Zaczęło się od poplamionej spódniczki różowego słonia. Skończyło na znalezieniu trupa. Gdy Daniela Nieszczęście opuściła krakowski akademik i udała się do domu krewnej, nie sądziła, że znajdzie tam swoje dwie kuzynki (żywe) oraz ciotkę (martwą). Na pewno nie spodziewała się też, że wszystkie trzy staną się głównymi podejrzanymi w sprawie o morderstwo.
Kto zabił starszą panią w jej własnym salonie? Gdzie znikł cenny naszyjnik ze szmaragdami? I czy trzy Nieszczęścia zdołają dojść do porozumienia, zanim podzielą los ciotki…?
Nieszczęścia chodzą trójkami to najnowsza książka Magdaleny Kubasiewicz, autorki świetnie przyjętych powieści 50 wesel i pogrzeb oraz 100 wesel i zaginięcie. Do lektury najnowszej powieści pisarki zaprasza Wydawnictwo Czarna Dama. Ostatnio mogliście przeczytać pierwszy i drugi fragment powieści, tymczasem już teraz zachęcamy Was do lektury kolejnej odsłony tej powieści:
– Czy tutaj przeszło tornado? – spytała piętnaście minut później Dominika, wchodząc do kuchni. Daria właśnie kontemplowała zawartość swojego kubka, jakby w konsystencji kawy było coś szczególnie fascynującego. Była to już trzecia kawa tego ranka, więc uzależniona od kofeiny dziewczyna rozejrzała się dookoła w miarę przytomnym wzrokiem. Okruszki leżały na stole i podłodze, brudne naczynia stały na blacie tuż obok rozpakowanego sera, przy zlewie powstała niewielka kałuża, płatki były rozsypane po całej kuchni, a kuchenka pozalewana mlekiem.
– Co? Gdzie? – zdziwiła się szczerze Daria.
– Niebiosa! – zawyła Dominika, unosząc ręce. – Dajcie mi cierpliwość, abym nie zabiła tej wariatki!
– Żadnych więcej zabójstw – zastrzegła Daniela, stając za kuzynką. – Jedno to aż nadto. Co się znowu dzieje?
– Popatrz, co Pechowa Dziewczyna zrobiła z kuchnią.
Daniela posłusznie rozejrzała się po pomieszczeniu. Bałagan jakoś nie zrobił na niej wrażenia. W akademiku przywykła do tego, że jedzeniem zeskrobanym z kuchenki można by nakarmić wielodzietną rodzinę, do podłogi przy zlewie łatwo przyklejają się buty, a w samym zlewie powstają nowe formy życia, które w każdej chwili mogą wynaleźć koło i ruszyć na podbój świata w rydwanach bojowych.
– Mieszkam w akademiku – przypomniała. – Ze zlewu nie machają żadne zielone macki, więc nie jest źle. To bałagan po jednym posiłku, da się uprzątnąć w pięć minut.
– Ja to posprzątam – obiecała Daria, podrywając się i jednocześnie zerkając na kuzynkę podejrzliwie.
Daniela w pewnym sensie stanęła w jej obronie, dziewczyna więc natychmiast zaczęła wietrzyć podstęp. Rozproszenie uwagi sprawiło, że szklanka, którą blondynka miała zamiar umyć, wypadła jej z rąk i rozbiła się na podłodze.
– Ojej! Już to zbieram, ja... auuu! O Boże...
Zakłopotana Daria rzuciła się zbierać szkło i na efekty nie było trzeba długo czekać. Już po chwili klęczała, ze zgrozą wpatrując się we własny palec, po którym spływała krew.
– Niech mnie ktoś zastrzeli! – wyjęczała Dominika, opadając na krzesło.
– Uważaj, bo jeszcze ktoś weźmie sobie tę prośbę do serca – parsknęła Daniela.
Trzecia z kuzynek milczała, wciąż trwając w tej samej pozycji, niezdolna do podjęcia jakichkolwiek działań. Irracjonalny strach przed krwią był w jej przypadku paraliżujący. Zniecierpliwiona Daniela w końcu podeszła do dziewczyny, siłą postawiła ją na nogi, zmusiła do włożenia ręki pod zimną wodę i zabrała się do poszukiwania jakichś plastrów.
– To miały być miłe wakacje – marudziła Dominika. – Nad morzem. Z chłopakiem i koleżankami. A teraz tkwię tutaj, podejrzana o morderstwo, ciotka nie żyje i jeszcze muszę znosić ciebie plus mam na głowie tę pechową pannę...
– Przestań wreszcie – zdenerwowała się Daniela, obklejając plastrem palec Darii. – Rozpuszczona królewna, do cholery. Pewnie nie jesteś nad tym morzem, bo koleżanki i chłopak mieli cię serdecznie dosyć!
– I żadna z was nie ma mnie na głowie – oznajmiła Daria. Teraz, gdy krew spłynęła wraz z wodą, a plaster zasłonił skaleczenie, odzyskała rezon. – Jestem dorosła! Twoja głowa zresztą średnio by to zniosła. Masz strasznie zniszczone włosy od prostowania.
– Dorosłą?! Zachowujesz się, jakbyś miała jedenaście lat, nie dwadzieścia jeden!
Dominika była wściekła, bo zarzut dotyczący koleżanek i chłopaka miał w sobie nie ziarno, a całą miarkę prawdy. Daria wściekła się, ponieważ wiedziała, że rzeczywiście często nie zachowuje się, jakby zbliżała się do dwudziestych pierwszych urodzin. Jeśli chodziło o Danielę, działała zazwyczaj w stanie ciągłego wkurzenia, obecnie dodatkowo potęgowanego przez obecność kuzynek.
– Wredna małpa!
– Histeryczka!
– Święty Walenty, ratuj me zdrowie psychiczne...
– Nie ma nic do ratowania, wiedźmo jedno!
– Idź, zobacz, czy nie ma cię gdzie indziej, co?
– Za jakie grzechy jestem na was skazana?!
– Zrobić listę w porządku alfabetycznym? – wysyczała Daniela.
Na tym wymiana zdań by się z pewnością nie skończyła, może nawet w końcu doszłoby do rękoczynów, gdyby nie hałas w przedpokoju. Wszystkie trzy natychmiast umilkły, spoglądając w stronę drzwi.
– Czy to... – zaczęła Daria, wyraźnie przerażona, ale natychmiast została uciszona posykiwaniem kuzynek. Daniela przesunęła się w stronę szuflad i z jednej z nich wydobyła nóż. Daria przez chwilę rozważała pójście w ślady kuzynki, szybko jednak uznała, że dźganie kogokolwiek czymś ostrym, a co za tym idzie narażanie się na widok krwi, której trudno byłoby przy takiej okazji uniknąć, jest ponad jej siły. Po chwili namysłu zdecydowała się na ciężką, żeliwną patelnię. W czasie, jakiego potrzebowała na zastanowienie, dwie pozostałe kobiety zdążyły ustawić się przy wejściu do kuchni, jedna z nożem, druga z krzesłem.
Książkę Nieszczęścia chodzą trójkami kupić można w popularnych księgarniach internetowych: