Swoją opowieść-dziennik Dom włóczęgi Mariusz Wilk pisze tak, jak się bierze kolejny oddech. Albo tak, jak się po czasie wraca na wytyczoną niegdyś ścieżkę. To, co zdawało się odruchowe, odkryte, rozpoznane, nieoczekiwanie nabiera nowych znaczeń. Przypominamy o naszym specjalnym konkursie, poświęconym Dziennikowi północnemu. Możecie w nim wygrać aż 4 książki! Zapraszamy też do lektury kolejnego fragmentu cyklu:
V
Góry Laurentyńskie przejechaliśmy drogą 175 Północ, w Chicoutimi skręciliśmy na drogę 170 Zachód w kierunku Jeziora Świętego Jana, po czym się rozdzieliliśmy. Ken pojechał drogą 169 Północ, zanocował w Dolbeau, nazajutrz westchnął: „Człowieku, jakżeż się cieszę, że opuszczam Dolbeau!”, złapał autobus do Roberval, a stamtąd piechotą udał się do rezerwatu Mashteuiatsh, my zaś, pamiętając to jego westchnięcie, nie ryzykowaliśmy noclegu w Dolbeau, ale od razu skierowaliśmy się do rezerwatu drogą 169 Południe, aby tam na niego zaczekać.
Z indiańskiego kempingu w Maschteuiatsh ( w narzeczu Innu „Punkt, z którego widać jezioro”) (…) powróciliśmy do Chicoutimi, potem drogą 172 (czyli lewym brzegiem rzeki Saguenay) zjechaliśmy do Tadoussac nad Rzeką Świętego Wawrzyńca, a dalej droga 138 (zwaną Drogą Wielorybów) wzdłuż Wybrzeża Północnego do miasta Baie-Comeau.”