Morsowanie poprawia samopoczucie, dodaje energii do życia oraz – przede wszystkim - zwiększa odporność organizmu, poprawia wydolność układu sercowo-naczyniowego, a także przyspiesza regenerację po wysiłki fizycznym. Hartowanie zimnem, jak pisze w książce Morsowanie Ewa Zwierzchowska, nie jest pomysłem współczesnym. Lodowatych kąpieli zażywali już starożytni Rzymianie. W XVIII stuleciu praktykowano zimne prysznice i okłady, bicze szkockie, bose chodzenie po śniegu czy spacerowanie w górskich potokach. Wielkim orędownikiem zabiegów z wykorzystaniem wody był XIX-wieczny „Wodny doktor” – bawarski ksiądz Sebastian Kneipp. W niektórych krajach pływanie czy zanurzanie się w zimnej wodzie wiązało się z rytuałami religijnymi albo tradycją korzystania z saun lub bani.
Poradnik Morsowanie zawiera wskazówki, jak krok po kroku przygotować się do zimowych kąpieli, jak je praktykować i jak korzystać z ich dobrodziejstw. Jeden z rozdziałów traktuje o lodowym pływaniu – nowej, dynamicznie się rozwijającej dyscyplinie sportowej spokrewnionej z morsowaniem. Wyjątkową część książki stanowią wywiady z doświadczonymi morsami, którzy dzielą się wiedzą i nawet kilkudziesięcioletnim doświadczeniem na temat organizacji morsowania, diety, rozgrzewki, ubrania, środków bezpieczeństwa.
Morsowanie to nie tylko sport – to pewien styl życia, zabieg dla ciała i duszy, forma fajnego, wspólnego spędzania czasu.
- przeczytajcie wywiad z Ewą Zwierzchowską, autorką książki „Morsowanie"
Morsowanie, niegdyś rozrywka dla wybranych, staje się coraz bardziej popularne. W Polsce działa już około 100 klubów morsa oraz wiele nieformalnych grup organizujących kąpiele w zimnej wodzie. Odbywają się również festiwale, zloty i cykliczne spotkania gromadzące miłośników tej przyjemności. Morsują dorośli, nastolatkowie, a nawet dzieci, zwykli obywatele, ale również gwiazdy sportu i celebryci. W ubiegłym tygodniu zaprezentowaliśmy Wam premierowy fragment książki Ewy Zwierzchowskiej Morsowanie, odpowiadający na pytanie: „Czy morsowanie jest zdrowe?". Dziś możecie przeczytać kolejny:
Zimowe pływanie – wywiad z Leszkiem Naziemcem
Leszek Naziemiec, pionier i promotor zimowego pływania w Polsce. Jest fizjoterapeutą i psychologiem. W wyścigu pływackim na Antarktydzie zajął piąte miejsce – przepłynął kilometr w wodzie, w której temperatura wynosiła -1,2°C.
Ile osób w Polsce w tej chwili uprawia lodowe pływanie?
Największe zawody, zarazem najwyższej rangi, są u nas w Katowicach. W zeszłym roku zrobiliśmy ograniczenie do 200 osób. Ale przybyłoby i 300 zawodników. Przy czym zaznaczyć trzeba, że z samych Czech przyjechało aż 90 zawodników. Sporo było osób z innych krajów, także z innych kontynentów. Polaków było 70–80. Oceniam, że osób, które pływają regularnie w zimnej wodzie, jest w kraju najwyżej 200.
A na świecie jak to wygląda? Kto jest liderem?
To ciekawe. Kiedyś były tylko Czechy. Oni rozwinęli ten sport, jeszcze przed II wojną światową. Tu pozwolę sobie na dygresję. U nich to wyrosło z ratownictwa wodnego. Czesi w ogóle lubią sporty zimowe, np. jeżdżenie na łyżwach na zamarzających rzekach. Wełtawa im przed wojną zamarzała, po wojnie też, więc z tego korzystali. I dosyć często zdarzały się wypadki, że kra na rzekach się załamywała i łyżwiarze wpadali do zimnej wody. Czesi stwierdzili więc, że aby ratować tych ludzi, trzeba samemu umieć wskoczyć do takiej wody i w niej pływać. No i to chwyciło. Pierwsze pokazowe pływanie w zimnej wodzie było w 1923 r., 26 grudnia, czyli dzień św. Szczepana. Po kilku latach pływały już 63 osoby. Zaczęto regularnie rozgrywać zawody. I te zawody, w drugi dzień świąt, do dzisiaj się odbywają w centrum Pragi. Pływa w nich teraz około 400 osób. Trzeba jednak przyznać, że obecnie, ze względu na ocieplenie klimatu, rzeki coraz rzadziej zamarzają. W latach 50. Czesi postawili zaporę na Wełtawie, która spowodowała, że woda w stolicy Czech, Pradze, obecnie w ogóle nie zamarza.
Natomiast impuls do rozwoju tego sportu na świecie dał mój kolega Ram Barkai z RPA. On pływał w RPA. Przy Kapsztadzie jest zimna woda i ma często 9°C. Zaczął tam pływać i jeździć w góry. To zamożny człowiek, który postanowił rozpropagować ten sport na świecie. Przyjechał do Europy, był m.in. w Czechach, i zaczął rozwijać światową federację. Miał kilka pomysłów. Szukał ludzi, którzy to robią. Poznał Czechów, poznał mnie i kolegów z Wielkiej Brytanii, gdzie zawsze pływano w morzu, które zimą ma 10–12°C. Barkai chciał jednak pływać w jeszcze zimniejszych wodach. Ten impuls podchwyciły Wielka Brytania, Irlandia, Czesi. Ram pomyślał, że naturalnym miejscem dla tej dyscypliny powinna być Rosja. To logiczne, kraj ten kojarzy się z zimnem i tam mają długie tradycje wchodzenia do zimnej wody. Tylko z Rosją jest też taki kłopot, że nie mają kultury pływackiej, jak jest np. w Wielkiej Brytanii. Oni w zimnej wodzie się zanurzają i wychodzą. W Rosji zamarzają wielkie rzeki i jest pełno miejsc, gdzie można pływać. Ram pojechał do Murmańska na pokazy. To się spodobało i zaczęło się rozwijać. Zaczął tam latać i promować Rosję jako naturalny teren do tego sportu. Ale nawet dzisiaj Rosja nie jest liderem.
Kolejnym obszarem była Skandynawia. Ale w Norwegii czy Szwecji nie było pływania zimą. Oni mają trochę taka kulturę niewychylania się, dobrostanu. I północne ludy Skandynawii unikały pływania w zimnej wodzie. Lodowe pływanie za bardzo się tam nie rozwija. Ale robimy tam wyprawy i pływamy. Polska także pnie się do góry, ale hamuje nas ten brak umiejętności pływania. Ameryka zbytnio się nie rozwija z powodu bezpieczeństwa, bowiem ze względu na lokalne prawo boją się takich imprez. Natomiast w Ameryce Południowej Argentyna jest krajem, gdzie lubią lodowe pływanie i mają gdzie pływać, bo zimnych akwenów nie brakuje.
Patrząc na wyniki mistrzostw świata, Polacy są dość mocni. Kogo by Pan wymienił jako krajową czołówkę i czy to są zawodnicy z szansami na medale mistrzostw świata?
Z medalami mistrzostw świata byłbym bardzo ostrożny. To jest sport mocno się rozwijający. Może być tak, że poza kilkoma osobami z dzisiejszej ścisłej czołówki będzie bardzo duża wymiana zawodników. Ale są u nas dwie dziewczyny, które bardzo fajnie pływają – Aleksandra Bednarek i Hanna Bakuniak. Obie wyszły z pływania sportowego, a zimna woda jest dla nich większym wyzwaniem. Natomiast z Polaków najlepiej radzi sobie Krzysztof Kubiak z Poznania. Zobaczymy, jak będzie.
Ilu zawodników spodziewacie się podczas planowanych w Katowicach mistrzostw świata? Jak duża będzie to impreza?
Katowice dostały możliwość organizacji mistrzostw świata w 2021 r. Trwa praca nad znalezieniem dużego sponsora. Z samą organizacją sobie poradzimy. Od lat się tego uczymy.
Będą natomiast mocne ograniczenia. Na głównym dystansie będzie pływać nie więcej niż 110 zawodniczek i zawodników. Inaczej tego nie ogarniemy. Potrzebne będą eliminacje krajowe i pule na dany kraj. Zresztą ostatnio już tak było i Polska mogła wystawić siedmiu zawodników na mistrzostwa świata. Jako gospodarze chciałbym, żebyśmy mieli np. 15. Na główny dystans trudno będzie się dostać. Ale na krótsze dystanse będzie szansa, żeby ludzie niebędący totalnymi profesjonalistami mogli próbować.
Na igrzyskach olimpijskich w Pekinie w 2022 r. lodowe pływanie może być dyscypliną pokazową. To jest dość atrakcyjne do oglądania. Z moich informacji wynika również, że jest bardzo duża szansa, iż w Pekinie będzie to dyscyplina pokazowa, a już później może będzie to dyscyplina olimpijska.
W jakim wieku można zacząć uprawianie tego sportu?
Tam, gdzie jest tradycja pływacka, robią to już dzieci. Nie ma ograniczeń. Są 7-, 8-latki. Tyle że do 18. roku życia pływa się maksymalnie dystans 100 m.
Wcześniejsze morsowanie pomaga czy nie ma znaczenia?
Trzeba kochać wodę, inaczej się nie da. Morsowanie ma znaczenie i może pomagać. Pamiętajmy jednak, że morsy mają delikatne ręce. To jest ich słabym punktem. Oni stoją w wodzie z rękami w górze. Ciężko im się przełamać i wkładać ręce do wody. Jeżeli chcą myśleć o pływaniu, powinni od samego początku zanurzać dłonie i twarz. Czesi od początku zanurzają się cali. Byłem w Kołobrzegu na zlocie morsów i właściwie chyba z dwie osoby z całej wielkiej ekipy popływały ze mną. Oni nie mają ciśnienia na pływanie. Nawet latem, w morzach czy jeziorach, mnóstwo ludzi stoi w wodzie, odbija piłkę, a nie pływa. W przypadku lodowego pływania pływanie trzeba po prostu kochać!
Wśród morsów jest sporo starszych ludzi. W lodowym pływaniu też się zdarzają?
W Czechach są wszystkie grupy wiekowe. Dużo jest starszych. Ale co ciekawe, wśród młodych częściej pływają kobiety niż mężczyźni, zwłaszcza na zawodach na krótszych dystansach.
Morsowanie to takie towarzyskie spotkanie, mniejsza aktywność. Pływanie lodowe to walka. To inny typ ludzi.
Na Antarktydzie przepłynął Pan kilometr w lodowatej wodzie. Jak Pan znalazł siłę, jak się zmotywował?
Regularnie trenowałem. Nawet nie liczę przepłyniętych kilometrów zimą. Jesienią, gdy jest jeszcze ciepło u nas, trenuję w mroźni, w zakładach mięsnych. Wprowadzam się w stan hipotermii, siedząc w mroźni, i potem szybko jadę pływać w stawie, żebym jeszcze dłużej był w stanie hipotermii. Akurat mam taką możliwość. Mam wtedy poczucie, że jestem słaby i muszę to przełamać. Adaptuję się, więc mój organizm nie reaguje bólem.
Jakie są Pana wyzwania na przyszłość?
Jadę właśnie na jezioro Titicaca na wysokości prawie 4 tys. m. Chcę tam przepłynąć najdłuższy dystans w historii. Jest tam zimna woda, poza tym jest mało tlenu ze względu na wysokość – tylko 60 proc. To dość trudne warunki. Bardzo długo rekord przepłynięcia na tym jeziorze wynosił 16 km. W tym roku Brazylijka przepłynęła 21 km. Muszę pokonać więcej niż ona. Trenuję pływanie w zimnej wodzie oraz na wstrzymanym oddechu. Ćwiczę z rekordzistką świata we freedivingu, a dodatkowo zatykam sobie rurkę do oddychania robiąc bardzo małą dziurkę. Dzięki temu cały czas czuję, że się duszę, gdy płynę. Muszę połączyć zimno z brakiem tlenu – w takich warunkach będę bić rekord.
Przeczytaj też fragment publikacji, poświęcony temu, jak zacząć morsować? Książkę Morsowanie możecie kupić w popularnych księgarniach internetowych: