Facebook zasugerował mi, że powinnam się zainteresować pewną stroną. Autorka miała dwa razy więcej fanów ode mnie, myślę sobie, warto się czegoś nauczyć od lepszych, zobaczmy. Była to strona z baśniami terapeutycznymi, przekierowująca na blog autorki. Do każdej baśni dodano stosowną ilustrację. Bez wysiłku zrozumiałam, że autorka nie jest jednocześnie ilustratorką, a obrazy i zdjęcia zaczerpnęła z bogatych zasobów Google'a. O poszanowaniu własności intelektualnej pisze dziś Małgorzata Gutowska-Adamczyk.
Tymczasem ostatni wpis na stronie dotyczył jej skopiowania przez nieuczciwego naśladowcę! Autorka boleje nad tym, że treści są bez jej wiedzy puszczane w świat, jako treści cudze, a tym samym praca, jaką włożyła w tworzenie strony, poszła na marne.
Szczerze współczuję. Znam to uczucie. Co prawda podpisane, ale liczne kopie moich powieści wiszą sobie na Chomiku bez mojej wiedzy i zgody. Można tylko zagryźć zęby, licząc na to, że nieuczciwych użytkowników dopadnie kiedyś karząca ręka sprawiedliwości.
Jednakowoż owa autorka powinna chyba zastanowić się nad tym, co sama robi na blogu i Facebooku? Przejrzałam kilka wpisów i nigdzie ilustracje nie były podpisane! Posługując się cudzymi zdjęciami i ilustracjami jako "cytatami" nie musimy wprawdzie za nie płacić, jednak dobrym obyczajem, stosowanym przez nielicznych, jest podpisywanie treści imieniem i nazwiskiem autora, a przynajmniej podawaniem adresu strony, z której treść skopiowaliśmy.
Tak więc, autorko-bajarko, krytykujesz innych, podczas gdy powinnaś zrewidować swoje postępowanie wobec różnych osób, które też nie muszą być szczęśliwe, że ich praca ozdabia Twoją stronę. Najlepiej w takiej sytuacji robić własne rysunki lub zdjęcia. Oczywiście nie będą one tak doskonałe, jak te, które możemy skopiować, sprawa jednak będzie moralnie czysta. A skoro uczy się ludzi właściwego postępowania, powinno się starać samemu być w porządku.
Bezwzględne kopiowanie cudzych treści to niestety powszechna praktyka. O ściąganiu mówi się krytycznie, kiedy idzie o młodzież i lekcje, jednak ściągają wszyscy lub niemal wszyscy. Ściągamy muzykę i filmy z sieci, nie widząc nic złego w tym, że autor, reżyser czy muzyk nie dostaje za swą pracę ani grosza, bo ktoś życzliwy wrzucił do sieci jego dorobek. Oburzamy się dopiero, kiedy nas samych to dotknie! W dobie digitalizacji treści ściągają już nawet naukowcy, którzy czasem wręcz ryzykują kariery, nie opatrując cytowanych cudzych treści przypisem! Powszechnie ryzykują magistranci. Nie wiem, czy komukolwiek odebrano tytuł naukowy z powodu plagiatu. Mam nadzieję, że tak.
Dlaczego przymykamy oczy na to sięganie po cudze dobro? Dlaczego nie mamy ani chwili refleksji, że aby je wytworzyć, ktoś musiał włożyć pracę, a ta powinna być nagrodzona? Sądzę, że ma to związek z nagromadzeniem treści w Internecie, wręcz z ich nadmiarem.
Myślimy: "Kto się zorientuje, jeśli uszczknę coś z tak suto zastawionego stołu? Nie znam tego ilustratora (fotografa, muzyka, autora), a on mnie nie znajdzie, więc po co się wysilać i go szukać? A nawet, jeśli znajdzie, nic mi nie zrobi za użycie tego jednego zdjęcia (piosenki, ilustracji, tekstu), najwyżej je wyrzucę".
I proceder trwa, zataczając coraz szersze kręgi.
Wiele treści w Internecie jest i będzie zawsze darmowa. To tak zwana domena publiczna, nie obejmują jej prawa autorskie. Znajdziemy tu chociażby książki i zdjęcia, do których prawa autorskie wygasły. Nie zwalnia nas to jednak z obowiązku ich podpisania!
Ten, kto nigdy nie był twórcą, nie zrozumie najprawdopodobniej trudu stworzenia opowiadania, melodii czy obrazu. Warto się jednak wysilić pomyślawszy, czy chcielibyśmy, aby z naszego otwartego domu ktoś wyniósł, co mu się podoba i sprzedawał to na pobliskim bazarku?
Nie kradnij, byś nie był okradziony.
Rzekłam.
Małgorzata Gutowska-Adamczyk. Autorka bestsellerowej serii Cukiernia pod Amorem, nagrodzona przez Magazyn Literacki Książki za Opowieści pana Rożka. Niedawno ukazała się jej nowa powieść - Podróż do Miasta Świateł. Rose de Vallenord oraz napisana z Martą Orzeszyną książka Paryż. Miasto sztuki i miłości w czasach belle epoque W wolnych chwilach prowadzi internetowy blog Guci, w którym wypowiada się na tematy ważne i ważniejsze.