Premierowe fragmenty i tapeta powieści "Misja na czterech łapach"!

Data: 2012-04-28 00:30:45 | Ten artykuł przeczytasz w 6 min. Autor: Sławomir Krempa
udostępnij Tweet
News - Premierowe fragmenty i tapeta powieści

Książka, która w Stanach Zjednoczonych tuż po premierze w 2010 roku stała się bestsellerem "New York Timesa" i gościła na tej liście przez 49 tygodni. Inspiracją do napisania powieści było spotkanie autora z pewnym psem, w którym ujrzał on Cammie – swoją ukochaną pupilkę z dzieciństwa.

 

Co jeszcze może przytrafić się zbłąkanemu kundelkowi, który nagle kończy swój smutny i krótki żywot?

 

Bailey to uroczy szczeniak, który po serii niefortunnych zdarzeń odchodzi z tego świata. Ku swemu zdziwieniu odradza się ponownie i spotyka na swojej drodze prawdziwego przyjaciela… ośmioletniego chłopca o imieniu Ethan. Razem przeżywają wiele niesamowitych przygód, emocjonalnych chwil, ale przede wszystkim psiak doświadcza prawdziwej miłości od swojego właściciela.

 

Gdy pies ma wrażenie, że tak będzie już zawsze i że już nie może być szczęśliwszy, w jego życiu znów następują zmiany. Wtedy postanawia odnaleźć prawdziwy cel swojej podróży i wreszcie poznać swoje przeznaczenie. Czy uda się mu wypełnić pisaną mu misję?

 

Historia opowiedziana z punktu widzenia mądrego i wesołego czworonoga. Ujmująca, wzruszająca, zabawna, podnosząca na duchu i tętniąca życiem opowieść, która jest dokładnie taka, jakie są psy.


Misja na czterech łapach to powieść o nierozerwalnej przyjaźni łączącej człowieka i psa, która z pewnością trafi do serc wszystkich czytelników, nie tylko miłośników czworonogów.

 

Dziś publikujemy premierowy, obszerny fragment książki. A wszystkich miłośników psów zapraszamy do pobrania tapety na pulpit

 

Misja na czterech łapach - premierowy fragment książki:

Idąc odśnieżonym chodnikiem, spostrzegłem kilka rzeczy. Żadna z nich nie oznaczała niczego dobrego.

Drzwi wejściowe były otwarte, a zapach dymu wydobywał się na zewnątrz, na mroźne nocne powietrze, przez potężne uderzenia płomieni. Pęd tego powietrza niósł ze sobą chemiczny, ostry zapach, który był dla mnie znajomy – czułem go zawsze, gdy jechaliśmy samochodem i zatrzymywaliśmy się w miejscu, gdzie Ethan lubił stać z tyłu auta z grubym, czarnym wężem w ręku. Ktoś wyszedł z domu. Początkowo sądziłem, że był to chłopiec, ale tylko do momentu, gdy postać zaczęła wytrząsać na krzaki obok domu, śmierdzący płyn z metalowego pojemnika. Wtedy poczułem znajomy zapach.

To był Todd. Odszedł trzy kroki w tył, wyciągnął z kieszeni jakiś papier i podpalił go. Ogień migotał naprzeciw jego skamieniałej, pustej twarzy. Gdy rzucił płonące papiery na krzaki, pojawił się niebieski płomień, wydając trzaskający hałas.

Todd mnie nie zauważył. Przyglądał się płomieniom. Nie warknąłem, nie zaszczekałem, tylko wbiegłem na chodnik w milczącej wściekłości. Skoczyłem na niego, jakbym polował na ludzi przez całe życie. Wezbrało we mnie poczucie władzy, jakbym był wodzem paczki.

Niechęć, jaką żywiłem wobec ataków na ludzi, została zepchnięta na dalszy plan przez silne poczucie, że to, co robił Todd, mogło wyrządzić krzywdę chłopcu i jego rodzinie, którą miałem przecież chronić. To było moim jedynym celem.

Todd krzyknął i upadł. Kopnął mnie w pysk. Chwyciłem zębami jego stopę, gryzłem ją, warcząc, podczas gdy Todd krzyczał. Jego spodnie rozdarły się i zgubił but. Poczułem smak krwi. Zaatakował mnie pięściami, ale trzymałem mocno jego kostkę, potrząsając nią, czułem, jak wgryzam się w ciało. Byłem pełen furii, całkowicie nieświadomy faktu, że w pysku czułem smak ludzkiej skóry i krwi.

Nagły przenikający hałas zbił mnie z tropu. Obejrzałem się, by spojrzeć na dom, a Todd wykorzystał okazję i uwolnił swoją stopę.

Budynek stał w płomieniach. Gęsty, gryzący dym wydobywał się przez drzwi wejściowe. Alarm wył niezwykle głośno, więc instynktownie oddaliłem się.

Todd przystanął, a następnie, kulejąc, oddalił się tak szybko, jak mógł. Kątem oka widziałem jak odchodził, ale nie dbałem już o to. Włączyłem mój własny alarm; szczekając, próbowałem zwrócić uwagę innych na płomienie, które szybko rozprzestrzeniały się po domu i zmierzały w górę, w kierunku pokoju chłopca.

Pobiegłem na tył domu, ale ze smutkiem stwierdziłem, że sterta śniegu, która pomogła mi wcześniej w ucieczce, znajdowała się po złej stronie ogrodzenia. Gdy stanąłem tam, szczekając, drzwi na taras rozsunęły się. Wybiegli przez nie tata i mama Ethana, która kasłała.

– Ethan! – krzyczała.

Kłęby czarnego dymu wydostawały się przez drzwi tarasowe. Mama i tata podbiegli do bramy, gdzie się na nich natknąłem. Potrącili mnie, biegnąc po śniegu przed front domu. Stali, patrząc w górę, w ciemne okno pokoju Ethana.

– Ethan! – krzyczeli. – Ethan!

Odbiegłem od nich i pognałem do domu, przez już otwarte tylne wejście. Rzuciłem się do środka. Feliks przebywał na tarasie, skulony pod ławką i wył na mnie, ale nie zatrzymałem się. Moje oczy i nos były pełne dymu. Po omacku pełzłem w kierunku schodów.

Odgłos płomieni był tak głośny jak wiatr za oknem pędzącego samochodu. Dusił mnie dym, ale to wysoka temperatura zmusiła mnie do odwrotu. Siła ognia przypaliła mi nos i uszy. Sfrustrowany opuściłem łeb i wybiegłem z powrotem przez tylne drzwi. Zimne powietrze natychmiast ukoiło mój ból.

Mama i tata wciąż krzyczeli. W domach wzdłuż ulicy zapaliły się światła. Zauważyłem jednego z sąsiadów wyglądającego przez okno i rozmawiającego przez telefon.

Chłopiec wciąż nie dawał żadnego znaku życia.

– Ethan! – krzyczeli rodzice. – Ethan!

 

REKLAMA

Zobacz także

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Reklamy
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje