Prawnicy reprezentujący Departament Sprawiedliwości Stanów Zjednoczonych starli się w piątek w sądzie z Johnem R. Boltonem, byłym doradcą prezydenta Donalda Trumpa. Sąd Federalny rozpatrywał wówczas wniosek administracji Trumpa, która żąda od Boltona wycofania z rynku jego wspomnień, choć setki tysięcy egzemplarzy książki zostały już wydrukowane i rozpowszechnione na całym świecie.
Książka „The Room Where Happened” (Pokój, w którym to się zdarzyło) opisuje 17 burzliwych miesięcy pracy Boltona przy boku Trumpa – czas pełen kryzysów i wyzwań z zakresu polityki zagranicznej. Największą dyskusję wzbudziły jednak konkluzje Boltona, który twierdzi, że prezydent podjął szereg działań, które należałoby zbadać pod kątem możliwości impeachmentu. Bolton twierdzi między innymi, że prezydent popełnił wiele nadużyć w zakresie polityki na Ukrainie, był gotów interweniować w dochodzeniach kryminalnych, aby uzyskać przychylność zagranicznych dyktatorów i że prosił błagał prezydenta Chin, aby pomógł mu w walce o reelekcję, wykupując amerykańskie uprawy.
Czytaj również: Polscy żandarmi przeszukali mieszkanie pisarza i skonfiskowali jego książki!
Boltonowi zarzucono, że nie udostępnił książki do wglądu administracji, by sprawdzono, czy nie znalazły się w niej informacje niejawne. Taki obowiązek nakładają na niego umowy podpisane z rządem. Teraz – zdaniem administracji – autor powinien zrobić wszystko, by to naprawić. Departamentowi Sprawiedliwości zależy również na tym, by w ten sposób skłonić kolejnych autorów związanych niegdyś z rządem do dbania o zachowanie tajemnicy państwowej.
Prawnik reprezentujący Boltona określił żądanie Departamentu Sprawiedliwości czysto teatralnym. Rozpatrujący sprawę sędzia Lamberth stwierdził, że przed podjęciem jakiejkolwiek decyzji musi dojść do zamkniętego posiedzenia wyłącznie z udziałem reprezentantów rzadu, by zbadać wagę informacji określanych przez rząd jako niejawnych. Doszło do niego w piątek po południu.
Działania Departamentu Sprawiedliwości rozpoczęły się w miniony wtorek. Początkowo Boltonowi zarzucono rozpowszechnianie informacji mogących ujawnić źródła i metody wywiadowcze. Z czasem zażądano wstrzymania dystrybucji jego książki. Wywołało to gwałtowne protesty organizacji prasowych i obrońców prawa, mówiących, że to próba ograniczania wolności słowa.
Czytaj również: Autor książki o żołnierzach w Afganistanie wezwany do prokuratury
Departament Sprawiedliwości zażądał ponadto zajęcia 2 milionów dolarów zaliczki, jakie Bolton otrzymał jako wynagrodzenie za napisanie książki. Sąd ma również sprawdzić, dlaczego autor przerwał prace nad przeglądem publikacji przez przedstawicieli władz i nie zgłosił, że pozwolił już na rozpoczęcie druku książki.
Reprezentant autora tłumaczył, że Bolton wywiązał się ze swoich zobowiązał, współpracując z Ellen Knight z Rady Bezpieczeństwa Narodowego, która dokonała wstępnej recenzji publikacji i poprosiła go o wprowadzenie wielu zmian. Autor ich dokonał, a pod koniec kwietnia uzyskał informację, że Knight nie oczekuje od niego kolejnych poprawek.
Problem w tym, że Biały Dom nie wystawił formalnej zgody na publikację i nie poinformował autora listownie, że zakończono proces jej sprawdzania. Zlecono za to kolejne jej sprawdzenie. Recenzent oświadczył w tym tygodniu, że znalazł w książce co najmniej sześć informacji niejawnych, a niektóre z nich zastrzeżone były w sposób szczególny.
Choć sprawa jest poważna, prowadzone za pośrednictwem internetu posiedzenie sądu przerwano z powodu problemów technicznych.
Warto dodać, że w Polsce również niedawno doszło do oskarżenia o ujawnienie tajnych informacji. Kafir, były wojskowy, który przed dwoma laty wydał książkę Kontakt, w której opisał wydarzenia z czasów służby w polskiej misji w Afganistanie, otrzymał wezwanie w charakterze podejrzanego do warszawskiej prokuratury. Autor przedstawić miał w swojej publikacji ściśle tajne informacje. Książka ta dostępna jest w popularnych księgarniach internetowych: