Depresja, nazywana dżumą XXI wieku, z roku na rok zbiera coraz większe żniwo. Statystyki Światowej Organizacji Zdrowia pokazują, że cierpi na nią aż 350 milionów ludzi na świecie.
Tomasz Jastrun poeta, prozaik, dziennikarz od wielu lat zmaga się z depresją. Jego książka Osobisty przewodnik po depresji to swoisty poradnik, a także intymna, dramatyczna próba opisania walki z depresją i przybliżenia ludziom nią dotkniętym, a także ich bliskim, czym w istocie jest ta tajemnicza choroba.
Autor krok po kroku śledzi i opisuje depresję, niczym bestię, która potrafi przybrać różne postacie. Niezwykle ważną częścią książki jest próba zrelacjonowania ostrej fazy choroby. Tomasz Jastrun to poeta, prozaik, eseista, krytyk literacki, felietonista i reporter. Autor i współautor wielu książek, m.in. Czułym okiem, Sny, które budzą, Męskie pół świata (Wydawnictwo Zwierciadło). Współpracował m.in. z ,,Kulturą", ,,Rzeczpospolitą", ,,Newsweekiem". Od lat związany z magazynem ,,Zwierciadło". Laureat licznych nagród m.in. nagrody literackiej paryskiej ,,Kultury". Warto sięgnąć po jego najnowszą książkę. Zapraszamy do udziału w konkursie, który jej właśnie jest poświęcony, a dziś w naszym serwisie przeczytać możecie fragmenty Osobistego przewodnika po depresji:
Wstęp
„Czarna nić”
To, co jest najbardziej dojmującym problemem w depresji, oprócz bólu i cierpienia, to samotność. Ma ona wiele wymiarów i odcieni, podobnie jak wiele barw ma smutek i rozpacz depresji. Większość naszego istnienia zapełniamy aktywnością, żeby nie zostać sam na sam ze sobą, depresja w każdej chwili mówi – jestem.
Dzielę się tu swoim doświadczeniem z wami, którzy cierpicie na depresję. Gdziekolwiek jesteście, na dnie czy w kręgach mniej dolegliwych, przypominam – to nie jest tylko wasz dramat. Przekazuję własne doświadczenia, ale też sięgam do przeżyć innych. Chcę opisać depresję z różnych stron, a ma ona niezliczoną ilość twarzy, postaci, form i stadiów, od łagodnych, poprzez poważne, do skrajnie dramatycznych. Nie ma jednej depresji, jest ich tak wiele, jak liczni są cierpiący, ale w swojej wielości ma dużo cech wspólnych.
Bywa ból, który czemuś służy. Tak boli rana po operacji. W depresji nie ma żadnych terminów i cierpienie wydaje się zupełnie bez sensu. Właściwie istotą i głównym objawem depresji jest cierpienie duszy, melancholia w nowym pojęciu to tylko smutek bez brzegu, depresja boli dokuczliwie lub potwornie.
Uważam, że wszyscy, którzy mieli lub mają takie doświadczenia, są jakby w klubie depresji, nazwijmy go „Klubem D”. To doświadczenie jest tak niezwykłe, że rodzi wspólnotę z tymi, którzy byli lub są w podobnej sytuacji. Jesteśmy jak bracia i siostry w nieszczęściu.
Trudno mi pisać o depresji, chociaż znamy się od tylu lat. Ona wymyka się słowom.
Stukam teraz w klawiaturę komputera, będąc na ziemi niczyjej, gdzieś między depresją a jej uśpioną formą, czuję jednak, jak bije we mnie kilka źródeł niepokoju. Jestem więc w stanie pośrednim, co sprzyja pisaniu o tej chorobie, mam już energię, ale też widzę i czuję jej zatruty oddech.
Depresja prawdziwa. Co to znaczy prawdziwa? Może lepiej powiedzieć – poważna, czyli dolegliwa lub głęboka, jest tak dojmującym doświadczeniem, tak wielkim cierpieniem, że kiedy minie, wraca się do niej w myślach niechętnie. W swojej skali jest nie do wiary, jak izba tortur. Można żyć po takim doświadczeniu, też dlatego, że się o nim zapomina. Depresja podobna jest do obozu koncentracyjnego czy kolonii karnej nie tylko dlatego, że ma się wrażenie, że chce nas unicestwić, ale też zamyka nas w sobie, nie dając szansy na ucieczkę. Jedno jest pewne – siła woli, spryt i mądrość nie pomogą uciec. Można liczyć na czas, na psychoterapię, ale przede wszystkim na lekarstwa, one są coraz lepsze, chociaż nadal niedoskonałe.
Pierwsza depresja jest szokiem szczególnym. Nie rozumiemy, co się dzieje z naszą duszą i z ciałem. Jeśli choroba wraca, a zwykle wraca, mając już jakieś z nią doświadczenia, radzimy sobie lepiej niż za pierwszym razem. Wtedy nowość i niezwykłość sytuacji budzi szczególną grozę. Nawet jeśli kolejne nawroty bywają cięższe, a taka jest niestety tendencja, i tak czujemy się już pewniej. Przeżyć depresję pomaga znajomość jej topografii. Im więcej o niej wiemy, tym większą mamy szansę przetrwać. Temu też ma służyć ta książka.
Pamiętajmy, że depresja z powodu samobójstw jest chorobą w 25% przypadków śmiertelną. To jedyna pewna od niej ucieczka. I jak ktoś trafnie zauważył, depresja bez wsparcia jest chorobą śmiertelną. Ze wsparciem też nią bywa.
Podobno alkoholika może zrozumieć tylko inny alkoholik, to samo dotyczy depresji. Chociaż trudno tu o pełne zrozumienie, przecież kiedy wychodzi się z depresji, przestaje się rozumieć swoje własne myślenie z epoki choroby.
Ten przekaz skierowany jest głównie do tych, którzy są już w „Klubie D”, do ich rodzin, ale też do ludzi, którzy chcą poznać ten pozornie odległy świat, który tak naprawdę jest blisko, za cienką ścianą, ale w uśpieniu. Może więc wy, szczęściarze nieznający depresji, dowiecie się przy okazji, co robić, żeby jej w sobie nie obudzić. Depresja może przytrafić się każdemu w jakimś momencie życia. Wtedy mówimy sami do siebie: dlaczego właśnie ja, nigdy nie spodziewałem się, że mnie coś takiego spotka.
Mamy dzisiaj do czynienia z uderzającym wzrostem przypadków depresji. Gdyby była to choroba zaraźliwa, można by mówić o epidemii. Skoro tak jest wszędzie, gdzie dotarła nasza cywilizacja, trzeba zastanowić się też nad socjologicznym i psychologicznym podłożem tej choroby. Niezwykle uciążliwej, to delikatne określenie, ale też niezwykłej w swojej skali i w objawach. Dotyka ona jakby rdzenia naszego istnienia w najbardziej bolesnym miejscu.
Moja opowieść to osobisty przewodnik i poradnik. Nie boję się używać metafory, poezji, relacji i cytatu także dlatego, że depresja wymyka się słowom.