Rozkaz ze sztabu. Fragment książki „A może jutra nie będzie"

Data: 2021-01-28 09:36:21 | Ten artykuł przeczytasz w 5 min. Autor: Piotr Piekarski
udostępnij Tweet

Czy miłość może uratować zagubione dusze?

Pierwsza wojna światowa. Trwa bitwa o Łódź. Do dworku, którego właścicielką jest Emilia Ragniewicz, trafiają po nieudanym ataku niemieccy oficerowie – Hauptmann Witold Sydow i Leutnant Wilhelm Lange. Schronienie znajdują tu również uciekinierzy z Kalisza, doktor Nawrocki i nastoletni Maksymilian. Ranny Sydow pod opieką doktora zaczyna odzyskiwać siły, jednak skrywane przez mieszkających w dworku tajemnice powoli wychodzą na jaw i stają się zarzewiem konfliktu. Do majątku przyjeżdża także oddział Rosjan z pułkownikiem Baskakowem na czele. Witold podejmuje z rosyjskim oficerem niebezpieczną grę, w której stawką jest życie mieszkańców majątku.

Obrazek w treści Rozkaz ze sztabu. Fragment książki  „A może jutra nie będzie" [jpg]

Do lektury powieści Małgorzaty Kochanowicz A może jutra nie będzie zaprasza Wydawnictwo Lira. Dziś na naszych łamach przeczytacie premierowy fragment książki:

Hauptmann przejechał dłonią po krótko ostrzyżonych, siwych włosach, rozpiął mundurową kurtkę, oparł nogi o parapet, skręcił papierosa. W izbie było ciemno od dymu, ale nie otworzyli okna, mimo że powoli zaczynało ich drapać w gardle.

Leniwą atmosferę przerwało nagłe pukanie do drzwi. Dowódca zerknął na Leutnanta, ten rzucił krótkie:

— Wejść!

Do izby wpadł zimny wiatr, a chmura dymu popłynęła w stronę drzwi, by wydostać się na zewnątrz.

Na progu stanął przysadzisty oficer. Stukając podkutymi butami, przeszedł na środek izby. Próbował przebić wzrokiem półmrok.

— Szukam Hauptmanna Witolda Sydowa.

Starszy z mężczyzn zgasił na parapecie papierosa. Wolno wstał.

— Słucham?

Przybyły odwrócił się w jego stronę, a ponieważ w wątłym świetle naftowej lampy nadal nie widział twarzy Hauptmanna, podszedł jeszcze bliżej. Obrzucił wzrokiem siwowłosego dowódcę kompanii, zerknął na Leutnanta.

— Wilhelm Lange?

Zapytany w odpowiedzi skinął tylko głową. Oficer, upewniwszy się, z kim ma do czynienia, powrócił wzrokiem do Sydowa.

— Major Wilhelm Rosenhagen ze sztabu — powiedział pewnym, mocnym głosem, z wyższością, która swoje źródło miała w przekonaniu, że oficerowie z pola są jedynie małym trybikiem w wojennej machinie i w zasadzie mają tylko wykonywać rodzące się w mądrych głowach rozkazy.

Sydow, który słyszał o Rosenhagenie, jednak dotąd nie miał okazji spotkać się z nim twarzą w twarz, uśmiechnął się pod nosem. Pomyślał, że przysłanie przez sztab oficera znanego ze swej stanowczości jest konsekwencją jego wyczynów z poprzedniego dnia. Nie miał złudzeń — wiedział, że ośmieszony młody sztabowiec poskarży się swoim przełożonym. Być może major pojawił się tutaj, by w dosadnych słowach przedstawić stanowisko dowództwa. Sydow liczył się z tym, że może zostać w jakiś sposób ukarany, ale nie sądził, żeby kara była dotkliwa.

Rosenhagen wyjął z kieszeni złożoną na pół kartkę papieru.

— Rozkaz ze sztabu.

Hauptmann przez dłuższą chwilę patrzył prosto na majora. „A więc to nie o mnie chodzi” — pomyślał. Rozkaz ze sztabu. Taki zwrot źle wróżył i mógł oznaczać tylko jedno — kolejny atak, pomimo że dowództwo po ostatnich walkach obiecywało wycofać kompanię z linii frontu. Żołnierze mieli odpocząć na tyłach, by odzyskać siły.

„Czyżby ktoś teraz zmienił plany? A może sytuacja na froncie jest aż tak zła, że potrzebny jest każdy żołnierz?” — snuł domysły oficer. Nie było nad czym dłużej się zastanawiać. Z wahaniem odebrał papier, przyświecił sobie lampą. Niespiesznie przebiegł wzrokiem kilkuzdaniowy tekst. Westchnął w duchu. Sprawdziły się jego obawy.

— Lange, pan pozwoli.

Młody oficer szybko zapoznał się z pismem i zerknął na dowódcę, zaniepokojony, czy rozkaz nie wywoła kolejnego wybuchu złości. Sydow spojrzał na niego ze smutnym uśmiechem, ale nic nie powiedział. Rosenhagen prześwidrował Sydowa zimnymi jak stal oczami.

— Rozumie pan rozkaz? — spytał.

Hauptmann prawie niezauważalnie skinął głową, zostawiając dla siebie myśl o bezsensowności polecenia.

— Proszę zatem powtórzyć.

Sydow milczał. Zamiast niego odpowiedział Leutnant.

— Siłami dwóch kompanii mamy zająć zabudowania po drugiej stronie nasypu kolejowego, umocnić się na pozycjach i utrzymać aż nadejdą posiłki.

Major pokiwał zadowolony głową.

— Ponieważ wszystko jest jasne, proszę…

Hauptmann nie pozwolił mu skończyć.

— Zapomniał pan o jednym drobnym szczególe powiedział spokojnym, ale niepozbawionym ironii tonem. — Ten folwark, będący na mapach zaledwie małą kropką, już dwukrotnie przechodził z rąk do rąk. Za każdym razem zdobycie go okupione zostało dużymi stratami. Nie wiem, jakie znaczenie strategiczne ma ten punkt, ale…

Sztabowiec nawet nie drgnął.

— Zajmiecie go ponownie, szybkim atakiem, siłami dwóch kompanii — powtórzył rozkaz Rosenhagen.

Książkę A może jutra nie będzie kupicie w popularnych księgarniach internetowych:

REKLAMA

Zobacz także

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Książka
A może jutra nie będzie
Małgorzata Kochanowicz 0
Okładka książki - A może jutra nie będzie

Wojna niszczy wszystko, co piękne… Czy miłość może uratować zagubione dusze? Pierwsza wojna światowa. Trwa bitwa o Łódź. Do dworku, którego...

dodaj do biblioteczki
Wydawnictwo
Reklamy
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje