bloków, które wznoszą się jeden za drugim. Ale wszystkich spaja szkoła w Palokaski, do której chodzą zarówno bogaci, jak i biedni. Taka dzielnica sprawia, że możliwe staje się spotkanie w jednym miejscu różnych ludzi i różnych sposobów życia.
J.K. Johansson do tego stopnia zintegrował się z rolą, że ma już swoją tożsamość i intrygującą osobowość. Czy również na portalach społecznościowych - a może i randkowych?
Wszyscy uwielbiamy Internet, bo możemy w nim być, kim tylko chcemy! Jedną z najciekawszych stron Internetu są najróżniejsze portale randkowe. Ludzie prezentują się na nich tak, jak ich zdaniem świat chciałby ich widzieć. Tym samym zdradzają o sobie dużo więcej, niż im się wydaje. J.K. Johansson miał w zwyczaju testować fikcyjne postaci, zakładając im profile na portalach randkowych. W ten sposób rodzi się osoba i fascynująca lektura. J.K. Johansson ma, oczywiście, także profil na Facebooku i za jego pośrednictwem można zadawać pytania. Oczywiście nie znamy polskiego, ale po angielsku damy radę.
Jednym z głównych tematów książki są blogi o modzie i stylu życia – taki blog zaczyna prowadzić Noora. Z szarej myszki przemienia się w wyrafinowaną, przebojową, bogatą i bardzo popularną Madde. Czy do blogów, które uwielbiają nastolatki, łatwo wsączyć niebezpieczne idee dorosłych?
Blogi lifestylowe to odrębny gatunek. Osoby, które je prowadzą, twierdzą, że przedstawiają swoje życie, ale w rzeczywistości przedstawiają życie, które chcieliby wieść. Dawniej ten sam świat prezentowano w błyszczących katalogach mody, ale teraz za pomocą blogów lifestylowych każdy może z użyciem Photoshopa "zrobić sobie życie na glamour". Tak łatwo powstaje fałszywy obraz tego, co na świecie jest możliwe i prawdziwe. I naprawdę można z tym przesadzić. Kiedy Noora była już gotowa, przeczytałem (lub „przeczytałam” – fiński nie ma rodzaju gramatycznego - przyp. SM) o młodej Brytyjce, która twierdziła, że odbyła niesamowitą podróż zagraniczną i dzieliła się z internautami niesamowitymi selfie. Później jednak okazało się, że to fałszywki, a dziewczyna nawet nie wychodziła z domu. Boję się nawet pomyśleć, co w sieci jest nieprawdą, tylko jeszcze o tym nie wiemy.
Jak sądzicie, dlaczego świat nastolatków i dorosłych tak różni się od siebie? Jakby młodzież i ich rodzice mówili zupełnie odmiennymi językami?
Młodzi od zawsze żyją we własnym świecie, a dorośli widzą tylko to, co nastolatki im opowiedzą. Albo to, na czym ich dorośli nakryją. Dzięki internetowi i smartfonom jeszcze łatwiej dziś stworzyć sobie własną kulturę, kiedy dorośli nie widzą, co młodzi robią na swoich telefonach. Łatwo potajemnie randkować na WhatsAppie, kiedy nie trzeba nawet wychodzić z domu i szwędać się po ulicach. Z drugiej strony jednak dorośli też byli kiedyś młodzi i większość z nich doskonale wie, o co chodzi – nawet, jeśli ich dzieci nie zawsze zdają sobie z tego sprawę.
Miia, szkolny pedagog i była policjantka od Internetu, ma pełne ręce roboty. Małolaty niechętnie spowiadają się dorosłym, a ich subkultura jest hermetyczna, co nie znaczy, że bezpieczna. Czy J.K. Johansson ma blogerskie doświadczenia?
J.K. Johansson miał w sumie sześć różnych blogów na przestrzeni dziejów. Ale dziś Johansson najchętniej wyłącza komputer i czyta – na przykład nową książkę Gillian Flynn.
Czy nie skusiło Was poprowadzenie fałszywego lifestyle’owego bloga o banałach, ciuszkach, randkach i drogich torebeczkach?
Oczywiście! Ale tym razem wystarczyło stworzenie bloga Noory w książce.
Może taki blog już istnieje - tylko po to, żeby zdobyć informacje do kolejnej części Palokaski?
Uważnie czytaliśmy rozmaite blogi lifestylowe. I dyskusje, jakie o nich prowadzono. W Finlandii jest bardzo aktywne forum dyskusyjne na stronie vauva.fi – początkowo panel dyskusyjny czasopisma poświęconego małym dzieciom - i tam prowadzi się najbardziej zażarte dyskusje i publikuje najbardziej soczyste plotki o blogach lifestylowych w całej fińskiej sieci. W pewnym okresie po vauva.fi krążyła pogłoska, że pierwowzorem blogu Madde był jeden z najbardziej popularnych blogów fińskich, ponieważ Johansson odkrył, że ten superpopularny blog jest w istocie ściemą. Kto wie…
Jak dokładnie wygląda srebrny wisiorek z aniołkiem, który przewija się przez trylogię?
To już każdy będzie musiał sam sobie wyobrazić. Ale tajemnica łańcuszka z aniołkiem zostanie wyjaśniona w trzeciej części. Życzymy pasjonującej lektury!
Z J.K Johanssonem rozmawiała Magdalena Smęder, Wydawnictwo Literackie