Jedzenie nie może być tylko koniecznością ani sprowadzać się tylko do przyjemności. Powinno również sprzyjać naszemu zdrowiu. Dzięki książce Karoliny i Macieja Szaciłłów Jedz i pracuj... nad własnym zdrowiem (Wydawnictwo Zwierciadło) nauczycie się przyrządzać pyszne potrawy, w rozsądnym czasie i budżecie, a co więcej - łatwe do zabrania na wynos.
Jedz i pracuj... nad własnym zdrowiem to książka przeznaczona dla wszystkich, którzy cały dzień lub jego dużą część spędzają poza domem. Dla tych, którym brakuje czasu na gotowanie, a obiad najczęściej jadają w stołówkach, restauracjach lub barach szybkiej obsługi. Dla osób wydających sporą część budżetu na jedzenie, które im nie służy i nie zawsze smakuje. Dla wszystkich, którzy chcieliby zadbać o zdrowie i nauczyć się przygotowywania prostych oraz pełnowartościowych posiłków. Nieważne czy mieszkają sami, czy dbają o codziennie wyżywienie kilkuosobowej rodziny.
W książce znajdziesz:
- proste, zdrowe, odpowiednio zbilansowane, szybkie w przygotowaniu tygodniowe menu do pracy (jesienno-zimowe oraz wiosenno-letnie) inspirowane smakami światowych kuchni
- całodzienne menu - przepisy na śniadanie, lunch, przekąskę i kolację
- listy zakupów
Sięgnijcie więc po książkę Karoliny oraz Macieja Szaciłłów i... popracujcie nad własnym zdrowiem oraz smakowitymi potrawami. W naszym serwisie znajdziecie dziś premierowy fragment publikacji:
Wolę liczyć wartości odżywcze niż kalorie…
„Chciałbym się zdrowo odżywiać, ale pracuję i nie mam czasu gotować” lub „nie stać mnie na zdrową dietę...” – to tylko część wymówek dotyczących zdrowego odżywiania, które słyszymy od lat. To prawda, że gotowanie i robienie zakupów jest czasochłonne. Można jednak tak zaplanować swój tydzień, aby poświęcając kilka godzin w weekend i godzinę dziennie, przygotować smaczne, proste, szybkie i zdrowe menu na każdy dzień tygodnia. Przekonałam się o tym, pracując kilka lat w korporacji. Szybko się zorientowałam, że jedzenie w stołówkach, barach czy restauracjach, nie tylko nadwyręża mój budżet, ale również zdrowie. Czułam się po nim ciężko, cierpiałam na niestrawność, brakowało mi energii. Postanowiłam własnoręcznie zadbać o zawartość swojego talerza. Okazało się, że wystarczy dobra organizacja i odrobina sprytu. efekt? Lepsze samopoczucie, koncentracja i wydajność w pracy. więcej smaku i energii (przy mniejszej ilości kawy), promienna skóra i... mniej kilogramów.
W książce pokazujemy proste, zdrowe i szybkie tygodniowe menu do pracy. Korzystamy z mojego doświadczenia korporacyjnego i umiejętności kulinarnych Maćka. Przedstawiamy dwa modele: wiosenno-letni i jesienno-zimowy. w obu przypadkach używamy sezonowych składników i dostępnych przypraw. Każdy dzień jest tematyczny – poświęcony kuchni wybranego kraju. Mamy więc m.in. Dzień włoski, tajski, indyjski, marokański czy polski. Kierujemy się filozofią gotowania charakteryzującą daną kulturę. nie trzymamy się kurczowo tradycyjnych przepisów i oryginalnych składników. Stosujemy łatwiej dostępne, często lokalne i zdrowsze zamienniki. Poprawiamy też niedoskonałości dietetyczne, np. w kuchni egipskiej (praktycznie pozbawionej surowizny) dodajemy surówki i kiełki. Demonstrujemy kilka wariantów większości potraw (wegański, wegetariański, bezglutenowy etc.). Zachęcamy również do eksperymentowania i odkrycia własnej intuicji kulinarnej. Często wystarczy podmienić jeden składnik, aby uzyskać zupełnie inny smak lub konsystencję. Choć sami od lat nie jemy ryb i mięsa, w niektórych przepisach istnieje możliwość dodania ich do potrawy (np. zamiast roślin strączkowych, w tym tofu, lub jako ekstraskładnik). Zachęcamy jednak do ograniczenia ilości białka zwierzęcego w diecie. w poszczególnych dniach tygodnia znajdują się propozycje na śniadania, lunche, przekąski i kolacje. Całe menu skomponowaliśmy pod nadzorem Hani Stolińskiej, dietetyczki z instytutu Żywności i Żywienia (iŻiŻ). To ona zadbała o to, aby było odpowiednio zbilansowane. Jest ono również zgodne z najnowszą piramidą żywienia iŻiŻ, u której podstawy znajdują się – uwaga: warzywa i owoce (nie jak do tej pory zboża).
Oboje jesteśmy przekonani, że zdecydowanie lepiej jest liczyć wartości odżywcze (białka, tłuszcze, węglowodany, witaminy i minerały) niż kalorie! Jeśli nie „zajadasz” stresów (jak miałam w zwyczaju) i dostarczasz swojemu organizmowi wszystkich potrzebnych składników (i odpowiednio je wchłaniasz, czytaj: masz dobre trawienie), możesz pożegnać się z niekontrolowanymi napadami głodu! Dlatego w trakcie doboru dań koncentrowaliśmy się przede wszystkim na smaku i zdrowiu, a nie na odchudzaniu. Zaobserwowałam jednak na własnym przykładzie, że efektem ubocznym dobrze zbilansowanej diety (rozumianej jako filozofia odżywiania) jest spadek wagi. Odkąd spotkałam Maćka, schudłam już 25 kg. Jest to długofalowy proces – trwa od ponad 3 lat. Powoli wracam do wagi ze studiów. wszystko dzieje się spontanicznie – bez wysiłku i przyjemnie. Jeśli chcesz zrzucić kilka zbędnych kilogramów, gotując menu z tej książki, trzymaj się następujących wskazówek. Pomogły mi one bardzo w odzyskaniu równowagi. Po pierwsze wieczorem ograniczałam spożycie produktów zbożowych. Prowansalski tian czy grecką zapiekankę z warzyw zjadałam same, bez dodatku kaszy, ryżu, makaronu czy chleba. Ostatni posiłek spożywałam nie później niż 3 godziny przed pójściem spać. w ten sposób dawałam organizmowi szansę na strawienie go. Zwracałam uwagę na wielkość porcji. Jadłam powoli, starannie przeżuwając każdy kęs. nie przejadałam się. Zadałam sobie pytanie, czy jem wtedy kiedy rzeczywiście jestem głodna (właściwie) czy może pod wpływem emocji. Starałam się siadać do posiłku spokojna, bo to bardzo poprawia trawienie. Po słodkie dania (jak w tej książce część śniadań lub desery, ale uwaga: również owoce) sięgałam do południa. Dlaczego? w godzinach porannych wątroba najlepiej metabolizuje cukier (w szczególności zawartą w owocach fruktozę). I w końcu najważniejsze – nie głodziłam się, porzuciłam nadmierną kontrolę i zrozumiałam, że jedzenie przede wszystkim powinno być źródłem przyjemności, a nie stresu…
informacja nadesłana