"Łebki od Szpilki" czyli książka-granat

Data: 2015-05-11 10:58:14 | Ten artykuł przeczytasz w 4 min. Autor: Sławomir Krempa
udostępnij Tweet
News -

- Pewnej matce trafiły się bliźniaczki z innej planety. Łebki od Szpilki to dzika kobieca opowieść o bezwarunkowej miłości - powiedziała o tej książce Joanna Bator. 

 

Prawdziwa, mocna, literacka opowieść o matce obserwującej świat oczami córek - bliźniaczek cierpiących na poważne zaburzenie neurologiczne. O kobiecie, która przekonuje się, że sytuacje graniczne, choroba i walka o własną niepodległość dają szansę na ożywcze katharsis. 

 

W tej historii literacka relacja i doświadczenie krzyżują się w najmniej oczekiwanym momencie, za każdym razem bez kompromisów i bez utartych schematów. 

 

Łebki od Szpilki to książka granat, która zamiast uśmiercać siłą rażenia wypływającą z bardzo trudnej życiowej historii, raczej wskrzesza w czytelniku pierwotną, bo przecież wrodzoną radość życia i potężną wewnętrzną moc. Ta książka to morfina wpuszczona do żył, która znosi ból płynący z granicznych doświadczeń. Jest jak kastet otwierający czytelnikom źrenice po to, by mogli na nowo przyjrzeć się życiu i zobaczyć w nim całe zapomniane, a często zdeptane przez ciężki los i opresyjne sytuacje Piękno. Łebki od Szpilki to świecka biblia macierzyństwa dalekiego od wszystkiego, co znacie. Na pohybel wszystkiemu i wszystkim, ale z wielką miłością do świata. Warto się o tym przekonać. Warto wziąć udział w konkursie, który poświęcony jest właśnie książce Łebki od Szpilki. Warto sięgnąć po książkę Agnieszki Szpili. Dziś publikujemy fragment publikacji:

 

Nigdy nie wyrzucę kiczowatego kilimka, na którym utkano kiedyś jelenie na rykowisku. Kilimek pewnie pamięta wojnę. Nie wiem, kto wtedy mógł zachwycać się takim motywem, pewnie wisiał u jakichś gospodarzy na wsi. A że pochodzi z Ziem Odzyskanych, najpewniej wisiał nad łóżkiem u Niemców. I przyglądał się, w towarzystwie innych jeleni z tego samego kilimka, jak śpią, jak jedzą i jak wydalają jego gospodarze. Widział pewnie, jak Niemka zaplata swoje złote włosy w warkocze, jak Niemiec obcina nożyczkami paznokcie u nóg, a gdy przytnie za krótko, powodując ukłucie i ból, klnie szpetnie pod nosem:

Scheisse, Scheisse, Scheisse! A potem, jak schludnie ubrani siadają z dziećmi do stołu i jedzą sarenki i jelonki upolowane przez niemieckiego tatusia w niemieckich lasach, w których nawet echo gra wojskowe niemieckie marsze i miast powtarzać jęki skazańców z pobliskich sztolni, którzy drążą pod ziemią, w ramach akcji „Olbrzym” tunele w litych skałach, powtarza rozmemłaną jak kasza manna melodię z "Tristana i Izoldy" Wagnera.

 

A dzieci na widok poćwiartowanej sarenki i jej braciszka jelonka histeryzują i płaczą: „Nie będę jeść jelonka, Mutaaa, nie będę jeść sarenki. Fataaaa, nie chcemy, by tatuś w niedzielę zakładał te głupie zielone spodenki na szelkach i białe podkolanówki, nie chcemy, by wkładał na głowę kapelusz z piórkiem, potem wszyscy się z nas śmieją, zamiast Tschüss mówią Sieg Heil albo jodłują, mamo, mamo, Muta, Muta, zabierz mu ten karabin, bo on jeszcze kiedyś kogoś na ulicy zabije, Mutaaaaa!”. 

 

A jelonek się tylko uśmiecha, kiwa głową, bo mimo iż wisi w sypialni tych Niemców, widzi wszystko, widzi poprzez ściany, ma zdolność patrzenia na wylot. Stoi tam i zapisuje w swojej głowie całą historię świata. A potem ląduje u nas w domu, kupiony na Allegro. I zapamiętuje naszą wojnę domową. I pewnie kiedyś jeszcze komuś to wszystko opowie. Komuś, kto go kupi przez internet albo dostanie go od nas. O tatusiu dziewczynek, łowcy kobiet-jeleni, które najpierw zastrzeli, a potem one się jakoś odrodzą i pójdą w świat, tak jak ja, opowiadać innym te nasze nie nasze historie. A potem zamieszkają z innymi chłopakami, mężami i będą już wtedy łagodne, bo ich poroże starło się w walce, na rykowisku właśnie, rykowisku pełnym cierpienia i łez, ale też krótkich momentów wzniosłości i prawdziwego, choć okrutnego piękna. 

 

informacja nadesłana

REKLAMA

Zobacz także

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Reklamy
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje