Gabi ma spokojne życie, pracę bez perspektyw i właśnie kupiła maleńkie mieszkanie na kredyt. Nieoczekiwana propozycja szefa wywróci jej życie do góry nogami. Czy pozostanie sobą i ocali to, co ma najcenniejsze - przyjaźń z Bogną i Maciejem? Jak zareaguje na pojawienie się w jej życiu ekscentrycznego Eryka? Czym skończy się próba uporządkowania relacji z najbliższymi? I co znajdzie w starym pamiętniku?
Smutek Gabi to ciepła, napisana lekko i z subtelnym humorem, mądra życiowo powieść o tym, co jest naprawdę ważne w życiu. Warto się o tym przekonać. Warto sięgnąć po książkę Anny Szczęsnej, która ukazała się nakładem Wydawnictwa Lucky pod patronatem serwisu Granice.pl. Warto również wziąć udział w poświęconym jej konkursie i przeczytać fragment powieści, który premierowo publikujemy:
Rozdział 30
Tylko Maciej siedział bez ruchu, zapatrzony w ogień. Wyglądał jak człowiek z lasu.
Z kosmykami włosów zacieniającymi boki twarzy. Płomienie rzucały czerwonozłoty blask na jego czoło. Zgarbiony, oparł łokcie na kolanach i ściskał szklankę tak mocno, że zbielały mu kłykcie. Zdawał się nie słuchać kobiet, zatopiony we własnych myślach. Od czasu do czasu matka rzucała chmurne spojrzenie w jego stronę, ale on nic sobie z tego nie robił.
W końcu i Gabi nie wytrzymała.
– Czym się martwisz? Wyglądasz, jakbyś chciał kogoś zabić. Dobrze, że siekiera jest zamknięta w szopie.
Pani Janka zachichotała. I ona poczuła rozgrzewające działanie nalewki. Nie zauważyła, że koc zsunął się z jej nóg.
– Mój syn ostatnio ma dziwne nastroje. Nie wiem, skąd mu się to wzięło. Może ty, Gabi, coś wiesz na ten temat? Może pojawiła się jakaś kobieta? – Puściła oko i czubkiem palca dotknęła nosa.
– Spokój, baby, bo spać was położę i tyle będzie z waszego picia.
Jego grzmiący głos sparaliżował na kilka sekund okolicę. Nawet komary przestały brzęczeć, by po chwili niepohamowany śmiech dał znać, że wszystko wróciło do normy.
– Nie próbuj być groźny. I tak nikt się ciebie nie boi. – Pani Janka wstała i odstawiła pustą butelkę. – Zmęczyłam się. Za dużo wrażeń na dzisiaj. Spokojnej nocy i pamiętajcie, żeby ugasić ognisko przed pójściem spać.
Maciej tylko kiwnął głową, a rozczarowana Gabi poczuła, że i z niej ulatują resztki energii. Znaczy się koniec imprezy. Teraz będą milczeć i czekać, aż płomienie przestaną szaleć i będzie można zasypać je piaskiem. Kręciło jej się w głowie, ale już po chwili nie pamiętała, skąd wziął się nagły spadek nastroju. Zaczęła nucić i drażnić Macieja. Rzucanie w niego patyczkami szybko się znudziło. Cierpliwie znosił jej zaczepki, więc nie było sensu kontynuować tej zabawy.
– Gabi, muszę ci coś powiedzieć. – Noc przycichła. Było już daleko po północy. Dobry czas na wyznania. – Powiem to raz i mam nadzieję, że nic z tego nie będziesz jutro pamiętała. Kocham cię. Tak po prostu. Od dawna. I czuję, że paradoksalnie cię tracę. Każdego dnia oddalasz się ode mnie. Nie jestem ci już potrzebny. Radzisz sobie coraz lepiej, wspinasz się na szczyt, a ja zostaję daleko w tyle. Gabi. Gabi?
Dziewczyna oparła się o pień drzewa i, szczelnie okutana kocem, zasnęła. Maciej podrapał się zdezorientowany po karku. Nie pozostało mu nic innego, jak skończyć tę żałosną nasiadówkę. Zasypał ogień, rozgrabił żar, wziął Gabi na ręce i wszedł do domu, zatrzaskując nogą drzwi.