Od pucybuta do milionera – tę ścieżkę znamy bardzo dobrze. Ewie i Markowi, bohaterom Cudzych jabłek przyszło jednak pokonać drogę o wiele trudniejszą. Żyli dostatnio, nie brakowało im na prywatną szkołę dla córki Poli, zagraniczne wypady w środku roku, ogrodnika, sprzątaczkę. Mieli dwa samochody, dom i basem w ogrodzie. Nigdy nie mieli poczucia, że żyją rozrzutnie, że trwonią pieniądze. A jednak… Gdy długo przygotowywany nowy interes Marka wziął w łeb, zer na koncie zaczęło ubywać, a oczekiwany kredyt nie przychodził, musieli zmienić swoje spojrzenie na życie i… zakasać rękawy. Co za ironia! Jedyną pracą dostępną "od zaraz" dla niedoszłej pani psycholog okazało się… sprzątanie. Markowi nie poszło dużo lepiej. Czy uda im się ocalić związek? Czy potrafią jeszcze patrzeć na siebie bez wyrzutu, jak przed laty, gdy pieniądze nie miały znaczenia? Jak bardzo zmienia się życie, gdy ubywa zer na koncie?
Cudze jabłka to mądra, wzruszająca i jednocześnie zabawna książka o tym, że kupujemy rzeczy, których nie potrzebujemy za pieniądze, których nie mamy, aby imponować ludziom, których nie lubimy. Warto sięgnąć po nową powieść Agnieszki Krakowiak-Kondrackiej. Poleca ją Wydawnictwo Literackie, a dziś macie okazję przeczytać kolejny premierowy fragment książki. Możecie go także odsłuchać w serwisie Soundcloud - klik!
Lekcja sprzątania
Ktoś wszedł do pokoju. Podniosła głowę znad łóżka i zobaczyła Dorotę.
— Cześć, królewno. Gotowa na lekcję? — Koleżanka rzuciła w jej stronę różowe rękawice z grubej gumy. — Załóż. To twoja najlepsza zbroja. Ja na początku, kiedy byłam zbyt wrażliwa na te wszystkie obrzydliwości, które mogę zastać w pokoju, stosowałam jeszcze to. Chcesz spróbować?
Ewa z początku nie zrozumiała, kiedy Dorota podała jej narciarskie gogle z żółtawym filtrem.
— Nie są to może różowe okulary, ale w takim świetle wszystko wygląda na mniej rzeczywiste. Poza tym do oczu nie leci tyle paprochów z pościeli. Jeśli może pomóc, to czemu nie?
Ewa roześmiała się, kiedy wyobraziła sobie siebie trzepiącą poduszki w goglach narciarskich.
— No i o to chodzi. Mniej powagi. To tylko robota, droga pani. — Dorota pokazała jej zestaw swoich ścierek. — Zainwestowałam we własny komplet, ale też w kolorach, których używamy. Niebieska do kurzu, czerwona do łazienki, resztę znasz. Ta z mikrofibry to mój wynalazek, nie zostawia tylu włókien na szybie, przynajmniej do dziesiątego prania. Potem ją wyrzucam — tłumaczyła i odrywając się od kubełka z akcesoriami, zwróciła się do koleżanki: — Pokaż mi, od czego zaczynasz.
Ewa otworzyła drzwi łazienki i usłyszała za plecami gwizd. Dorota, niczym prawdziwy trener, stanęła za nią.
— Błąd — oznajmiła stanowczym tonem. — Pierwsze kroki do okna. Otwierasz, wietrzysz, potem łóżko. Inaczej wszystko i tak będzie zakurzone. Pokażę ci, jak najlepiej zawijać prześcieradło. Każda z nas ma na to własny sposób, ale mój jest najlepszy. Kto cię w ogóle szkolił?
— Puścili mi zestaw filmów i…
— Filmów? —Dorota prychnęła. — Komuś chyba zależało, żebyś szybko stąd wyleciała. To jest duża sztuka, prawie jak malarstwo, musisz mieć kogoś, kto pokaże ci, jak trzymać pędzel.
— Jak wtedy zdołałaś posprzątać łazienkę i prześcielić łóżko w kilka minut? — Ewa nie mogła przestać sobie wyobrażać Doroty, która działa jak bohaterka kreskówki puszczonej w przyspieszonym tempie. Jej koleżanka, która do tej pory chętnie dzieliła się tajemnicami sprzątania, na chwilę zamilkła. Zawahała się.
— No dobrze, powiem ci. Wzięłam komplet pościeli z sąsiedniego pokoju. Tamten drugi jest wynajęty na stałe, ale gość wyjechał na kilka dni.
Zauważyła, że Ewa wydaje się rozczarowana. Dorota postanowiła się usprawiedliwić.
— Zostawiłaś niedokończoną robotę. Nie mogłam ryzykować opóźnienia. Wiedziałam, że będę miała więcej czasu kolejnego dnia i zacznę od tamtego pokoju, gdzie inaczej miałbym tylko kurz do starcia. W tej robocie trzeba umieć podejmować strategiczne decyzje. To, że sprzątamy po innych, nie znaczy, że jesteśmy ograniczone.
— Dziękuję, że mi pomagasz. — Ewa poczuła ogromną sympatię do tej kobiety, która uczyła ją profesjonalnie czyścić ubikacje.
— Po prostu troszczę się o swój interes. Jak będziesz do bani, będę musiała po tobie poprawiać. Albo uczyć jakąś siksę, która naoglądała się romantycznych komedii i myśli sobie, że czyszcząc tu toaletę, pozna milionera — szorstko odparła koleżanka. — Aha, jeszcze jedno, skoro mamy razem pracować. Pewnie znasz już sposoby na pozorowanie czystości. Odwrócenie poduszek na drugą stronę, pozbieranie grubych paprochów zamiast odkurzania czy rozpylenie zapachu w łazience zamiast porządnego mycia… Tego nie toleruję. A teraz bierzmy się do pracy. Mamy dwadzieścia pięć minut na uprzątnięcie tego syfu. Patrz, co i jak. Drugi raz ci nie pokażę, potem odpowiadasz już sama za siebie.
informacja nadesłana