Premierowy fragment powieści "Pokój Marty" Magdaleny Zimniak!

Data: 2012-05-27 01:49:48 | Ten artykuł przeczytasz w 9 min. Autor: Sławomir Krempa
udostępnij Tweet
News - Premierowy fragment powieści

Intrygująca powieść o zakazanej miłości, podszyta dreszczykiem i trzymająca w napięciu do samego końca, zmuszająca do wiary w podszepty, przeczucia i znaki. W niej nic nie jest takie, jakim się wydaje… Właśnie ukazała się druga powieść Magdaleny Zimniak - Pokój Marty. W kolejne soboty przez najbliższych 6 tygodni publikować będziemy kolejne fragmenty książki, do lektury której gorąco zapraszamy. 

Marta i jej ojciec, Karol, po śmierci matki i żony, postanawiają rozpocząć wszystko od nowa. Życie młodej kobiety diametralnie zmienia się w momencie przeprowadzki. Nowy dom, nowi znajomi, i… miłość, która budzi kontrowersje otoczenia. 

Powieść Magdaleny Zimniak rekomendują znane pisarki: 

Kibicowałam tej książce i czekałam na nią. I oto jest: kolejna piękna przygoda na pograniczu snu i jawy. Kto zna poprzednie powieści Autorki, ten wie, jak kusi i uwodzi ona czytelnika – zarówno klimatem, jak i językiem, jego bogactwem oraz kulturą literacką. Kto raz doświadczył magicznego, nieco mrocznego – lecz i romantycznego - świata Magdaleny Zimniak, ten będzie chciał wracać do niego zawsze. W każdym razie, jeśli o mnie chodzi, to nie mogę się już doczekać chwili, gdy wkroczę do... pokoju Marty.

Anna Klejzerowicz 

 

Młoda, wrażliwa dziewczyna, poetka. Ojciec, wdowiec, znany pisarz. Sympatyczny sąsiad, starszy pan, powiernik Marty. I ON – wspaniały, charyzmatyczny nauczyciel, a jednak nie tylko… Pierwsza wielka miłość, niestety ulokowana nieszczęśliwie. Zwidy, ułudy, fantazje nocne. Duchy przeszłości, ścigające każdego z bohaterów. Dziś – wczoraj – jutro. Książka o poszukiwaniu, o pragnieniach, o braku spełnienia, o tęsknocie, bólu i żalu. Ale – także o przyszłości. Czy szczęśliwej? Każdy musi sam sobie odpowiedzieć na to pytanie. 

Maria Ulatowska

 

A oto już pierwszy, premierowy fragment powieści: 

 

Drzwi garażu zamknęły się i Karol spojrzał z uśmiechem na córkę.

– Wreszcie – powiedział. Wciągnął głęboko powietrze i oparł głowę na siedzeniu fotela. Marta też nie ruszała się z miejsca, patrząc na twarz siedzącego obok mężczyzny, przejęta cichą radością. W końcu nigdzie się nie spieszyła. – Nie miałaś wrażenia, że ta przeprowadzka trwa wieki?

Marta roześmiała się.

– To tylko tydzień, tatusiu – powiedziała słodko. – Poza tym chciałam ci przypomnieć, że nie napracowałeś się aż tak ciężko. Ekipa zajmowała się wynoszeniem i ustawianiem rzeczy bardzo sprawnie.

Ojciec westchnął.

– Marta, ile razy mogę ci tłumaczyć, że najcięższą pracą jest organizacja?

– Przecież to ja za każdym razem z nimi rozmawiałam – przypomniała dziewczyna.

– Ale to ja wybrałem ekipę. – Karol upierał się przy własnych zasługach.

– O tak, dopiero kiedy przedstawiłam ci trzy najlepsze. A później widziałeś ich chyba tylko za pierwszym razem i za ostatnim, żeby zapłacić. Mówiłam, gdzie co wstawić...

– No dobrze, dobrze, wyrodna córko – przerwał ojciec ze śmiechem. – Gadane to ty masz.

W tym momencie rozległo się szczekanie Groma. Pies wyraźnie się niecierpliwił. Karol westchnął.

– Widzisz, nawet pies nie może wytrzymać – powiedział, otwierając drzwi i wypuszczając owczarkopodobnego mieszańca. – Chodź wreszcie do domu.

Marta uśmiechnęła się szeroko i podążyła za ojcem. Dom, ich dom, pierwszy. Nie będą już tułać się po blokowiskach. To takie miłe uczucie: mieć dom z ogrodem. Nawet posiłki można jeść na powietrzu.

– Zjemy na werandzie? – spytał ojciec, jakby odgadywał jej myśli.

– A co będziemy jeść? – odpowiedziała przytomnie.

– Zadzwonię po pizzę.

– Dobry pomysł.

Wystawili krzesła i nakryli stolik. Lekki wiatr rozwiewał jasne włosy Marty. Powiodła wzrokiem po ogrodzie. Równo skoszona trawa i parę drzewek owocowych. Żadnych kwietników, widocznie ogrodnik zaglądał tu rzadko. Teraz będą robić wszystko sami. Wprawdzie pieniędzy było dosyć, ale umówili się, że nie będą ich trwonić.

– Nasz dom – powiedziała, siadając.

Ojciec przystawił krzesło, aby usiąść obok, i ścisnął jej rękę.

– Tak – potwierdził. – Gdyby... – urwał.

– Powiedz to – zażądała Marta stanowczo.

– Chciałem powiedzieć, że gdyby mama była z nami, byłaby bardzo szczęśliwa. Zawsze marzyła, żebyśmy zamieszkali w domu z ogrodem.

– Yhm – przytaknęła Marta. Wspomnienie o mamie już dawno przestało boleć. – Myślę, że w pewien sposób jest z nami i jest szczęśliwa.

– Tak – potwierdził szybko Karol. – Dzwonię po pizzę – dodał, wyciągając komórkę.

Ojciec rozmawiał, Marta ponownie patrzyła na ogród. Drzewa owocowe wyglądały na stare. Wiedziała, że dom był wiekowy, został pobudowany kilkanaście lat przed drugą wojną. Ciekawe, czy te dostojne jabłonie i grusze pamiętały pierwszych właścicieli? Wiatr szumiał w koronach, a Marta uśmiechnęła się z rozmarzeniem. Jakie tajemnice skrywał ten ogród? Jakie historie mógłby opowiedzieć dom?

– Hej, córeczko, obudź się. – Ojciec szturchnął ją delikatnie i roześmiał się. – Pizza zaraz będzie.

Zwróciła na niego wzrok.

– Zastanawiałam się, kto tu kiedyś mieszkał.

– Teraz mieszkamy my.

Tak, teraz mieszkali oni i to było piękne.

 

Pizza przyjechała po piętnastu minutach. Siedzieli teraz nad ostatnimi dwoma kawałkami.

– Nie mogę już, tato – stwierdziła Marta, odstawiając talerz... – Chciałabym... – zawahała się. – Chciałabym coś ci pokazać.

Nie patrząc na ojca, przeszła do domu po torebkę. Otworzyła ją nieco drżącymi dłońmi i wyjęła kilka kartek złożonych na cztery. Przez chwilę trzymała je, nie mogąc zdecydować się na wręczenie ich ojcu. Karol nie poganiał.

– Co to jest? – spytał w końcu łagodnie.

– Moje wiersze. – Marta szybko wyciągnęła rękę, nadal nie patrząc na niego. – Wydrukowałam parę z komputera. Przeczytaj, tylko po cichu. – Wreszcie na niego spojrzała i już nie potrafiła oderwać wzroku.

Karol rozłożył kartki i pogrążył się w lekturze. Przez długą chwilę siedział skupiony i milczący, wpatrzony w wydruk.

– No i? – spytała Marta, kiedy w końcu podniósł na nią oczy.

– Marto, słabo znam się na poezji, ale te wiersze... – urwał, jakby szukając słów, a Marta wstrzymała oddech, myśląc, że za chwilę oszaleje z niecierpliwości – one mnie po prostu urzekły.

Dziewczyna głośno wypuściła powietrze.

– Naprawdę ci się podobają?

– Tak, są niezwykle emocjonalne. Szczególnie ten do mnie przemawia. Zachód słońca nad morzem. – Zaczął czytać z uczuciem, a Marta pomyślała, że chyba rzeczywiście coś w tym jest.

 

Pełnia złota w malowanej potędze

Ponad nieba zwierciadłem szepczącym

Kolejny dzień przekreśla w czasu księdze

Porywa znów duszę kolejnym końcem

 

Tonie. Nie szuka pomocy u planet

Bo ludzie znów na ten kryształ wołają

Tam przynosi spokój, tutaj sieje zamęt

Przez mózg wczorajsze widma przemykają

 

Ostatni błysk ognia, łza chmur rozmytych

Z wyrazem tęsknoty na ustach barw wielu

Pozwala zaświecić gwiazdom ukrytym

Przemierza odwieczny krąg nowych celów 

 

– Tato – powiedziała cicho, kiedy skończył. – Czy myślisz, że kiedyś... może... ktoś wydrukuje mój tomik?

– Kiedyś... może... – przedrzeźniał córkę Karol. – Nie zapominaj, że jesteś moją córką, więc masz talent.

– Dzięki twoim genom? – powiedziała ironicznie.

– No, nie tylko moim.

Oczy ojca stały się dalekie, nieobecne, ale już po chwili się roześmiał.

– Pogadam ze swoim wydawcą. On nie drukuje poezji, ale z pewnością wskaże kogoś zainteresowanego. To jest zbyt dobre – pomachał kartką – żeby leżało w szufladzie.

– Albo na twardym dysku – dodała Marta.

– Ależ ja mam trzeźwo myślącą córkę. I pomyśleć, że taka osoba jest poetką – mruknął Karol.

– Czy twoim zdaniem poeci powinni zawsze z płonącymi oczyma wygłaszać wzniosłe monologi na Mont Blanc?

– I na dodatek wygadaną – westchnął Karol. – Lepiej sprzątnij ze stołu, kobieto.

– O, czyżby odzywał się w tobie seksizm, tatusiu? – Marta wstała, składając talerze. – Ty mi nie pomożesz, mężczyzno?

– Pomogę, pomogę – mruknął. – Przypominam, że powinnaś czcić ojca swego. Chodzisz przecież na religię.

Marta roześmiała się. Było jej tak dobrze i lekko, że miała ochotę śmiać się cały czas. Życie było piękne, świat wspaniały, możliwości nieograniczone. Przepełniała ją euforia.

Kiedy sprzątnęli, było już po dziesiątej.

– Popracuję jeszcze, dobrze? – powiedział Karol.

Marta pokiwała głową. Pocałowała ojca na dobranoc i poszła do swojego pokoju. Przez jakiś czas rozkoszowała się prysznicem w ślicznej błękitnej łazience, po czym nałożyła piżamę i zanurzyła się w miękkiej pościeli. Wzięła w rękę książkę, ale za chwilę odłożyła ją na szafkę. Nie chciała czytać, wolała skoncentrować się na radości, którą miała w sobie. Ujęła zdjęcie ślicznej, brązowowłosej kobiety i spojrzała w jej roześmiane oczy.

– Mamo – szepnęła. – Ty też się cieszysz, prawda?

Oczywiście, że mama się cieszyła.

 

REKLAMA

Zobacz także

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Reklamy
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje