To ona jest wszystkiemu winna. Fragment książki „Córki tęczy"

Data: 2022-10-05 10:04:48 | Ten artykuł przeczytasz w 7 min. Autor: Piotr Piekarski
udostępnij Tweet

Co się stanie, kiedy spotkają się dwie kobiety, które w zwykłych okolicznościach nigdy by się nie poznały?

Joy Makeba mieszka w Pretorii w Republice Południowej Afryki. Opiekuje się dwiema siostrami i każdego dnia walczy o przetrwanie.

Zuzanna Fleming jest właścicielką fabryki w Gdańsku. Nie brakuje jej niczego oprócz miłości. Przystojny Jack proponuje jej egzotyczne wakacje. Mają być noclegi w luksusowych hotelach, wypoczynek na łonie natury i podziwianie dzikich zwierząt podczas safari. Szybko jednak wspaniały urlop przerodzi się w walkę o życie...

Kiedy życie nagle wymyka się spod kontroli, zaczyna się prawdziwy thriller.

Obrazek w treści To ona jest wszystkiemu winna. Fragment książki „Córki tęczy" [jpg]

Córki tęczy Hanny Cygler to historia o kobiecej solidarności i potrzebie niesienia sobie pomocy, niezależnie od koloru skóry. Do lektury zaprasza Wydawnictwo Luna. W ubiegłym tygodniu na naszych łamach mogliście przeczytać premierowy fragment książki Córki tęczy. Dziś czas na kolejną odsłonę tej historii: 

Słyszała, jak Natan szuka czegoś na górze i otwiera szafy. Mógłby ją zapytać, ale tego nie robi. Próbuje być samodzielny. Albo też unika z nią kontaktu.

Zuzanna Fleming poczuła ukłucie w sercu. Jeszcze tak niedawno była jego całym światem. To ją zawsze wołał, gdy mu coś dolegało, to ona gładziła jego jasne włosy, zapewniając, że w sypialni nie ma żadnych strachów.

Westchnęła i podeszła do okna, by je zamknąć. Zbierało się na deszcz. Chociaż był początek września, wydawało się, że jesień już puka do drzwi. Powinna powiedzieć ogrodnikowi, żeby wkrótce przeniósł niektóre z roślin do ogrodu zimowego.

– Mama? Masz coś do jedzenia?

Głos syna ją zelektryzował. Ruszyła w stronę wyspy kuchennej.

– Odgrzeję ci kotlet. Chcesz kanapkę na drogę?

– Coś ty. Żadnych kanapek! – Wykrzywił się, jakby go chciała otruć.

– Wytrzymasz do Warszawy?

– Wielkie halo. Najwyżej się zatrzymamy po drodze.

Pewnie na fast foody. Nigdy nie mieli skrupułów, by karmić jej jedynaka świństwami. Choć nie było tego widać po Natanie. Był szczupły i wysoki jak jego ojciec.

Podała kotlet z pomidorami i sałatką kartoflaną, którą syn uwielbiał. Teraz też połykał ją w błyskawicznym tempie.

– Natan – zwróciła się do niego, kiedy już kończył. – Naprawdę musisz wracać do Warszawy? Nie możesz znów ze mną zamieszkać?

– Ale po co?

– Jak to po co?

– Nie zaczynaj. Studiuję w Warszawie. Mam tam kumpli, a poza tym za tydzień jadę z ojcem w Alpy. Chcemy się powspinać. Będzie megazabawa.

Zuzanna zacisnęła pod stołem pięści.

– Ale potem. Jak wrócisz. Zbyt rzadko do mnie przyjeżdżasz. Ja tak bardzo za tobą tęsknię.

– Ty znowu swoje! – Przystojna twarz syna wykrzywiła się. – Nie mów, że się nudzisz. Masz tę swoją fabrykę. Zawsze tylko na niej ci zależało.

– Na tobie bardziej.

– E tam! Przestań się mnie czepiać. Znajdź sobie jakieś zajęcie. Może też byś pojechała za granicę albo co? Sam nie wiem. – Wzruszył ramionami. – Wymyśl coś!

Co go w sumie obchodził los samotnej matki w średnim wieku. Miał przecież ciekawsze zajęcia.

– To może przyjedziesz z kolegami?

– Nie poddajesz się, co? A jak myślisz, co oni by tu robili? Tu jest potwornie nudno.

Niewielka rezydencja pod Gdańskiem, otoczona wypielęgnowanym ogrodem i sadem, nie była dla niego żadną atrakcją, tylko źródłem udręki. Zawsze już pierwszego dnia kombinował, jak się dostać do miasta. I czy może go podwieźć do centrum, bo uber za drogi, a autobus za powolny. Natan nie szukał tu spokoju po codziennej pracy.

– Pomyślisz chociaż o tym? Natan przewrócił oczami.

– Bez sensu.

To była jego ulubiona fraza. W zasadzie wszystko, co robiła, było bez sensu. Może powinna pójść do psychologa, żeby jej poradził, jak ma postępować z młodocianym synem. Może i tak, ale myśl o tym, że musiałaby opowiadać o swoim życiu, skutecznie odstręczała od decyzji. Nie będzie obcy człowiek słuchał o jej prywatnych sprawach! Akurat w tej kwestii doskonale zgadzała się z matką.

Kiedy zrezygnowana sprzątała ze stołu, rozległ się dźwięk przychodzącego esemesa. Natan sięgnął po telefon.

– Karina już przyjechała. To lecę.

Posłał w jej stronę całusa i pobiegł na górę po plecak.

– Karina, nie Sławek?! – krzyknęła zaskoczona.

– Ona lepiej prowadzi niż ojciec.

Jej jedyny syn biegł na spotkanie z macochą tak szybko, że omal nóg nie pogubił.

– Nie musisz się tak spieszyć. Niech wejdzie do środka. Natan zbiegł właśnie z góry i przewrócił oczami.

– Taaa.

– Naprawdę. Już mi przeszło. Nic do niej nie mam.

– Jasne! – Natan nachylił się nad matką i musnął ustami powietrze nad jej głową. – Zadzwonię!

A w to akurat ona nie wierzyła.

Zuzanna wyszła na ganek i zobaczyła, jak Natan podbiega do sportowego kabrioletu, wrzuca do niego torbę i roześmiany zajmuje miejsce dla pasażera. Kierująca pojazdem miała włosy spięte w koński ogon, a na twarzy duże przeciwsłoneczne okulary. Zuzanna nie była pewna, czy patrzy na nią, ale na wszelki wypadek uniosła rękę w geście pozdrowienia. Niech Natan zobaczy, że mam wobec tej zołzy jak najbardziej pokojowe zamiary. Karina jednak nie odmachała, jak zwykle traktując ją jak powietrze. Dodała mocno gazu i za sekundę zniknęli za zakrętem.

– Porywaczka jedna wstrętna – mamrotała do siebie Zuzanna, ryglując drzwi wejściowe. – To ona jest wszystkiemu winna.

Poprzednie żony czy „nieżony” Sławka były jej dość obojętne. Nie musiała się z nimi spotykać ani ich widzieć. Poznawała ich imiona, ale po krótkim czasie – ze względu na szybkie zmiany – zaczynały jej się mylić. Poza tym wyglądały dość podobnie, tak jakby ich miejscem pochodzenia był ten sam klub nocny. Ale Karina była inna. Miała ukończone studia inżynierskie i była kierowcą rajdowym. Naturalnie ładna i pełna humoru. Zuzanna sama mogłaby się z nią zaprzyjaźnić. Gdyby nie… Oczywiście, nie chodziło o Sławka. Z nim miała poprawną, choć lodowatą relację. Ale to Karina ukradła jej Natana.

Od kiedy się pojawiła w życiu eksmęża Zuzanny, Natan bardzo się do niej przywiązał, a wkrótce namówiony przez nią wybrał studia na Politechnice Warszawskiej. I cały czas było tylko: Karina to i Karina tamto, jakby się sam w niej zakochał. Gdyby chociaż chodziło o te sprawy, Zuzanna nawet by zrozumiała. Młody chłopak i imponująca mu starsza o dziesięć lat dziewczyna. Ale wcale tak nie było. Karina stała się dla niego najwyższą wyrocznią. W ciągu zaledwie dwóch lat Zuzanna została całkowicie zdetronizowana jako matka.

Książkę Córki tęczy kupicie w popularnych księgarniach internetowych:

Zobacz także

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Książka
Córki tęczy
Hanna Cygler9
Okładka książki - Córki tęczy

Co się stanie, kiedy spotkają się dwie kobiety, które w zwykłych okolicznościach nigdy by się nie poznały? Joy Makeba mieszka w Pretorii w Republice Południowej...

dodaj do biblioteczki
Wydawnictwo
Recenzje miesiąca
Smolarz
Przemysław Piotrowski
Smolarz
Babcie na ratunek
Małgosia Librowska
Babcie na ratunek
Wszyscy zakochani nocą
Mieko Kawakami
Wszyscy zakochani nocą
Baśka. Łobuzerka
Basia Flow Adamczyk
 Baśka. Łobuzerka
Zaniedbany ogród
Laurencja Wons
Zaniedbany ogród
Dziennik Rut
Miriam Synger
Dziennik Rut
Pokaż wszystkie recenzje