W nowym thrillerze Johna Grishama próżno szukać pasjonującej sprawy sądowej. Nie ma morderców ani prawników, biznesmenów czy złodziei. Jest za to 35-letni mieszkaniec przedmieścia, Paul, mający piękną żonę, trójkę wspaniałych dzieci i guza, który powoli niszczy jego mózg. Pewnego dnia żona znajduje go na podłodze łazienki, nękanego poważnymi drgawkami.
Tak właśnie zaczyna się powieść "The Tumor" ("Guz"). Wbrew życzeniu swojego agenta, redaktorów i wydawców, autor thrillerów prawniczych właśnie wydał dostępną do pobrania bezpłatnie (wyłącznie w języku angielskim) powieść, której bohaterem jest tak naprawdę... sprzęt medyczny. Urządzenie, które w Stanach nazywane jest "focused ultrasound". Służy ono nieinwazyjnej terapii raka i innych chorób, używając wiązki energii by zniszczyć chore tkanki.
Sam Grisham mówi, że najnowsza powieść jest zarazem najważniejszą książką w jego dorobku. - Zwykle piszę dla rozrywki - mówi Grisham. - Nie udaję, że to wielka literatura. Ale "Guz" ma szansę przedłużyć miliony żyć.
Niestety, innego zdania jest wielu recenzentów. Jeden z czytelników napisał w opinii na Amazonie, gdzie pobrać można książkę: "Mam nadzieję, że ta książka pozostanie dostępna bezpłatnie, bo jeśli ktoś ją kupi, będzie bardzo rozczarowany".
Wiele osób docenia jednak ideę stojącą za powstaniem książki: "Jestem wdzięczny Grishamowi za to, że użył swojej popularności, by poszerzyć wiedzę przeciętnych Amerykanów na temat nowoczesnych sposobów leczenia raka" - pisze inny z czytelników.
Jak to się stało, że książka Grishama powstała? Kilka lat temu Grisham zaprzyjaźnił się z Nealem Kassellem, neurochirurgiem, prowadzącym organizację "Focused Ultrasound Foundation". Kassell poprosił go, by wsparł fundację, zachęcając wpływowych przyjaciół do zbierania pieniędzy na jej rzecz. Grisham odmówił, twierdząc, że zawsze, gdy prosi kogoś o przysługę, ten prędzej czy później żąda odwdzięczenia się mu. Postanowił za to napisać książkę o technologii, jaką wdraża fundacja.
Wydawca przestrzegł pisarza, że wydanie książki całkowicie bezpłatnej może odbić się negatywnie na jego marce osobistej czy popularności. Pisarz jednak stwierdził, że przedsięwzięcie warte jest ryzyka i jego fani zaakceptują chwilowe odejście od gatunku thrillera prawniczego ze względu na wagę idei, jaką książka promuje.
Grisham stworzył fabułę powieści w podobny sposób, jak buduje akcję innych swoich książek.
- Pisarze to złodzieje - wyznaje pisarz. - Kradniemy historie, nazwiska, sceny. Obserwujemy otaczający nas świat, opisujemy to, co widzimy, modyfikujemy swe spostrzeżenia na potrzeby fabuły i wykorzystujemy.
Tym razem jednak zamiast czerpać z akt sądowych, Grisham wykorzystywał opowieści szefa fundacji, Neila Kassella. Jego książka jest krótka, liczy zaledwie 49 stron i można ją pobrać z Amazonu lub ze strony internetowej fundacji. Zawiera ilustracje, grafiki, zdjęcia i reprodukcje usg mózgu - pod tym względem przypomina ulotki, jakie znaleźć możemy w przychodniach. Zawiera też sporo terminologii medycznej, która dotąd w powieściach Grishama nie była obecna. Jej wymowa jest prosta: dziś terapia dla osób chorych na raka jest o wiele bardziej nowoczesna, niż jeszcze dziesięć - piątnaście lat temu. Dzięki temu może dać pacjentowi trochę czasu - kilka lat więcej, by towarzyszyć dzieciom, gdy będą dorastały, by uporządkować swoje sprawy, by móc się pożegnać. Trzeba jednak wspierać - także finansowo - badania nad terapią raka, by mógł się dokonać dalszy postęp.
I rzeczywiście - fundacja Kassella zyskała rozpoznawalność, o jakiej inaczej mogłaby tylko pomarzyć. A Grisham wprawdzie nie stworzył w ostatnich kilku miesiącach kolejnego bestsellera, może nie stworzył dzieła dobrego pod względem literackim, ale z pewnością napisał książkę, która może zmienić świat na choć odrobinę lepszy.
Odwiedź stronę fundacji i pobierz książkę Johna Grishama!