Teoria kultury w Officynie

Data: 2013-05-07 15:29:14 | Ten artykuł przeczytasz w 25 min. Autor: Sławomir Krempa
udostępnij Tweet
News - Teoria kultury w Officynie

Officyna to młode łódzkie wydawnictwo, powstałe jesienią 2009 roku. Prezentuje ono książki odnoszące się do obszarów i zjawisk granicznych, wypartych, czy tez ujmowanych w upraszczające, falsyfikujące formuły. Redaktorów wydawnictwa interesują tematy nigdy nie podejmowane, podejmowane marginalnie bez należnej uwagi, niewyzyskane czy po prostu zapomniane. Obszary te dotyczą zarówno literatury pięknej, eseistyki, jak i teoretycznych ujęć zjawisk kultury i sztuki.

 

- Chcemy wydawać zarówno tzw. ambitną prozę, filozofię, judaikę, czy literaturę dla dzieci - podkreślają pracownicy wydawnictwa. - Naszym marzeniem jest wydobycie potencjału intelektualnego miasta, w którym działamy, współpraca ze znakomitymi autorami, tłumaczami i redaktorami; prezentowanie ważnych dzieł z zakresu zarówno klasycznej, jak najnowszej humanistyki oraz literatury (wszelakiej), której warto poświęcać czas, którą warto się inspirować. 

 

Wiele miejsca w ofercie wydawnictwa zajmują tytuły z zakresu teorii kultury. Dziś prezentujemy niektóre spośród nich: 

 

chwilaMIĘDZY CHWILĄ A PIĘKNEM. O SZTUCE W ROZPĘDZONYM ŚWIECIE

ZYGMUNT BAUMAN

 

Zygmunt Bauman jako wnikliwy obserwator rzeczywistości umie jak nikt dialogować z kulturą (niezależnie od siły prądu, który nas unosi, niezależnie od narzuconego pędu). Nie gubi własnego rytmu. W kolejnych, dwunastu, esejach doskonale demaskuje unieruchamiającą człowieka pozorną doskonałość współczesności czy raczej nasz doskonały za nią pęd. Nie jest jednak demaskatorem zacietrzewionym – raczej czułym, pełnym humoru, uważnym odbiorcą gotowym na żywą przygodę intelektualną, estetyczną. Lektura Między chwilą a pięknem pozwala z przyjemnością podążać za świeżością spojrzenia autora, jego bezkompromisowymi obserwacjami bocznych kierunków współczesnej kultury.

 

Zamieszczonych w książce 12 esejów dotyka m.in. współczesnego problemu miejskiej obcości, zmagań z pamięcią i próbami jej artystycznej ewokacji, umiejętności nazywania rzeczywistości (Ryszard Kapuściński), a także prac Grzegorza Klamana, Mirosława Bałki.

 

My ludzkie istoty posiadamy cudowne narzędzie, jakim jest język, który pozwala nam nazywać rzeczy, już istniejące, ale również — i co jest chyba najcudowniejsze — nazywać rzeczy, których jeszcze nie ma; rzeczy, które są i rzeczy, które mogłyby być. Dzięki językowi dysponujemy wyborem: możemy odrzucić daną formę lub kształt rzeczy na rzecz innego kształtu, lub formy. I możemy również mówić i myśleć o formach rzeczy, które pojawią się z pewnością, lub może się pojawią. Jesteśmy — czy tego chcemy czy nie — zwierzętami „transgresywnymi” i „transcendentnymi”. Żyjemy dużo przed teraźniejszością. Nasze interpretacje wyprzedzają nasze zmysły i wybiegają w przyszłość. Świat, który zamieszkujemy jest zawsze o krok, o kilometr, czy o rok świetlny przed światem, którego doświadczamy. Tę część świata, która nie przystaje do przeżywanego przez nas doświadczenia nazywamy „ideałem”. Rolą ideałów jest oprowadzać nas po terytorium jeszcze niezbadanym i nieoznakowanym na mapach.

(fragment książki)

 

Baumana czyta się znakomicie niezależnie od tego, o czym pisze. Duży wpływ ma na to niezwykle lekki, przejrzysty styl oraz wyjątkowa metaforyka – często w jednym zdaniu zawiera on sens całego swojego wywodu, co wpływa na łatwość zapamiętania tez autora. Przykładowo: przejście „od książeczki oszczędnościowej do karty kredytowej”, jako charakterystyka zmiany mentalności społeczeństwa ponowoczesnego, które zamiast oszczędzać i dochodzić do wyników za pomocą pracy i wyrzeczeń, chce efektów i gratyfikacji od razu, o zapłatę martwiąc się później. Warto czytać Baumana by zapoznać się z błyskotliwą i przystępną w odbiorze diagnozą naszego świata, która na wiele spraw może otworzyć oczy.

Artur Jabłoński, onet.pl

 

Wśród poruszonych przez filozofa kwestii można się również natknąć na zagadnienia rozwijające pewne kluczowe wątki jego dotychczasowej twórczości – takie, jak kwestia narastającej nierówności społecznej i będącej korelatem tego zjawiska kryminalizacji biedy (czego symptomem stają się powstające w wielkich miastach zamknięte osiedla) czy postrzeganie XX-wiecznego ludobójstwa jako konsekwencji nowoczesnej idei postępu. Literackie zacięcie (widoczne zwłaszcza w tekstach pisanych przez filozofa po polsku) oraz pozwalająca na swobodne „żeglowanie” po zagadnieniach erudycja autora, sprawiają przy tym, że – mimo pewnej przypadkowości w doborze teksów i braku rozwiązania kilku nurtujących potencjalnego czytelnika kwestii – jest to lektura mądra i pouczająca. Nawet jeśli w dzisiejszych, płynnie-nowoczesnych czasach, stwierdzenie takie może brzmieć cokolwiek archaicznie.

Konrad Zych, literatki.com

 

 

feerieDIALEKTYCZNE FEERIE. SZKOŁA FRANKFURCKA I KULTURA POPULARNA

TOMASZ MAJEWSKI

Seria: Archiwa popkultury

 

Laureat nagrody Literatury na Świecie w kategorii "Nowy głos"!

 

Książka Tomasza Majewskiego powstała z inspiracji refleksją szkoły frankfurckiej, a zwłaszcza jej trzech przedstawicieli: Theodora Adorno, Waltera Benjamina i Siegfrieda Kracauera. Jej koncepcja jest wszelako oryginalna, osobista, autorska, wyrasta z dogłębnej znajomości materiału i jego wszechstronnego przemyślenia. (…) Wszechstronna kompetencja autora widoczna jest nie tylko w szerokim uwzględnieniu kontekstów, ale też została „uwewnętrzniona”, co znajduje wyraz w swobodzie, z jaka autor prowadzi swój wywód, elastyczności i bogactwie języka, samoświadomości teoretycznej i metodologicznej precyzji. W świadomości potocznej frankfurtczycy funkcjonują w tej mierze jako autorzy „czarnych scenariuszy”, które znalazły ochoczych kontynuatorów, zasadnie bądź bezzasadnie powołujących się na ich autorytet. Majewskiemu nie chodzi wszakże o eksplorację owych kasandrycznych wątków, koncepcja jego obszernej pracy jest dużo bardziej złożona i w żadnym wypadku nie może być rozumiana jako prosta prezentacja wybranych zagadnień teoretycznych opatrzona komentarzem. Już sam wybór tematów jest tutaj sposobem specyficznej autorskiej ingerencji w materiał, a kolejnym stopniem jest jego zdialogizowanie, odkrycie sieci zależności i relacji wewnętrznych, by następnie ten złożony splot poddać refleksji własnej, wpisać ją w kontekst kultury współczesnej.

 

Nie sposób jednocześnie w ocenie „Dialektycznych feerii” nie wyjść od wartości informacyjnej tej książki. Czytelnik, nawet ten, który mógłby uchodzić za znawcę tematu, będzie zaskoczony wielością spraw dlań nowych, jak również nowością perspektywy, która to, co wydawało się znane, ukazuje w nowej sieci relacji, odmiennych kontekstach i powiązaniach, prowadzących do nowych wniosków.. (…). Książka ta nie jest zarazem pozbawiona rysu drapieżności bądź pewnego rodzaju naukowego wyzwania. „Dialektyczne feerie” prowokują do dyskusji, zachęcają do kontynuacji, skłaniają do własnych przemyśleń i dociekań. Mają szanse, by zabłysnąć jako wydarzenie, książka roku, w środowisku nie tylko kulturoznawców, lecz szeroko pojmowanym środowisku humanistycznym.

Prof. dr hab. Alicja Helman

Z recenzji „Dialektycznych feerii”

 

 

pamiecPAMIĘĆ SHOAH. KULTUROWE REPREZENTACJE I PRAKTYKI UPAMIĘTNIENIA 

pod red. Anny Zeidler-Janiszewskiej, Tomasza Majewskiego, Mai Wójcik

Seria: ה

 

Antologia Pamięć Shoah – zbierająca osiemdziesiąt cztery teksty polskich oraz zagranicznych badaczy – jest próbą zmierzenia się z nasilającą się obecnością problematyki Zagłady w polu historiografii, socjologii, teologii, psychiatrii i sztuki oraz w szeroko pojętym dyskursie publicznym: w mediach i krytycznych praktykach artystycznych śmiało wkraczających w przestrzenie miejskie, w komiksie i kinie popularnym. Zamieszczone w tomie teksty mają zróżnicowany charakter – do udziału w przedsięwzięciu zostały zaproszone osoby tak odmiennych specjalności i profesji, jak filozofowie, psychiatrzy, kulturoznawcy, teoretycy mediów, architekci, literaturoznawcy, filmolodzy, politolodzy, pisarze oraz artyści. Artykułują oni odmienne punkty widzenia, które mogą wydawać się wzajemnie nieprzekładalne. Ogólne ujęcia teoretyczne spotykają się tu ze studium przypadku, teksty w poetyce osobistej impresji z „chłodną” analizą dyskursu; rekonstrukcja doświadczenia ofiar – realizowana środkami historiografii, psychiatrii oraz fikcji literackiej – z problemem instrumentalizacji pamięci w wymiarze społecznym, politycznym oraz medialnym. Większości autorów tomu bliska jest zarazem refleksja nad Zagładą jako „zdarzeniem przekształcającym” (według określenia Alana Milchmana i Alana Rosenberga), które obejmuje nie tylko aktywną żałobę po ofiarach oraz analizę motywacji sprawców – czego najbardziej spektakularnym przejawem jest przełożona u nas niedawno książka Jonathana Littella – ale i postawy świadków, najczęściej ludzi obojętnych na los żydowskich sąsiadów i współobywateli – „gapiów”, jak określił ich Paul Ricoeur – nierzadko przejmujących rolę katów, donosicieli lub szmalcowników. Prezentowane w tomie teksty zgrupowane są w działach opatrzonych osobnymi, tematycznymi wstępami, ułatwiającymi czytelnikowi poruszanie się w tej zróżnicowanej, interdyscyplinarnej materii.

 

Różnorodność o której czytamy we wstępie, faktycznie prezentuje się imponująco. Redaktorom udało się zaprosić do projektu kilkudziesięciu badaczy reprezentujących bardzo różne dziedziny i mogących pochwalić się licznymi  osiągnięciami. Dzięki temu otrzymujemy książkę przemyślaną, bardzo dobrze zredagowaną, kompetentną i oryginalną. Właściwie o każdym z zamieszczonych w tomie tekstów można by długo mówić - tak inspirujące wątki są w nich poruszane i interpretowane. [...]  Pamięć Shoah  można traktować jako pozycję obowiązkową - dla wszystkich tych, którzy wątpią w pamięć, którzy ją celebrują i dla tych, którzy chętnie ją instrumentalizują. Teksty, na które natkniemy się w tomie, prezentują wiele "prawd niechcianych" (określenie zapożyczam z tekstu Sławomira Buryły), a uważne ich przeczytanie jedynie pomaga i wzbogaca.

Bernadetta Darska, „Portret”

 

W książce tej płynnie, by tak rzec, przechodzimy do prezentacji form upamiętniania obozów zagłady, literatury z Zagładą związanej, dyskursów historycznych, filozoficznych, teologicznych i artystycznych, do doświadczeń pamięci i niepamięci. Zwraca przy tym uwagę plejada znakomitych nazwisk, których koncepcje są tu dyskutowane lub prezentowane: Jaspers, Adorno, Kosseleck, Bauman, Heller, Huyssen, LaCapra – bogaty doprawdy wybór, kompetentnych, analitycznie i pisarsko sprawnych autorów (…). W tych wielokrotnych przekrojach oraz przecięciach różnorodnych ujęć, doświadczeń i piór jest to publikacja wzorowa.

Andrzej Mencwel

 

Pamięć Shoah nie jest zbiorem przyczynków, nie stanowi też kolekcji przypadkowych czy dowolnych rozważań na tematy związane z Zagładą. Jest książką, która podejmuje omawianą problematykę w sposób zasadniczy, wielostronny, a wielu wypadkach zdecydowanie nowatorski oraz usystematyzowany.

Można powiedzieć, że w rozprawach składających się na tę księgę toczy się nieustanny dialog między tym, co stanowiło to straszne wydarzenie historyczne a tym, jak ono funkcjonuje jako przedmiot społecznej pamięci oraz przedmiot upamiętnienia.

Michał Głowiński

 

 

bibaboW Bi-ba-bo i gdzie indziej. O humorze i satyrze Miasta Łodzi od Rozbickiego do Tuwima

JANUSZ DUNIN

SERIA: Archiwa popkultury

wstęp Tomasz Majewski 

 

Opowieść o początkach łódzkiej literatury satyrycznej, humorystycznej (często także frywolnej) itp. daje czytelnikom spojrzenie z innej, dotychczas nieznanej, perspektywy na życie kulturalne, społeczne, a nawet niejednokrotnie polityczne Łodzi przełomu XIX i XX w. Dunin wnikliwie ukazuje m.in. powstanie i działalność pierwszego łódzkiego pisma satyrycznego – tygodnika „Śmiech” oraz historię kabaretu w Łodzi, oczywiście ze szczególnym uwzględnieniem tytułowego „Bi-Ba-Bo”. Z kabaretem tym oraz jego autorami był już wówczas związany młody łódzki literat – Julian Tuwim. Książka została wzbogacona licznymi ilustracjami, pochodzącymi z ówczesnych gazet i czasopism, w tym autorstwa między innymi Artura Szyka i Wacława Przybylskiego. W najnowszym, drugim wydaniu znalazły się kolejne ilustracje z omawianego okresu, osoby pracujące nad wznowieniem postarały się odnaleźć i podać czytelnikom miejsce pierwszej publikacji każdej z nich. Dodatkowym walorem publikacji Dunina jest bogata bibliografia oraz sporządzony przez niego spis dawnych łódzkich wydawnictw kabaretowych. Książka zawiera również obszerny aneks, w którym znajdują się teksty nieopublikowanych we wcześniejszym wydaniu tzw. kupletów oraz rewietek. W aneksie zamieszczono również tekst Leo Belmonta o kabarecie „Bi-Ba-Bo”. Obecne wydanie jest poprzedzone wstępem doktora Tomasza Majewskiego z Instytutu Kulturoznawstwa UŁ, który opisuje szersze tło badań kulturowych prof. Dunina i, ogólnie, wszelkich badań poświęconych kulturze popularnej w Polsce w XIX i XX w. Książka Janusza Dunina inauguruje nową serię wydawniczą Officyny pod nazwą „Archiwa popkultury”.

 

W Bi-Ba-Bo i gdzie indziej Janusza Dunina to książka wydana po raz pierwszy w 1966 roku, ale niedostępna. Teraz ukazała się jako pierwszy tytuł nowej serii wydawniczej "Archiwa popkultury". Autor, znany w Łodzi bibliofil, badacz archiwaliów, poszukiwacz ciekawostek, podobnie jak Kaźmierczyk zajął się lekką muzą. Autor żongluje zebranymi przezeń kupletami i anegdotami, które bawiły łodzian kiedyś, ale spokojnie mogą bawić współcześnie. Tym bardziej że satyryczne spostrzeżenia są wciąż nad wyraz aktualne. "Literatura - nie bawełna ani fabryka kurzu pełna, przeto się każdy chyba zgodzi, że słusznie nic nas nie obchodzi..." - ubolewali łódzcy artyści w końcu XIX stulecia. W książce Dunina mamy pełną galerię postaci charakterystycznych dla Łodzi, które odnalazł w łódzkich jednodniówkach, ulotkach i kalendarzach, do których rzadko sięgali badacze. Jak pisze autor we wstępie, to twórczość z pogranicza publicystyki, literatury i folkloru. W sam raz do serii o popkulturze. Drugie wydanie poprzedza wstęp Tomasza Majewskiego "Mała sztuka unerblattu" i uzupełnia szereg rysunków z łódzkiej prasy. Wydaje się, że kiedyś łodzianie mieli do siebie więcej dystansu niż dziś...

Joanna Podolska, „Gazeta Wyborcza Łódź”

 

 

Na otarcie łez tym, którzy płaczą po klęsce Łodzi w staraniach o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury i zarywają noce, obmyślając nową markę tego miasta, zalecam lekturę wygrzebanej z mocno zapomnianego lamusa monografii W Bi-Ba-Bo i gdzie indziej Janusza Dunina (1931-2007), wybitnego bibliotekoznawcy i bibliofila. Profesor Dunin, poza zainteresowaniami arcypoważnymi, miał słabość do lekkiej muzy: kabaretów, kupletów, prasy rozrywkowej, w tym do frywolnych jednodniówek. Jego łódzką kabaretianę, wydaną w 1966 roku, wznawia łódzkie (a jakże!) Wydawnictwo Officyna w edycji bibliofilskiej – trzystu pięćdziesięciu egzemplarzy. Każdy z nich jest ręcznie numerowany (mój egzemplarz ma numer 033). (...)

W Bi-Ba-Bo i gdzie indziej to dobrze napisana dokumentacja okresu świetności satyry i kabaretu w Łodzi, a nie rozprawa naukowa. Skromna objętościowo oryginalna praca z 1966 roku zostawiałaby zresztą duży niedosyt, gdyby nie prezent od nowych wydawców – aneks z kupletami i skeczami. Zebrał je Dunin, ale nie wydał i przed śmiercią przekazał Bibliotece Uniwersytetu Łódzkiego. Wylądowały wśród zbiorów nieskatalogowanych i tylko szczęśliwy traf sprawił, że szara koperta z tymi prawdziwymi perełkami niedawno się odnalazła.

Na pochwałę zasługuje też staranna szata graficzna książki: wydłużony format i lekko zażółcone kartki, dobrej jakości reprodukcje rysunków i grafik z dawnych czasopism oraz przyjemnie zielona okładka z subtelną fakturą. A na jej tylnej stronie – niespodzianka – kolekcja „autentycznych szyldów łódzkich”: Stary Felczer. Zęby wyrywa i golenie męzkie; Wypychanie zwierząt. Poszukuje się uczniów; Krawiec reperóje stary dżury. Wychodzą jak nowe (pisownia oryginalna).

 Magdalena Nowicka, „Kwartalnik Arterie”

 

 

Łódzkie wydawnictwo "Officyna" przygotowało dla miłośników ksiąg dziwnych rzecz niezwykłą: bibliofilskie wydanie W Bi-Ba-Bo i gdzie indziej Janusza Dunina. Rzecz ukazała się w nakładzie 350 numerowanych egzemplarzy; w stosunku do ogłoszonego ponad półwieczem (1966) pierwowzoru wzbogacona została o obszerny aneks, czyniący z drugiego wydania książki edycję w tej postaci pierwszą, ogromnie w stosunku do pierwowzoru wzbogaconą i rozwiniętą.[...] Wydawca wzbogacił tom o serię łodzkich kupletów, podał pełną wersję rewii Bi-Ba-Bo, uzupełnił materiał ilustracyjny. Podjęte przez Janusza Dunina dzieło w naturalny sposób rozrosło się, objęło znacznie więcej niż początkowo utworów lekkich i żartobliwych, oddających klimat miasta, jego przedmieść i zaułków, charakter mieszkańców, ich poczucie humoru, poziom wykształcenia, zakres wrażliwości.

 Grzegorz Leszczyński, „Nowe Książki”

 

 

 

witkacyWITKACY I RESZTA ŚWIATA

TOMASZ BOCHEŃSKI

Drzeworyty: Andrzej Nowicki

 

Książka Tomasza Bocheńskiego Witkacy i reszta świata stawia twórczość Stanisława Ignacego Witkiewicza w nowej perspektywie – wydobywając na światło dzienne obszary aktywności intelektualnej i artystycznej do tej pory zaniedbane, zapomniane, niedostrzeżone. Wyznacza tym samym nowy horyzont odczytania twórczości innych twórców modernizmu, proponując spojrzenie właśnie przez pryzmat twórczości Witkacego.

 

Jej celem jest pokazanie artysty włączającego się we wszystkie ważne „spory” modernizmu: o tajemnicy i niewyrażalności, o ironii i autoironii, o piekle współczesności, o roli artysty w społeczeństwie masowym, o relacji wobec pokolenia ojców, o pojedynkach właściwych i słownych, o normach obyczajowych.

 

Książkę dzieli się na cztery części. Pierwsza stanowi próbę wieloaspektowego zrozumienia artysty, odtworzenia jego drogi dojścia do "dziwności istnienia". Rozpoczyna ją esej o Lovranie – miejscu, gdzie Witkiewicz-ojciec zmarł, gdzie Witkacy porzucił kopiowanie realności i zaczął ją przekształcać na sposób fantastyczny. Po nim następuje m. in. tekst o Witkacym-Społeczniku, artyście wcale nie oderwanym od rzeczywistości. Część druga to analiza spojrzenia trzech wielkich znawców na Witkacego: Puzyny, Błońskiego oraz Deglera. W części trzeciej oświetlającej twórczością Witkacego działania innych twórców znajdują się eseje o Bolesławie Leśmianie, Aleksandrze Wacie i o Zbigniewie Herbercie. Książkę zamyka esej o Andrzeju Nowickim, uspójniający merytoryczny i graficzny kształt książki.W książce znajdują się także reprodukcje kompozycji muzycznych Stanisława Ignacego Witkiewicza, do tej pory nieznane i niepublikowane, które autor tomu odnalazł 10 lat temu.

 

Pomyśleć, że powstawały kiedyś w naszym kraju genialne utwory literackie o dziwnych sprawach: nicości, honorze, sztuce i tajemnicach istnienia, i utwory te były tematem zajadłych debat. Pomyśleć też, że żyli tu kiedyś ludzie, których celem było coś więcej niż proste mieszczańskie szczęście; ludzie, dla których sprawy sztuki, Tajemnicy, nicości czy honoru stanowiły realną codzienność. Tomasz Bocheński w zbiorze esejów o Witkacym i Leśmianie (plus dwa rozdziały o Aleksandrze Wacie i Herbercie), wspomagany ilustracjami (drzeworyty Andrzeja Nowickiego), przenosi nas w czasy, w których nie byliśmy jeszcze strasznymi wyemancypowanymi mieszczanami, doskonale świadomymi swoich praw (być bogatym) i obowiązków (być bogatym). Odświeżająca lektura.

Magdalena Miecznicka, „Neewskweek”

 

Książka Tomasza Bocheńskiego jest kompendium wiedzy o Witkacym. Jest tym ciekawsza i warta polecenia, iż jest to publikacja wszechstronna. Można ją odczytać, jako lekturę naukową, bo poświęconą znakomitemu artyście. Ale uwagę zwraca nie tylko akademicki ton. Wśród tekstów książki znajdują się przecież szkice dotyczące innych poetów, jest też recenzja z wystawy drzeworytów. Po jej lekturze można się zastanawiać nad prekursorstwem Witkacego, nad kontynuatorami jego „dziwności”. Ale tak naprawdę sztuka w swojej wielowymiarowości i wielogatunkowości dotyka wciąż tego samego. Sensu życia i poszukiwaniu ukojenia w absolucie. A estetyczne doznania są jedynym właściwym środkiem, który w tych poszukiwaniach ma nam pomóc.

Joanna Mieszkowicz, „Magazyn Archipelag”

 

Witkacy żyje. I nie trzeba filmu Mistyfikacja ani rozważań nad powojennymi losami sztucznej szczęki, by tego dowieść. Przekonać może nowa książka Tomasza Bocheńskego Witkacy i reszta świata. W zebranych tu szkicach twórczośc Witkacego staje się horyzontem odczytań świata szeroko pojętego - świata nowoczenej kultury i literatury. Stanisław Ignacy zostaje postawiony "wobec": wobec ojca, wobec żony, wobec narkotyków, wobec kultury masowej i konwenansu, wobec współczesnych mu sporów literackich, wobec muzyki, wobec pojedynków, w końcu wobec twórców nowoczesnych, a przede wszystkim wobec współczesnej nam rzeczywistości i dzisiejszej kultury. Witkacy okazuje się twórcą na wskroś aktualnym, którego dzieła przynoszą odpowiedzi na jakże aktualne pytania, rozwiązują jakieś bieżące kwestie.

Małgorzata Pieczara, „Twórczość”

 

 

fenomenFENOMEN SOŁŻENICYNA

GEORGES NIVAT

 

Autor, przyjaciel Sołżenicyna, podjął trud ukazania wielowymiarowego, trudnego do uchwycenia tytułowego fenomenu autora Archipelagu GUŁag. Człowieka, który nieustannie prowokował, stawiał przed innym, a przede wszystkim przed sobą nowe wyzwania. To on obudził Francję z miłej komunistycznej drzemki, czy zarzucił Stanom Zjednoczonym, które go przyjęły, moralny relatywizm i rozpasaną konsumpcję. To o nim Anna Achmatowa mówiła, iż „jest jak latarnia, ze świeżością w duszy, pełen werwy, młodości, szczęścia. Zapomnieliśmy już, że istnieją tacy ludzie. Oczy ma jak szlachetne kamienie”.

Georges Nivat ukazuje, iż Sołżenicyn jest autorem od którego wciąż możemy się dużo nauczyć, a możliwe, iż najważniejsza lekcja dopiero przed nami.

 

Publiczna spowiedź okazała się bronią wymierzoną w samego siebie! Nikt nie obnażył się bardziej niż on w Archipelagu; są w tej książce wyznania godne Świętego Augustyna i, cóż za paradoks, aż po dziś dzień kohorta jego wrogów, tych, których irytuje – później zobaczymy dlaczego – stale czerpie z jego „zeznań”, by postawić go w stan oskarżenia.

Jak gdyby to oni, nie zaś on sam, odsłonili jego słabości! To samo dzieje się ze wszystkimi siłaczami w dziejach, także tymi najbardziej nam współczesnymi, jak Lech Wałęsa. Bohaterstwo nieuchronnie izoluje i wzbudza niechęć.

(fragment książki)

 

Fenomen Sołżenicyna Georges'a Nivata to książka, jakiej nie mogliśmy się doczekać od wielu lat. Pierwszy wnikliwy portret autora Archipelagu GUŁag dostępny po polsku.

 

Dzieło Nivata jest z pewnością najbardziej wnikliwą analizą twórczości rosyjskiego noblisty, jaką można przeczytać po polsku. Nie ma nawet sensu stawiać jej obok książki Josepha Pearce'a Sołżenicyn. Dusza na wygnaniu sprzed siedmiu lat. Całość otwierają „punkty odniesienia", pełniące rolę biograficznego wstępu. Na 30 stronicach Nivat kreśli panoramę życia i twórczości pisarza, często odwołując się do jego książek, szczególnie do tropów biograficznych, których można w nich odnaleźć bardzo wiele. W dalszej części pracy francuski literaturoznawca analizuje najważniejsze problemy obecne w twórczości Sołżenicyna, jego poglądy i zajmowane przez pisarza stanowiska w kluczowych dla niego sprawach (m.in. Rosja i rosyjskość, rewolucja, Żydzi). Nivat porusza się po tym grząskim terytorium z kunsztem wytrawnego literaturoznawcy, a przy tym nie brak mu eseistycznej gracji.

Krzysztof Cieślik, „Rzeczpospolita”

 

To paradoks, że najbardziej rosyjski z pisarzy drugiej połowy XX w., ten, który wielu ludziom otworzył oczy na prawdziwą postać radzieckiego komunizmu, doczekał się najpełniejszej syntezy napisanej przez francuskiego slawistę. Nie ma bowiem lepszego znawcy dorobku Sołżenicyna w świecie niż Georges Nivat, który zresztą po rosyjsku mówi lepiej niż niejeden Rosjanin, choć jest Francuzem, a na co dzień wykłada w szwajcarskiej Genewie.

Marcin Wojciechowski, „Gazeta Wyborcza”

 

 

aboABO→KMB

ACHILLE BONITO OLIVA

prace Krzysztof M. Bednarski 

 

Achille Bonito Oliva znawca i krytyk historii sztuki współczesnej o Krzysztofie M. Bednarskim.

Wstęp Anda Rottenberg

 

Wysmakowany esej o sztuce współczesnej i miejsca jakie zajmuje sztuka Krzysztofa M. Bednarskiego.

Jak stymulować to, co uznało się za swój cel, czyli spojrzenie, które systematycznie (z racji umasownienia) jest narkotyzowane spektaklowością coraz silniej dążącą do tego, by «pasywizować» publiczność?

 

Sztuka […] walczy z próżnią wytworzoną przez technikę, wprowadzając ruch wertykalizacji i stawiając na indywidualną twórczość i różnicę. Jakość różnicy przeciwko ilości powtarzalności. Ekstaza tworzenia przeciwko ecstasy powtórzenia. Jest to spirala zatoczona wokół własnego imaginarium, naturalny skutek indywidualnej konieczności moralnej odpowiedzialności; nierówna walka między rzemieślniczą samotnością artysty i kolektywizacją (produkcją i konsumpcją) przemysłu.

 

W oczywisty sposób można teraz kłaść nacisk w mniejszym stopniu na przedmiot, a w większym na metodę, ana tworzenie języka odnoszącego zwycięstwo nad powszechną obecnością przedmiotu, nad horyzontalnym chaosem jego czystej obecności. Metoda taka, właśnie z racji kierowania swej uwagi na świat taki, jakim jest, wymaga twórczej zajadłości i zdolnej nie tylko nadać stabilność i wartość formalną dziełu, ale również zasugerować, jak i gdzie ma być ono oglądane.

 

Prace KMB w gruncie rzeczy nawiązują do deklaracji Picassa na temat sztuki zwracającej się ku światu. Sztuka wychodzi od świata i do niego powraca w oryginalnych formach, które zwalczają wszelkie zastane przekonania. W tym sensie te dzieła są emblematyczne – dekodują również sens śmierci , wynosząc ją ponad niskie i zwierzęce znaczenie i przesuwając ją w duchowy, zbawienny dla ludzkości wymiar. Istotnie, wieloznaczny język KMB, język dekonstrukcji i rekonstrukcji zarazem, zwiększa ciężar właściwy obiektu – wieloryba bądź łodzi, jak kto woli; potęguje właściwą mu konotację, zwiększając jego nośność i przekształcając go z broni niosącej śmierć w broń posługującą się wrażliwością.

 

 

REKLAMA

Zobacz także

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Reklamy
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Katar duszy
Joanna Bartoń
Katar duszy
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Klubowe dziewczyny 2
Ewa Hansen ;
Klubowe dziewczyny 2
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje