Jesteś zdecydowanie za bystra. "Targ mięsny"

Data: 2021-06-24 09:45:29 | Ten artykuł przeczytasz w 8 min. Autor: Piotr Piekarski
udostępnij Tweet

Jana Novak to zwykła dziewczyna z południowego Londynu. Jest wysoka, tyczkowata i czuje się nieswojo ze swoim androgynicznym wyglądem. Nieoczekiwanie zostaje odkryta przez agencję modelek i katapultowana do roli supergwiazdy.  Z dnia na dzień staje się It girl. Ale im wyżej się wznosisz, tym tragiczniejszy jest upadek...

Świat mody jest równocześnie fantastyczny i obrzydliwy. Oprócz sławy i wielkich pieniędzy, czyha w nim też wiele zagrożeń.

Juno Dawson w sposób niezwykle szczery i surowy ujawnia mroczną prawdę o branży modowej, której nie ominęło #TimesUp i #MeToo.

Obrazek w treści Jesteś zdecydowanie za bystra. "Targ mięsny" [jpg]

Jeśli kiedykolwiek marzył_ś o karierze w modelingu, przyciąga Cię blask fleszy i uwodzi myśl o sławie tudzież idealnym życiu, zajrzyj na „Targ mięsny”. Wychudzone ciała z billboardów są zawsze w cenie, a wartości…? Czyżby na wyprzedaży? Juno Dawson udało się stworzyć nieprzesadzoną, aktualną historię w nurcie new adult, która bez wątpienia powinna trafić na półki współczesnych nastolatków  

- Ewa Cat Mędrzecka

Do lektury powieści Targ mięsny zaprasza Wydawnictwo Books4YA. Ostatnio mogliście przeczytać pierwszy fragment powieści, tymczasem już dziś na naszych łamach publikujemy kolejną część powieści:

PRESTIGE

W mojej rodzinie wszyscy jesteśmy wysocy. Tata, mama, Milos. Zawsze było wiadomo, że ja też wyrosnę na wysoką dziewczynę. 

Muszę się przez to garbić, gdy stoję przed lustrem, bo mam sypialnię na poddaszu z głupim skośnym sufitem. Mogę stanąć prosto tylko na samym środku pokoju, przysięgam.

Zastanawiam się, czy nie oszalałam. Naprawdę nie potrafię sobie wyobrazić, aby ktokolwiek chciał, żebym prezentowała na sobie cokolwiek. Owszem, jestem piekielnie wysoka i rozumiem, że modelki zazwyczaj są wysokie, ale poza tym wyglądam jak wielki, tyczkowaty dziwoląg. W szkole udaję, że nie słyszę, gdy ludzie nazywają mnie Olbrzymką, panią Hulk, Madame Maxime, transwestytą, Goliatem, Lurchem, Tyczką, Olive Oyl, Queen Kong, Slendermanem (to ostatnie nawet mnie rozbawiło). Słyszałam już wszystko. A kiedy nie chodzi o mój wzrost, to o moją wagę: „Och, ona musi być anorektyczką”. „Patrzcie, jakie ma chude nogi! Są jak gałązki!”. Wtedy odstawiam szopkę i zajadam się frytkami z serem. „Może w takim razie ma bulimię”.

Włożyłam swoje jedyne bikini: fioletowe w granatowe kropeczki. Miałam je na sobie tylko raz – dwa lata temu na Mykonos – ale czułam się zbyt obnażona, więc potem przez cały tydzień nie zdejmowałam z siebie T-shirtu i wróciłam z wakacji tak samo gotycko blada, jak pojechałam. Dziś będę musiała się rozebrać przed obcymi ludźmi. Zostałam o tym uprzedzona. To chyba zrozumiałe, że chcą zobaczyć moje ciało. Ale ono jest przecież takie dziwne. To nie seksowne ciało Kardashian. Nie mam cycków ani tyłeczka. Wyglądam jak kanciasty worek kości. Nie można mnie nawet nazwać ładną z tym moim orlim nosem odziedziczonym po tacie.

Chłopcom w szkole podoba się Emily Potter (miseczka D) albo Tiana Blake (DD), ale nie ja. Co mi nie przeszkadza, bo i tak mam Ferdy’ego, a póki on mnie lubi, reszta mnie nie obchodzi.

Ech. W co, do licha, powinnam się ubrać na wizytę w agencji modelek? Nie mam żadnych ładnych ubrań, bo ładne ubrania na mnie nie pasują. Muszę kupować w sekcji dla wysokich, w przeciwnym razie rękawy kończą mi się w okolicach łokci. Ostatecznie decyduję się na obcisłe dżinsy i T-shirt w czarno-białe paski, bo Laurel mówi, że wyglądam w nim jak Francuzka, a to chyba dość modne. Wciskam stopy w poszarzałe trampki. 

Schodzę na dół na śniadanie, chociaż żołądek skurczył mi się z nerwów do rozmiarów rodzynki. Tak samo było w trakcie egzaminów. Przebrnęłam przez nie wyłącznie dzięki lekom przeciwbiegunkowym i sile woli.

– Patrzcie, modelka przyszła! – woła Milos.

Mała sarkastyczna pizda. Trzepię go ręką po głowie.

– Zamknij się.

– Mamo! Widziałaś? Ona mnie zaatakowała.

– Zasłużyłeś sobie – kwituje mama, podając mi bajgla na talerzu. – Zjedz to, proszę.

– Pewnie doznałem urazu mózgu, ale co tam. – Milos wkłada swój talerz do zmywarki i idzie się przyszykować do szkoły.

On zaczyna wakacje dopiero za dwa tygodnie. A to pech, dupku. 

Smaruję bajgla nutellą i dochodzę do wniosku, że chyba jednak jestem głodna, bo burczy mi w brzuchu.

– Chcesz herbaty? Kawy? Soku? – Mama nigdy nie potrafi spokojnie usiedzieć w jednym miejscu i rzuca się po kuchni jak ćma nafaszerowana kokainą. Zastanawiam się, czy przypadkiem to nie dlatego wszyscy jesteśmy tacy chudzi. Żadne z nas nie umie się zrelaksować.

– Poproszę soku. Jest jeszcze jabłkowy?

– Milos właśnie wypił resztę. Został tylko pomarańczowy.

– Mamo, jabłkowy miał być mój! Milos wypija mi go na złość! On go nawet nie lubi!

Mama z rezygnacją wyrzuca ręce w górę.

– Następnym razem kupię więcej!

– Gdzie jest tata?

Kuchenne drzwi wychodzące na ogród są otwarte i zastanawiam się, czy tata je śniadanie na zewnątrz. Zapowiada się kolejny ładny dzień. Mówią, że to najgorętszy czerwiec w historii.

– Już wyszedł.

– Och. Myślałam, że pojedzie z nami.

– Nie. Ma dziś ranną zmianę.

Tata jest motorniczym pociągów na linii metra Bakerloo. Do licha. On przynajmniej stoi po mojej stronie. I tak jak się spodziewałam, mama przypuszcza atak…

– Jana. Jesteś pewna, że chcesz to zrobić?

Przewracam oczami i biorę duży łyk soku pomarańczowego.

– Ble, to ten z pulpą? Ohyda, dlaczego ty zawsze…

– Jano Katarino!

Ups. Wkurzyłam ją. Wzdycham.

– Tata się zgodził…

– Jego zdanie nie ma tu znaczenia. Co ty o tym myślisz?

– Myślę… – Ostrożnie dobieram słowa, bo mama ma świetną pamięć i wszystko, co teraz powiem, zostanie w przyszłości wykorzystane przeciwko mnie. – …że warto pójść i zobaczyć, co mają nam do powiedzenia. Nie sądzisz?

Mama zaciska usta i krzywi się, jakby wsadziła sobie do buzi całą cytrynę. To jej NIE-SZCZĘŚLIWA mina.

– Mamo?

– Myślę, że jeśli chcesz być modelką, możesz nią zostać za dwa lata, po egzaminach końcowych.

Ona nie rozumie. Zazwyczaj w takich sytuacjach gryzę się w język, ale nie tym razem. To nie jest żadna fanaberia, jak wtedy, gdy jako dwunastolatka pod wpływem dziwnego kaprysu chciałam zostać skrzypaczką. Ale w pewnym sensie mama ma rację. To nie jest też żadne moje marzenie z dzieciństwa ani nic. Wtedy chciałam zostać stewardesą albo dinozaurem. Ale skoro taka okazja spadła mi z nieba, nie mogę jej zignorować.

– Mamo. A co, jeśli to jest to? Co, jeśli każdy dostaje tylko jedną szansę, żeby zrobić coś niesamowitego, a ja ją odrzucę i przepadnie na zawsze? Co, jeśli to jest coś, co mogę zrobić tylko teraz? Co, jeśli za dwa lata już nie będą mnie chcieli? Co, jeśli całe życie będę zadawała sobie pytanie „co by było, gdyby”? Nie chcę umrzeć z takim ciężarem wiszącym mi nad głową. To jedyny sposób, żeby się przekonać.

Mama się uśmiecha.

– Wiesz, na czym polega twój problem? – Delikatnie ściska w palcach mój podbródek. – Jesteś zdecydowanie za bystra.

Śmieję się, a ona wraca do pakowania zmywarki.

– Twój dziadek zawsze mówił to samo o mnie.

Książkę Targ mięsny kupicie w popularnych księgarniach internetowych:

Zobacz także

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Książka
Targ mięsny
Juno Dawson0
Okładka książki - Targ mięsny

Jana Novak to zwykła dziewczyna z południowego Londynu. Jest wysoka, tyczkowata i czuje się nieswojo ze swoim androgynicznym wyglądem. Nieoczekiwanie zostaje...

dodaj do biblioteczki
Wydawnictwo
Autor