Premiera biografii Iwaszkiewicza, fragmenty

Data: 2012-10-22 15:24:15 | Ten artykuł przeczytasz w 6 min. Autor: Sławomir Krempa
udostępnij Tweet
News - Premiera biografii Iwaszkiewicza, fragmenty

Książka Inne życie Radosława Romaniuka to pierwsza na polskim rynku wydawniczym kompletna, analityczna, a przy tym błyskotliwie napisana biografia Jarosława Iwaszkiewicza, pisarza, który przez wiele lat wpływał na kształt polskiej kultury, tworzył literackie kanony estetyczne, budził zainteresowanie swoim życiem i aktywnością artystyczną. Pierwszy z dwóch tomów obejmuje lata 1894–1939. Książka zawiera wiele fotografii z archiwum rodzinnego. Zapraszamy do sięgnięcia po nią na półkach księgarskich, zapraszamy też do lektury jej premierowych fragmentów: 

 

Między Leonem Jarosławem i jego najstarszym bratem, nazwanym na cześć ojca imieniem Bolesław, było dziewiętnaście lat różnicy. Od najmłodszej siostry dzieliło go osiem lat. Jego dzieciństwo, mimo czworga rodzeństwa, upłynęło w domu pozbawionym dzieci. Dom ten nazywano „starym”, w odróżnieniu od wygodniejszego „nowego”, do którego rodzina przeprowadziła się w 1900 roku, zapożyczając nazwy od zakorzenionych w miejscowej tradycji określeń „starej” i „nowej” części Kalnika.

„Mieszkaliśmy przez wiele lat w małym domku dość daleko od fabryki położonym, gdzie też ujrzałem światło dzienne. […] to stare domostwo, niskie i o grubych murach (częściowo chyba drewniane?) było zaczarowanym pałacem mego dzieciństwa. Wydawało mi się ogromne i miejscami tajemnicze”. Był to dom skromny, choć przestronny, z systemem korytarzy. Na prawo od sieni znajdował się „salon”, rzadko używany, służył za magazyn starych mebli. Po drugiej stronie, na lewo, wchodziło się do pokoju stołowego, z żółtym fortepianem i paradnym stołem przykrytym takąż żółtą ceratą. Za jadalnią mieścił się pokój najstarszej z sióstr Jarosława, Heleny. Z jego okien rozciągał się widok na położony w dole staw. „Ten widok […] tak głęboko wbił się w moją pamięć – pisał Jarosław Iwaszkiewicz – że raz po raz pojawia się w moich utworach. Zwłaszcza kiedy staw był oświetlony słońcem i na szczycie każdej jego fali tworzyła się mała słoneczna iskierka – widok ten fascynował mnie. Dziecinny mój umysł nie mógł sobie wytłumaczyć, skąd się biorą te gwiazdki promienne na lazurowym tle wody i mogłem na nie patrzeć godzinami”. Z drugiej strony jadalni był pokój najmłodszej siostry, Jadwigi. za nim znajdował się pokój z weneckim oknem, zajmowany przez matkę i małego Jarosława. „W głębi obok łóżka mojej matki stało moje drewniane łóżeczko. Zamiast siatki miało ono drewnianą barierkę z żółtymi balaskami. Tam mnie lokowano po kąpieli (z obwiązaną głową) i karmiono kaszką na mleku. Są to najdawniejsze moje wspomnienia”. Z pokojem Marii Iwaszkiewiczowej sąsiadował pokój męża. Pachniało w nim dobrym tytoniem, stało tu olbrzymie biurko, na ścianie wisiało wielkie przydymione lustro. „Do pokoju tego nie wolno było wchodzić i zachował on zawsze tajemniczy czar rzeczy zakazanych”. Z jadalni przez długi korytarz można było przejść do bielonej dwuizbowej kuchni oraz pokoju gościnnego (zwanego „zimnym pokojem”), który jesienią zmieniał się w spiżarnię, gdzie przechowywano owoce i włoskie orzechy.

Dom otaczały drzewa, tak że po latach Jarosław Iwaszkiewicz wspominał, że był on usytuowany w ogrodzie. Pod oknami jadalni rosła rozłożysta akacja, zacieniając miejsce letnich posiłków. Weneckie okno dziecinnego pokoju chłopca otwierało się na krzak bzu. Wokół domu rosły stare grusze, krzaki słodkiego agrestu, „zarośla bzu i osiny”. Wszystko było „ogromne” i pozostało takie na kartach prozy i w wierszach Iwaszkiewicza.

(...)

Każda sfera życia miała swoje rytuały. Wyjeżdżając z domu, należało na przykład uważać, kiedy koń prycha, bo było to z jego strony ostrzeżenie przed niebezpieczeństwem, które może spotkać w podróży. Aby je odwrócić, wystarczyło odmówić Zdrowaś Mario. „Tak więc trzeba się modlić całą prawie drogę, opasłe bestie często prychają, a jeszcze im trzeba zdrowia życzyć, bo koń to prawie człowiek” – wspominał Iwaszkiewicz w beletrystycznej Podróży po Ukrainie. „Mozaika więc rozmowy samej z sobą i z nami tak się ciotce mniej więcej układa: koń prycha. Zdrów, mamko, zdrów… Zdrowaś Maryjo, łaskiś pełna, Pan z tobą – aj, Janku, a nie wywróć – błogosławionaś ty między niewiastami – a widzisz tam drogę…”.

Spacery zimowe saniami, bale u sąsiadów, na których bywały siostry, przygotowując starannie toalety, rodzinne wyprawy na jarmarki i odpusty, słynne „kontrakty kijowskie”, z powodu których ojciec raz do roku na dłużej opuszczał dom, przywożąc potem moc prezentów i opowieści – wszystko to, nie mówiąc już o używanych w domu i nadal aktualnych przepisach kulinarnych prababek, łączyło Jarosława Iwaszkiewicza z tradycją XIX wieku, a nawet wkraczało dalej w przeszłość. „[…] Ponieważ Ukrainę i jej zapadłe kąty w XIX wieku łączyło niejedno jeszcze z wiekami poprzednimi, wydaje mi się czasami, że pierwsze lata mego życia przypadają niemal na czasy Trylogii – a w każdym razie na ostatnie lata Rzeczypospolitej” – pisał.

(...)

Jeszcze w „starym domu” mały Jarosław nauczył się czytać. Pierwszy krok został postawiony dzięki klockom zamówionym przez ojca w fabrycznej stolarni, na których siostra Helena Iwaszkiewiczówna namalowała kształty liter. Krok drugi dotyczył kwestii, jak owych liter używać oraz płynących z tego pożytków. Został uczyniony również z pomocą sióstr. Krok trzeci i ostatni zrobił pięcioletni Jarosław już samodzielnie, w okresie gdy w Kalniku panowała epidemia ospy, na którą zapadła także matka. Pozostawiony bez opieki, przeczytał Gucia zaczarowanego Zofii Urbanowskiej – najpierw samodzielnie całość, potem na głos matce wybrany rozdział.

REKLAMA

Zobacz także

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Reklamy
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje