Premiera "Złotej krwi"

Data: 2015-11-16 10:53:35 | Ten artykuł przeczytasz w 5 min. Autor: Sławomir Krempa
udostępnij Tweet
News - Premiera

Czasem, żeby pokonać tyranów trzeba stać się jednym z nich… Wydawnictwo Drageus Publishing poleca powieść Złota krewczęść pierwszą cyklu Red Rising. Zapraszamy do lektury i publikujemy premierowy fragment książki.

 

Darrow jest zwykłym górnikiem w kolonii na Marsie. No, może nie takim zwykłym, bo wykonuje niebezpieczną pracę Helldivera. Jednak należy do najniższej kasty.W dodatku nie ma ambicji, żeby przebić się wyżej, zresztą w jego świecie to zwyczajnie niemożliwe. Człowiek rodzi się i umiera dokładnie w tym samym miejscu, w tym samym układzie. Lecz nagle w życiu Darrowa zdarza się coś, co sprawia, że wszystko staje na głowie, a niemożliwe staje się możliwe. Nieszczęście może człowieka przytłoczyć, ale może też zeń wydobyć niesamowitą energię. Dopiero kiedy chłopak wyrywa się z ciasnych ograniczeń kolonii, zaczyna dostrzegać, jak funkcjonuje świat, w którym przyszło mu żyć. W dodatku może w tym świecie zostać bogiem… a właściwie jednym z bogów. Jednak aby to osiągnąć, musi walczyć, zapomnieć w dużej mierze, kim był przedtem. 

 

Pierce Brown przedstawia uniwersum pełne skrajności. To rzeczywistość obca nam, choć oparta na nieobcych podstawach. Autor nabudowuje świat na doskonale znanych nam mitach, z tym że to ludzie są tutaj zarówno bogami, jak i ostatnią mierzwą, bezwzględnie wdeptywaną w ziemię. Brown w mistrzowski sposób prowadzi akcję, trzymając czytelnika w ciągłym napięciu. I jeśli nawet ktoś podczas lektury zyska pewność, że wie, co się za chwilę zdarzy, tak naprawdę jest w błędzie.

 

Titus uśmiecha się szeroko. Cały wieczór przechwala się, jak powalił konia na ziemię, zupełnie jakby to miało sprawić, że wszyscy zapomną o mokrej plamie na jego spodniach. Część zapomniała. Udało mu się zebrać grupę pomocników. Wygląda na to, że tylko Cassiusa i mnie darzy ułamkiem szacunku, ale nawet nam nie szczędzi złośliwych uśmieszków. To samo tyczy się Fitchnera. 

Nasz Cenzor odkłada swoją miodową szynkę. 

– Wyjaśnijmy sobie coś, drogie dzieci, żeby ten byczek nie hasał dokoła, depcząc wszystkim po głowach. Bezwzględność jest akceptowalna, droga Antonio. Jeśli ktoś zginie przez przypadek, to całkiem zrozumiałe. Wypadki zdarzają się najlepszym. Ale nie będziecie się mordować za pomocą miotaczy. Nie będziecie wieszać ludzi na swoich szańcach, chyba że są już martwi. Załogi medyczne są w gotowości na wypadek, gdyby ktoś potrzebował pomocy. Są wystarczająco szybkie, by uratować komuś życie. Przeważnie. – Wydmuchuje balon z gumy do żucia. – Pamiętajcie jednak, że nie chodzi o to, by zabijać. Nie obchodzi nas, czy jesteście równie bezlitośni, jak Vlad Drakula. Koniec końców, i tak przegrał. To wygrana jest waszym celem. To jest to, czego chcemy. 

Ten prosty test na okrucieństwo jest już za nami. 

– Chcemy, byście pokazali nam swoją wspaniałość, tak jak Aleksander Wielki, Cezar, Napoleon czy Merrywater. Oczekujemy od was, że będziecie w stanie stworzyć armię, wymierzać sprawiedliwość i gromadzić zapasy jedzenia oraz broni. Każdy idiota potrafi wbić nóż w brzuch drugiej osoby. Rolą tej szkoły jest wyszukanie wśród was przywódców, nie morderców. Celem jest więc nie zabijanie, wy głupiutkie małe dzieci, lecz podbój. Jak zamierzacie to zrobić, skoro prócz was jest w tej grze kilkanaście wrogich plemion? 

– Będziemy je pokonywać jedno po drugim – mówi Titus. 

– Nie, ogrze. 

– Głupek – szydzi sam do siebie Sevro. Grupa Titusa w milczeniu obserwuje najmniejszego chłopca w Instytucie. Nie padają żadne groźby. Czuć tylko milczącą obietnicę. Trudno pamiętać o tym, że wszyscy są geniuszami. Wyglądają zbyt pięknie. Zbyt atletycznie. Emanują zbyt wielkim okrucieństwem, by być geniuszami. 

– Czy ktoś jeszcze prócz ogra ma jakiś pomysł? – pyta Fitchner. 

Nikt nie odpowiada. 

– Wystarczy stworzyć jedno plemię ze wszystkich – odzywam się w końcu. – Z niewolników. 

Zupełnie jak Elita, zbudowana na plecach pozostałych. To postępowanie nie jest okrutne. Jest praktyczne. 

Fitchner klaszcze kpiąco w dłonie. 

– Świetnie, Kosiarzu, świetnie. Wygląda na to, że ktoś tu chce zostać Prymusem. – Wszyscy wiercą się na swoich miejscach, podnieceni z powodu ostatnich słów. Fitchner wyciąga spod stołu długie pudło. – Panie i panowie, oto narzędzie do robienia niewolników. – Wyjmuje nasz sztandar. – Chrońcie je. Chrońcie swój zamek. I podbijcie całą resztę.

 

REKLAMA

Zobacz także

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Reklamy
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje