Na brytyjskiego pisarza Marka Dawsona spadła fala krytyki, bo dokonał zakupu 400 egzemplarzy swojej książki, aby znaleźć się na liście bestsellerów.
W Wielkiej Brytanii sprzedaż książek monitoruje przede wszystkim firma Nielsen BookScan, która przygotowuje również raporty o rynku książki w Polsce. W jednym z ostatnich raportów Nielsena czytamy, że sprzedaż książek w Polsce w czerwcu 2020 w porównaniu do czerwca 2019 roku wzrosła aż o 20% Jednak raporty Nielsena wpływają na czytelnicze wybory w dużo mniejszym stopniu niż popularne listy bestsellerów. W Anglii szczególnie ważna jest lista bestsellerów „Sunday Times". Wiele osób zwraca uwagę na to, jakie tytuły znajdują się na tej liście, dokonując wyboru kolejnych lektur.
Brytyjski autor Mark Dawson postanowił wykorzystać popularność tego zestawienia, by wypromować swoją nową książkę. Jak podaje „The Gurdian", Dawson dwa tygodnie temu zajął 8. miejsce na liście bestsellerów Sunday Times ze swoim thrillerem „The Cleaner", opublikowanym nakładem niezależnego wydawnictwa Welbeck w ostatnich dniach czerwca tego roku. Przypadki, gdy na listę trafiają publikacje niezależnych autorów czy wydawców są bardzo rzadkie. Jeszcze rzadsza jest sytuacja, gdy autor kupuje 400 egzemplarzy książki i wydaje 3600 funtów (ponad 17 tysięcy złotych), by na taką listę trafić.
W tygodniu przed ostatnim zestawieniem „Sunday Timesa" Dawson zorientował się, że jego powieść „The Cleaner" zajęła 13. pozycję dzięki sprzedaży 1300 egzemplarzy. Pomyślał, że zakupi książkę w Wielkiej Brytanii i sam sprzeda ją czytelnikom za granicą, gdzie nie jest dystrybuowana. Zebrał więc zamówienia i... tak właśnie zrobił. Skorzystał z pośrednictwa małej księgarni w Salisbury, by sprzedaż została uwzględniona w badaniach Nielsena.
Takie postępowanie wzbudziło kontrowersje wśród innych pisarzy. Na temat swoistego „kupowania" miejsca na listach bestsellerów wypowiedziała się między innymi cytowana przez „Guardiana" autorka thrillerów Clare Mackintosh, której książki wydawane są również w Polsce (Pozwolę Ci odejść, Widzę Cię, Nie szukaj mnie). Pisarka uznała to za oszustwo, choć autor uczciwie przyznał, że sam kupował swoje książki, by zdobyć miejsce na listach bestsellerów.
To, że kupowanie własnych książek przez autora stanowi taktykę kontrowersyjną, potwierdzają inne podobne przypadki. W 2017 roku książka Lani Sarem została usunięta z listy bestsellerów New York Timesa, gdy okazało się, że autorka sama kupowała egzemplarze. Książkę Donalda Trumpa Jr. „Triggered" na listę bestsellerów trafiła w wyniku zamówienia złożonego przez Regublikański Komitet Narodowy, który kupił książki o wartości niemal 100 tysięcy dolarów. Ta strategia działa: według jednego z badań trafienie na listę bestsellerów powoduje wzrost sprzedaży książek o 57% w przypadku debiutantów i o 13% w przypadku autorów już znanych.
A co Wy sądzicie o tej sytuacji? Myślicie, że kupowanie własnych książek przez autorów jest uczciwe?