Valeria pisze książki o miłości. Całą sobą przeżywa miłość. Ma trzy przyjaciółki: Nereę, Carmen i Lolę. Mieszka w Madrycie i kocha Adriana, do czasu aż poznaje Víctora. Valeria musi być ze sobą szczera. Seks, miłość, wymarzony mężczyzna – nie można mieć wszystkiego na raz. Valeria jest wyjątkowa. Tak jak ty. Wejdź w buty Valerii!
Zabawna, elektryzująca, skrząca się kolorami niczym filmy Almodovara. Prawdziwa do bólu, jak Seks w wielkim mieście. Porównywana do Pięćdziesięciu twarzy Greya. Swoją debiutancką powieścią W butach Valerii zaledwie trzydziestoletnia dziś Elísabet Benavent podbiła serca tysięcy czytelników nie tylko w Hiszpanii. Książkę opublikowała samodzielnie na stronach Amazonu, a kiedy ta wspięła się na szczyt listy bestsellerów, do Elísabet zaczęli zgłaszać się wydawcy. Dziś seria o Valerii ma już cztery części. Kolejne – Valeria w lustrze, Valeria czarno na białym, Wszystko o Valerii – ukażą się nakładem Wydawnictwa Literackiego i już niebawem będa dostępne również w polskich księgarniach. Zapraszamy do lektury książek, zapraszamy też do przeczytania drugiego fragmentu powieści W butach Valerii, który premierowo publikujemy:
Jej wysokość Nerea. Ekonomistka. Powściągliwa, dystyngowana, elegancka, zjawiskowo piękna… Bardzo zajęta. Co roku zmienia hobby, a żeby wbić się między zajęcia z tańca brzucha, basen i wprowadzenie do buddyzmu, trzeba zostawić jej co najmniej dwie wiadomości. Zimny ideał, bez faceta, bo nie sposób przecież znaleźć drugiego takiego ideału. Czy aby na pewno…?
Kiedy stuknęłyśmy się kieliszkami przy trzecim drinku, moja komórka zaczęła wibrować. Ku mojemu zdziwieniu to była Nerea.
— Dziewczyny, Dani się spóźni, bo jeszcze nie wyszedł z biura. Był w rozjazdach, coś tam załatwiał z jakimś ważnym klientem. Gdzie jesteście?
— W Maruja Limon, jak zawsze pełnym pań w średnim wieku — odpowiedziałam rozradowana.
— Ale z was staruchy. Zaraz będę. Dajcie mi dziesięć minut.
Rozłączyłam się, wskazałam na telefon i powiedziałam zaskoczona:
— Nerea. Mówi, że z nas staruchy i że zaraz tu będzie.
— Moj Boże, ten chłopak jej służy. Rozpalił jej krew w żyłach!
Lola wstała z krzesła i zaintonowała Alleluja, jak gdyby śpiewała w chorze gospel.
Kiedy Nerea weszła w obcisłych dżinsach i czarnej bluzce z luźnym dekoltem, przebywający w lokalu mężczyźni rozdziawili gęby na jej widok. Najchętniej pożarliby ją łapczywie, gdyby nie zmroziła ich wzrokiem. Przywołała kelnera eleganckim gestem i powiedziała, że chce to samo co my. Następnie usiadła i się uśmiechnęła.
— No proszę, Maruja Limon. W sam raz dla takich zgorzkniałych babsztyli jak wy. — Zaśmiała się.
— Co się czepiasz? Jestem z mężatką! Gdzie mam ją zabrać? — poskarżyła się Lola.
— Ta mężatka zniszczyła nas tequilą miesiąc po ślubie, tak że…
— Dziękuję, dziękuję. — Dygnęłam. Z przyjemnością przypomniałam sobie czasy, w których jeszcze byłam fajna.
— Ale kiedy to było! No dobra, powiedz, skąd ta nagła zmiana planów? Wystawił cię? — zapytała złośliwie Lola.
— Nie. Dani miał tylko mały poślizg i pomyślałam, że to najlepszy sposób, żeby wam go przedstawić: okoliczności są nieoficjalne, a poza tym nie będzie musiał tu z nami siedzieć. Wystarczy cześć, miło mi, do zobaczenia, a potem wy mi napiszecie w SMS-ku, co o nim myślicie.
Wiedziałam. Nerea nigdy nie improwizowała…
Godzinę i dwa drinki później Nerea zdążyła nam już opowiedzieć większą część historii swojego raczkującego związku z Danielem. Wiedziałyśmy już prawie wszystko, a z tego, co opowiadała, zapowiadało się obiecująco.
Kiedy już myślałyśmy, że się nie doczekamy, drzwi lokalu otworzyły się i do środka wszedł facet, lekko po trzydziestce, obserwując otoczenie. Wlepił wzrok w nasz stolik i się uśmiechnął. Miał przyprawiające o spazmy niebieskie oczy i obłędny uśmiech. Podobnie prezentowało się jego ciało: był wysoki i elegancki, niczym filmowy amant z lat pięćdziesiątych. Bez wątpienia to musiał być Daniel. Bałam się, że nie powstrzymam opadu szczęki, kiedy zauważyłam, jak dobrze leży na tym mężczyźnie garnitur. Coś niesamowitego…
Panie kelnerze, do następnego drinka proszę dosypać czegoś na uspokojenie.
Spojrzałam na Lolę z ukosa, żeby zobaczyć jej reakcję. Ku mojemu zdumieniu jej mina zmieniła się dramatycznie. Miała szeroko otwarte oczy i z trudem zamknęła usta. W pierwszej chwili pomyślałam, że jest pod wrażeniem nowego chłopaka Nerei, ale kiedy zaczęła się dziwnie trząść, wyczułam, że jest jeszcze coś, o czym chyba nie chcę wiedzieć. Dygotała, próbując ukryć śmiech, który zaczął wydostawać się z jej ust na początku w formie gwizdnięć, potem — kaszlu. Nic nie rozumiałam (...).
Przyszło mi wtedy do głowy, że to jakaś jej jednorazowa przygoda, co — bądźmy realistami — było całkiem prawdopodobne…
Cytowany fragment w przekładzie Agnieszki Stachurskiej pochodzi z książki Elisabet Benavent W butach Valerii, która ukaże się 5 lutego 2015 roku nakładem Wydawnictwa Literackiego.